Dziennik „Polska Times” publikuje cykl „Śladami Powstania ’44”, składający się z siedmiu filmów wideo, który dziennikarze warszawa.naszemiasto.pl przygotowują razem z ekspertami z Muzeum Powstania Warszawskiego.
W materiałach odnajdujemy także znane nam obiekty przy K6, gdzie nad ranem 22 sierpnia 1944 r. powstańcy podjęli przełamania niemieckich linii w okolicach Dworca Gdańskiego, by połączyć oddziały walczące na Starym Mieście z tymi na Żoliborzu. Skończyło się to ich masakrą. Szczególnie dramatyczne sceny miały miejsce na stadionie „Polonii”.
Dowództwo AK zdecydowało się podjąć próbę połączenia Żoliborza ze Starym Miastem. 21 sierpnia płk Karol Ziemski ps. „Wachnowski”, dowódca walczącej na starówce Grupy „Północ”, wydał swoim ludziom rozkaz ataku na linię kolejową, m. in. przez teren zarośniętej gęstą trawą murawę stadionu „Polonii”. Natarciu wzięły udział pododdziały z Zgrupowania „Radosław” z batalionu „Zośka” oraz „Czata 49”. Doszło do niego w nocy z z 21 na 22 sierpnia. Oto jak wspominała te chwile po latach łączniczka Anna Szarzyńska-Rewska ps. „Renata”: – Szarzało, gdy poderwano nas do ataku. (…) Przebiegłszy ul. Konwiktorską dostaliśmy się na teren stadionu sportowego Polonii. Nasza grupa biegła koło trybun, które otaczały plac od strony ul. Bonifraterskiej. Biegliśmy dość wolno, tyralierą, pochyleni. Pistolet trzymałam w ręku wysunięty nieco ku przodowi, choć zabezpieczony. Zapasowe naboje i filipinkę miałam w torbie z zielonego wojskowego płótna, przewieszonej przez ramię. Trzymałam się – jak zresztą wymagała tego moja funkcja – blisko dowódcy plutonu. Nie ścinana od dawna trawa sięgała do kolan. Chodziło o to, aby udało się nam niepostrzeżenie dotrzeć do cementowego parkanu po przeciwległej stronie stadionu. (…) Już, już dobiegaliśmy zbawczego, jak nam się zdawało, muru, gdy nagle w panującej dotąd zupełnej ciszy wybuchł szczekot maszynowej broni. Jednocześnie zobaczyliśmy całe serie pocisków świetlnych ciężkich niemieckich karabinów maszynowych, przesuwających się wachlarzowo w prawo – w lewo – po naszym lewym skrzydle. Natężenie ognia i gęstość kul, które mogliśmy widzieć w postaci masy pędzących światełek, była przerażająca. (…) Zaczynało już świtać, gdy mjr „Bolek”, do którego dotarły meldunki o rosnących stratach i nikłym sukcesie terenowym, zdecydował o przerwaniu ataku i odwrocie” – wspomina łączniczka.
Video i cały tekst znajdziecie na portalu „Polska Times” [link].