W meczu czternastej kolejki poloniści podejmowali na własnym boisku ostatni w tabeli ŁKS Łomża. Niespodzianki nie było i trzy punkty pozostały w Warszawie.
Pierwsze minuty spotkania to zdecydowana przewaga Polonii, która rozpoczęła mocnym pressingiem na całym boisku skutecznie uniemożliwiając przyjezdnym wyprowadzenie piłki z własnej połowy. Po pierwszym kwadransie mecz wyrównał się. Pierwszą okazję strzelecką mieli gracze z Łomży, jednak strzał z pola karnego poszybował wysoko nad poprzeczką. W 27 minucie wreszcie doczekaliśmy się otwarcia wyniku spotkania. Z lewego skrzydła idealnie dośrodkował Piotr Maślanka, a piłka spadła na głowę niezawodnego w tym sezonie Krystiana Pieczary, który nie dał szans rozpaczliwie interweniującemu bramkarzowi gości. W 38 minucie do akcji ofensywnej bardzo dobrze podłączył się Przemysław Szabat. Po jego podaniu na strzał z dystansu zdecydował się Bartosz Wiśniewski, ale uderzył zbyt lekko i niecelnie. Chwile później w środku boiska fatalnie pomylił się Marcin Kluska i rywale z Łomży wyszli z kontratakiem, którego ostatecznie nie wykorzystali, a piłka po próbie strzału wyszła na rzut rożny.
Drugą połowę od mocnego uderzenia rozpoczęli Poloniści. Po dobrym podaniu od Marcina Kluski na czystą pozycję idealnie wyszedł Cezary Sauczek i nie dał szans golkiperowi rywali. Niestety nasz młody skrzydłowy przy akcji bramkowej nabawił się urazu i trzy minuty później musiał opuścić boisko. W 60 minucie blisko zdobycia bramki kontaktowej byli gracze ŁKS-u. Po rzucie rożnym jeden oddał strzał z około 5 metrów, jednak przeniósł piłkę nad poprzeczką. Minutę później znów groźnie pod bramką strzeżoną przez Jana Balawejdera. Tym razem strzał w boczną siatkę po dośrodkowaniu z lewego skrzydła. W 68 minucie atomowym strzałem zza pola karnego popisał się Wiśniewski, ale futbolówka wpadła w ręce bardzo dobrze ustawionego bramkarza gości. Trzy minuty później w idealnej sytuacji znaleźli się poloniści. Sebastian Kobiera przejął piłkę w środku boiska i podał do wbiegającego w szesnastkę Rafała Zembrowskiego. Niestety po minięciu pilnującego go obrońcy Zembrowski skiksował, nie wykorzystując idealnej okazji na trzecią bramkę. W 81 minucie swoim warsztatem bramkarskim pochwalił się Balawejder, który zmuszony został do piąstkowania silnego strzału zza pola karnego. Łomżanie ambitnie do samego końca walczyli o poprawę wyniku, ale to Polonia była bliżej podwyższenia po strzale zza szesnastki Zembrowskiego z trudem wybronionego przez bramkarza gości.
27.10.2018, Warszawa
Polonia Warszawa – ŁKS Łomża 2:0 (1:0)
bramki: Krystian Pieczara 27, Cezary Sauczek 48
Polonia: Jan Balawejder – Arkadiusz Zajączkowski, Przemysław Szabat, Grzegorz Wojdyga, Piotr Maślanka – Mateusz Małek (82. Jakub Cesarek), Rafał Zembrowski, Bartosz Wiśniewski (79. Sebastian Olczak), Marcin Kluska (59. Sebastian Kobiera), Cezary Sauczek (51. Maciej Wilanowski) – Krystian Pieczara.
Super wynik ! Ofensywa na plus, Pieczara dalej strzela, defensywa na czysto (rzadko się zdarza).Na meczu nie byłem – choroba mnie pokonała.
Tylko za tydzień ten Swit NDM….
Słaby mecz, niestety. W pojedynku z drużyną zamykającą tabelę i grającą w dużej mierze młodzieżowcami powinniśmy wygrać zdecydowanie. A tylko dzięki małym umiejętnościom strzeleckim gości nic nam nie strzelili. A mieli sporo okazji. My tych okazji nie mieliśmy, bo te opisane przez Luka to groźniejsze sytuacje, ale nie jakieś bardzo groźne.
