Wczoraj informowaliśmy za „Super Expressem” o nowej inicjatywie Rafała Kośca, który założył fundację „Doliczony czas”, która ma za zadanie pomagać sportowcom takim jak on – chorującym bądź po wypadkach.
– Musiałem znaleźć w życiu cel, by mieć po co wstawać codziennie z łóżka – powiedział „Gazecie Wyborczej”. Postanowił, że zbuduje fundację, która będzie pomagać sportowcom takim jak on – chorującym bądź po wypadkach. – Myśl zrodziła się, gdy przeczytałem o Pawle Kryszałowiczu i jego nowotworze. Zszokowało mnie, że były reprezentant Polski tak długo musi szukać pomocy, nie wie, do kogo się zwrócić – zdradza w „GW” Kosiec.
Nazwa fundacji to „Doliczony czas”. Na razie Kosiec jest po jej rejestracji (w styczniu 2019 r.) i powołaniu organów (rada, zarząd, komisja lekarzy, opieka prawna). Teraz jest czas na pozyskiwanie sponsorów. Kosiec liczy także na wsparcie w roli ambasadorów kolejnych postaci ze świata sportu. Nie chce zamykać się tylko na futbol. Liczy na postaci z różnych dyscyplin – siatkówki, koszykówki, piłki ręcznej czy tenisa.
Fundacja chce zbierać pieniądze od sponsorów i z pozyskanych środków pomagać tym, którzy są w najpilniejszej potrzebie. – Mamy różne pomysły, skąd czerpać wsparcie, na razie nie mogę o tym mówić – tłumaczy Kosiec.
Członkowie fundacji rozmawiają już z kilkoma sportowcami w potrzebie. m.in. z Jakubem Procaninem, 23-letnim siatkarzem MKS-u MOSiR Jasło, który walkę ze złośliwym nowotworem okupił amputacją ręki. „Doliczony czas” chciałaby też wziąć w opiekę dzieci piłkarza Jakuba Kowalskiego, które są chore na mukowiscydozę. – Fundacja to dla mnie nowe życie. Uważam, że w tym się spełnię. To uczucie, kiedy wiesz, że pomagasz innym, jest nie do zastąpienia – mówi Rafał Kosiec. – Najpierw chcę pomóc innym. Ja poczekam.
Powodzenia Rafał, bardzo fajna inicjatywa 🙂 no i niezwykle trafna nazwa fundacji