Długo mnie nie było! W sumie dużych zmian nie uraczyłem, ale zawsze fajnie po dłuższej przerwie uczestniczyć w czymś pozytywnym. 53 dni trwał mój detoks od Polonii. Na szczęście od razu po nim spotkała mnie miła niespodzianka.
Ostatni mecz, który widziałem na żywo to spotkanie ze stołecznym Ursusem. Po nim przekazaliśmy środki ze zbiórki i… coś pękło. Brakowało światełka, sensu, celu… Tych rzeczy, które wielu polonistów trzyma z daleka od stadionu. Mimo kolejnych ciepłych zaproszeń od znajomych, kolegów z redakcji i Enigmy jakoś nie byłem w stanie wykrzesać z siebie chęci. W poprzedni weekend będąc na Mazurach darowałem sobie wizytę na stadionie Sokoła Ostróda. W sumie po zwiedzaniu zamku w Nidzicy można było przemierzyć kilka kilometrów i zobaczyć kolejną warownię. Nasi wygrali, a ja po kilku dniach, zachęcony przypadkowym nagłówkiem, odpaliłem konferencję prasową i odsłuchałem wypowiedzi trenera Krzysztofa Chrobaka i Jarosława Kotasa, którzy ostro zdissowali projekt pro junior system, który dla III-ligowych klubów jest jedną z możliwych składowych przyszłorocznego budżetu. Kotas w swoim stylu zamanifestował sprzeciw. Poza wypowiedzią podczas konferencji prasowej pokazał to wystawiając do ataku trzeciego bramkarza (młodzieżowca) do ataku. Wtedy zaczęła się rodzić w mojej głowie myśl o wybraniu się na środowy mecz.
Spotkanie z rezerwami Legii mnie mocno nie grzało (LTSK smakuje dużo lepiej jak są goście), ale stwierdziłem, że jeśli nie przyjdę, to pewnie moja kolejna obecność na stadionie będzie planowana na sezon 2019/20. Poszedłem i na szczęście było dobrze. Z trybun było widać, że piłkarzom zależało i biegali, a jak dobrze wiadomo, to na niższych szczeblach ligowych jest jedną z głównych składowych sukcesu. Drugą jest celne trafianie do celu. Dzięki korelacji tych dwóch elementów wczoraj to Polonia okazała się lepszą. Czarek Sauczek wreszcie, a czekałem na to dość długo, zaczął wykorzystywać okazje, a Krystian Pieczara mimo presji nadal jest skuteczny.
Trochę jeszcze o tym bieganiu. Nie zwróciłem na nie uwagi tylko ze względów wizualnych. W przerwie spotkania Piotr Dziewicki zdradził mi, że sprawdza piłkarzy Polonii pod względem przebytych kilometrów. Z danych z pierwszej połowy wynikało, że najwięcej wybiegał Sauczek – 4,5 km. Po cichu liczę, że bez tej aparatury w następnych spotkaniach piłkarze nadal będą grać z takim zaangażowaniem! Mam tu na myśli ambicję Sauczka, który strzelił dwa gole swojemu macierzystemu klubowi, Pieczary, który znów to zrobił i walecznego Bartosza Wiśniewskiego. Temu ostatniemu życzę szybkiego powrotu do zdrowia i tego, żeby ręka jednak nie była złamana!
Wizyta na stadionie dała mi też okazję na usłyszenie tego, że w czerwcu czekają nas miłe informacje, które kolejnym fanom mogą wlać nadzieję na lepsze jutro. Za trzy dni przekonamy się wszyscy na ile będzie to realne. Może taki prezent zachęci niezdecydowanych do wzięcia udziału w meczu ze Zniczem Biała Piska, który poprzedzi polonijny dzień dziecka, organizowany przez klub, ośrodek Kibice Razem i Enigmę. Byłoby fajnie, jakby ten event odwiedziło liczniej więcej fanów niż „Anioły grają z nami”, ku czci „Górala” i „Siekiery”. Brawo dla oldboyów za zwycięstwo z Cracovią (9:4, o ile dobrze usłyszałem) i szacunek za kultywowanie pamięci!
Co nie podobało mi się? Bramki tracone przez „Czarne Koszule” w większości wyglądają podobnie, więc… może ten problem będzie skuteczniej niwelowany. Klub też mógłby podjąć decyzję co do PJS. Mimo zastrzeżeń ambicjonalnych trenera Chrobaka warto zastanowić się nad przetrwaniem klubu. Kibice raczej zrozumieją granie zawodnikami, których trener uważa za nieprzygotowanych na III ligę. Inna sprawa, że w przyszłym sezonie młodzieżowcy nie znikną…
Kwikster jak przyjemnie się czyta Twoje felietony.