Indywidualnie trzeba pochwalić Janka w bramce – choćby za czyste konto, ale też nie prokurował sam zagrożeń dla nas, a to już pozytyw. Zajączkowski rwał się do przodu, ale często bez głowy. Nie zanotował udziału w groźnej akcji skrzydłowej. Może też dlatego, że słabiej dziś spisał się Małek. Dużo lepiej na drugim skrzydle Sauczek. No i pierwszy jego gol w sezonie, nie spanikował w indywidualnej akcji bramkowej. Znów brawa dla Pieczary za sprytny strzał głową, ale więcej zagrożeń nie stworzył. Tak samo jak Wiśniewski. Niby był pod grą, ale nic z tego nie wynikało. Nie wiem co po meczu powiedzieć o Klusce, przeplatał odbiory i zagrania do przodu z juniorskimi kiksami, jeden jego duży babol opisał w artykule Luk, było bardzo groźnie. Uznanie za to dla Zembrowskiego, przecinał, odbierał, angażował się w ofensywę – dla mnie gracz meczu. Na słabszą ocenę zasłużyła linia obrony – za często kotłowało się pod naszą bramką, szczególnie grubasek z 9-tką z Łomży za dużo nimi kręcił.
Z rzeczy poza piłkarskich – prośba do spikera: mów chłopie wolno, głośno i wyraźnie. Na trybunach słychać tylko twoje mruczenie pod nosem. PiWo dawał radę dużo lepiej.
Piwo nalewano i wydawano dziś dużo szybciej – to kolejny plus. Na trybunach jakby więcej widzów, tak chyba ponad tysiąc.
Dojechało chyba około dwustu kibiców gości, to dodało atmosfery na trybunach. Tylko czemu wpuszczano ich przez całą pierwszą połowę.
I jeszcze chyba do spikera, chodzi mnie o tablicę wyników. Na niej wyświetlał się małoczytelny napis: POL-ŁKS. A nie można po prostu Polonia Warszawa – ŁKS Łomża ? Nie można na niej wyświetlać składów, innych wyników bieżącej kolejki ?
I na koniec, Sokołowi przestało sprzyjać szczęście ( przeciwnicy i sędziowie ) i nawet podarowany w 90 minucie karny nie został przez nich zamieniony na wygraną. Legionowo po wyborach i z tym samym burmistrzem obłapiającym swe współpracowniczki podniósł się i odprawił v-ce lidera z Tomaszowa. Nasza strata do lidera zmalała do 10 punktów, a drugiego Tomaszowa siedem. To nadal dużo. Za tydzień jedziemy do Nowego Dworu, który dziś poległ w gościach u słabej Broni. Ciężko nam się tam zawsze grało, a ostatnio na wiosnę nie dość że polegliśmy to na długo straciliśmy Wiśniewskiego i krócej Pieczarę po kontuzjach. Czas na odmianę.
tez niestety uwazam ze poziom calego meczu stal na dosc niskim poziomie. do tego w miare szybko strzelona bramka sprawila ze nasi jak by staneli, zamiast rzucic sie do gardla zranionemu rywalowi i dobic go jeszcze co najmniej 2-3 kolejnymi bramkami. z rywalami pokroju ŁKS Łomża to jednak powinnismy na wiekszym luzie wygrywac.
na zdecydowany plus Balawejder, ktory juz od kilku kolejek przestal popelniac glupie bledy i jesli utrzyma ten poziom koncentracji w kazdym meczu to wreszcie bedzie mozna powiedziec ze slusznie wskoczyl do skladu kosztem Tobjasza, bo do tej pory to miejsce mial na wyrost, a w tym sezonie to glownie z braku prawdziwego konkurenta do bluzy z numerem 1
Czego my oczekujemy od naszych piłkarzy ? Że wygrają 7:0 bo rywal słaby ? Ja wolę zwycięstwa po 2;1 niż porażki po pięknej grze. Poza tym – piłkarze nie mają presjii premii.
I tak jestesmy w czubie – oby to było 4te miejsce do końca rundy.