Na łamach portalu newonce.sport dziennikarz Canal+, Paweł Grabowski, porusza temat najsłynniejszego dzieła Adama Bahdaja i jego filmowo-serialowej adaptacji (jest trochę o nawiązaniu do Polonii).
Warszawy Adama Bahdaja już nie ma. Na Woli, gdzie Paragon z Perełką kopali piłkę, deweloperzy urządzili wyścig, kto zbuduje wyższy wieżowiec. Nie da się znaleźć skupu butelek panny Kazi na Górczewskiej. „Gołębnik” też już dawno został połknięty. To, co zostało to pokolenia kibiców, które wyrosły na książce i filmie „Do Przerwy 0:1”. Ta historia ma już ponad pół wieku i wciąż żyje.
W ramach wspomnień o autorze głos zabrał syn pisarza, Marek Bahdaj. – Był kibicem Polonii Warszawa (…) Wtedy to był klub na fali. Kibicowała mu cała stolica. Ale potem drużyna spadła do drugiej ligi. Władza stwierdziła, że sponsorem będzie biedna kolej. Zaczęły się problemy, dlatego potem chodziliśmy już na Legię. Ojciec umawiał się z pisarzem Józefem Henem. A ja byłem przy okazji – wspomina.
Film od książki różni się detalami: zamiast Górczewskiej mamy Chmielną, a Paragona nie wychowuje ciotka, tylko samotna matka, na co dzień motornicza tramwaju miejskiego. Władza państwowa aż do końca lat 60. wstrzymywała ekranizację, bo ktoś uznał, że książka ma złą wymowę: za dużo w niej ruin miasta i marginesu społecznego. W ostatecznej wersji, tej serialowej i kinowej, razi zupełne wymazanie Polonii Warszawa. U Bahdaja jest to klub, który wywołuje emocje. Każdy chce być jak legendarny Wacław Stefanek. Jest nawet dobitny cytat, że dla młodocianych miłośników piłki nożnej z Woli, Muranowa, Żoliborza, Starego Miasta wszystkie drogi prowadzą na ulicę Konwiktorską, gdzie znajduje się stadion Polonii. Ale, gdy potem oglądamy scenę, w której Paragon „legalnie” kradnie piłkę, dookoła widać Stadion Dziesięciolecia. O Polonii nie ma ani słowa…
Cały tekst znajdziecie tutaj.
Czytając w dzieciństwie fragment „Zobaczy pan, że następny mecz wygramy. Do kółka wlejemy tym z Chodakowa” nie podejrzewałem, że faktycznie znów będziemy grać z Chodakowem i ja to będę oglądał. I wszystko na to wskazuje, że znów trzeba będzie. Ech, los kibica Polonii…
Takimi historiami różnimy się od naszej sąsiadki znad kanałku. Ja nawet jej nazwy nie pomnę 🙂
Teraz pewnie napisałby coś o tym że Polonia wciąż jest przykładem dla innych i wciąż wywołuje emocje. W tamtych czasach pozytywne obecnie wręcz przeciwnie (w jakim kierunku nie powinien podążać klub piłkarski).