Stefan Szczepłek w swoim felietonie dotyczącym kambodżańskiego inwestora, który miał przejąć Wisłę Kraków zawarł ciekawą anegdotkę dotyczącą niedoszłego beneficjenta Polonii, pochodzącego podobno… z Kuwejtu.
(…) Pamiętam, jak na stadionie Polonii Warszawa pojawił się nieznany nikomu Polak, który mówił, że podczas wojny w Zatoce Perskiej ukrywał w szafie brata emira Kuwejtu. Dzięki temu dorobił się majątku i ma ogromne wpływy na całym świecie. Kocha Polonię, więc z tej miłości zbuduje na Konwiktorskiej stadion z otwieranym dachem, tylko musi mieć zgodę miasta. Na otwarcie koncert da Madonna.
Ludzie patrzyli w niego jak w obraz, a kilku dziennikarzy napisało o nim bałwochwalcze artykuły. Wtedy na Polonię zadzwonił bodaj Adam Musiał, przestrzegając, że ten sam facet był już w Krakowie, gdzie kochał Wisłę i też obiecywał złote góry, zaprosił dziennikarzy i działaczy na konferencję i wystawny obiad w dobrym hotelu, tylko nie zapłacił rachunku i uciekł przez kuchnię. To wszystko działo się około 20 lat temu. Niewiele się od tamtej pory zmieniło.
Przy okazji zamieszania w Wiśle, S. Szczepłek przypomina, jak to w 1992 r. w Polonii W-wa miał się pojawić inwestor z… Kuwejtu, a na otwarcie stadionu miała zagrać Madonna (!). Poniżej fragment artykułu z ówczesnej „Piłki Nożnej”, felieton p. Stefana na https://t.co/FgDS9wgkkS pic.twitter.com/VmhGqfXGcu
— Dada 6 (@dada_6) 31 grudnia 2018
Prawie się zesrałem ze szczęścia myśląc, że mamy inwestora na tu i teraz, a to tylko ta oklepana anegdota i to jeszcze w jakiejś dziwnej wersji (jak z głuchego telefonu..)
https://dziennikpolski24.pl/stadion-wisly-jest-skarbonka-bez-dna-pochlaniajaca-miliony-zlotych/ar/12709790