W „Przeglądzie Sportowym” pojawiła się rozmowa z jednym z ciekawszych adeptów akademii MKS-u Polonia Warszawa, Igorem Sapałą. Aktualny pomocnik Rakowa Częstochowa w rozmowie z Maciejem Wąsowskim zaczynał u trenera Krzysztofa Chrobaka.
– Trener Chrobak był tym dobrym wujkiem, który podpowiadał i sprawiał, że na treningi chciało się chodzić. Za trenera Tomasza Zielińskiego pojawiło się więcej elementów stricte piłkarskich i zaczęło się poważniejsze granie. On jednak też rzadko mówił coś złego. Rywalizacja zaczęła się na dobre za trenera Michała Libicha. Przeprowadził pierwszą selekcję i podziękował za grę kilku chłopakom. Zaczęło się troszkę stresu i pojawiła się konkurencja. Pod kątem ukształtowania mnie jako piłkarza i ogrania na mojej pozycji trener Libich dał mi najwięcej – wspomina Sapała.
Zawodnik urodzony w Kartuzach wspomina także kolegów z rocznika ’95, którzy przebili się w seniorskiej piłce. – Daniel Ciechański [były napastnik m.in. Piasta Gliwice, GKS Katowice czy GKS Bełchatów] czy Konrad Budek [obrońca Legii Warszawa, Zagłębia Sosnowiec, Znicza Pruszków czy Ruchu Chorzów]. Teraz chłopaki grają w niższych ligach. Daniel występuje w a-klasowym KTS Weszło, a Konrad w czwartoligowej Ząbkovii. Na wyższym poziomie jednak zaistnieli. Poza naszą trójką nikt wyżej się nie przebił. Z naszym zespołem trenował czasami obecny zawodnik Śląska Wrocław Damian Gąska, który jest rok młodszy. Do dziś mam z nim niezły kontakt. Już w początkach nasza czwórka się wyróżniała. Trener Chrobak powtarzał nam, że ci którzy się wyróżniają w czasach juniorskich, później zazwyczaj nie grają zawodowo w piłkę. Nam udało się to jakoś zrobić na przekór tej tezie. Sapała podkreślił, że w czasach gry w zespołach młodzieżowych Polonii nie spotkał się z aktami nienawiści spowodowanymi tym, że gra przy K6.
Pomocnik Rakowa nie zdążył zadebiutować w seniorskiej Polonii. – Grałem w Młodej Ekstraklasie. To był zmierzch wielkiej Polonii. Totalnie brakowało pieniędzy. Bankructwo klubu nie było dla mnie jakąś wielką tragedią. Wiedziałem, że trzeba będzie szukać innego miejsca, żeby zaistnieć. Po spadku do IV ligi myślałem, że dostanę szansę. Tak się nie stało. Byłem wypożyczany do Żyrardowianki i Bzury Chodaków. To był trudny okres. Do obu klubów dojeżdżałem z kolegami. Zazwyczaj to był wesoły samochód. Atmosfera była fajna, ale marzenia o profesjonalnej grze zaczęły się oddalać. To był zmarnowany czas. Były myśli, że trzeba zająć się czymś innym. Miałem osiemnaście lat. Polonia mnie nie chciała. Ojciec postanowił, że wykona ostatni telefon. Zwrócił się do Dolcanu Ząbki z prośbą o testy. Nie dostałem tam szansy. Później w tym klubie zaczął pracować Dariusz Dźwigała. On mnie znał z Polonii, bo czasami z moim rocznikiem trenował jego syn Adam. Trener to bohater mojej przygody z piłką, bo pewnie gdyby nie on, to już bym nie grał. Po krótkich testach podpisałem umowę w Ząbkach – wspomina w „Przeglądzie” wychowanek „Czarnych Koszul”.
Sapała w Częstochowie występuje od sezonu 2017/18. W obecnym sezonie rozegrał w Ekstraklasie 10 spotkań (strzelił zwycięską bramkę w meczu z Lechią Gdańsk, 2:1). Zaliczył także jeden mecz w Pucharze Polski.