Polonia po świetnym meczu pokonała w pełni zasłużenie Lechię Tomaszów Mazowiecki. Rywal nie miał dzisiaj za dużo do powiedzenia.
Już w 4 minucie „Czarne Koszule” pokazały, że nie przestraszą się Lechii Tomaszów Mazowiecki. Poloniści zaatakowali lewym skrzydłem, piłkę do Krystiana Pieczara podał Cezary Sauczek. Nasz napastnik zdecydował się na uderzenie z ostrego kąta, ale futbolówkę pewnie złapał Mateusz Awdziewicz. Chwilę później było już 1:0. Piłka została dośrodkowana z lewej strony, Pieczara był na pozycji spalonej, ale do futbolówki dotarł Mateusz Małek. Trochę za długo czekał z decyzją na uderzenie, w efekcie nie było ono najlepsze, ale pomógł zawodnik rywali, który chcąc wybić piłkę, strzelił samobója. Dwie minuty później pod bramką rywala było spore zamieszanie po rzucie rożnym, ale obrońcy Lechii ostatecznie sobie poradzili. W 9 minucie znów zaatakowała Polonia. Po kilku szybkich podaniach futbolówkę dostał Sauczek, ściął do środka, ale jego uderzenie było niecelne. W 12 minucie ponownie zatrudniony został Awdziewicz, próbował przelobować go Pieczara, ale bramkarz wyszedł z tego pojedynku zwycięsko, choć nie bez problemów. 4 minuty później znów pokazał się Sauczek, starał się dośrodkować do Pieczary, ale nasz napastnik został umiejętnie wyblokowany. W 17 minucie pierwszy raz groźnie zrobiło się pod bramką Jana Balawejdera. Rywale przez dłuższą chwilę utrzymywali się pod polem karnym Polonii, ale nie potrafili znaleźć luki w szczelnej obronie warszawiaków. Całą akcję zakończył groźny strzał z dystansu, minimalnie niecelny. Od tego momentu Lechia zaczęła wyglądać lepiej, przejmując inicjatywę w spotkaniu. W 26 minucie lechiści zdecydowali się na kolejny strzał z dystansu, piłkę na szczęście pewnie złapał Balawejder. Chwilę później znów zaatakowali poloniści. Do lekko za mocnego dośrodkowania dopadł Maciej Wilanowski, który dorzucił piłkę idealnie na głowę Małka. Skrzydłowy uderzył niestety bardzo lekko i prosto w środek. W 40 minucie serca kibiców Polonii zabiły mocniej, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego rywala piłki nie złapał nasz bramkarz, na szczęście obrońcy zdołali ją wybić. W 43 minucie na indywidualny rajd zdecydował się Marcin Mirecki, którego świetnie jednak blokował Arkadiusz Zajączkowski. Skrzydłowy Lechii ostatecznie zdecydował się na strzał z dystansu, tym razem bez problemu piłę złapał Balawejder. Krótko po tej akcji sędzia zakończył I połowę, Polonia zasłużenie prowadziła.
Druga połowa rozpoczęła się od ataku gości, który przyniósł im rzut rożny. Na szczęście stały fragment został słabo wykonany. W 48 minucie w indywidualnej akcji znów widzieliśmy Sauczka, ale strzał z ostrego kąta był niecelny. Początek drugiej połowy nie był zbyt atrakcyjny, obie drużyny notowały sporo strat. W 54 minucie świetny rajd przeprowadził Piotr Maślanka, niestety zakończył go niecelnym podaniem. W 57 minucie przypomniał o sobie Pieczara. Po ładnej akcji dostał futbolówkę w polu karnym. Zdecydował się na strzał techniczny, podkręcona piłka została uderzona jednak za lekko i bramkarz złapał ją bez problemy. Minutę później znowu dośrodkowywał Sauczek, ale tym razem za mocno. Chwilę później skrzydłowy poprawił precyzję i byliśmy bliski bramki z cyklu „stadiony świata”. Fantastycznie nożycami uderzył Małek, ale niestety piłka przeleciała minimalnie obok słupka. W 62 minucie Małek był jeszcze bliżej bramki, ładnie zwiódł rywala, jednak trafił w poprzeczkę. Trzy minuty później przewaga została wreszcie zamieniona na bramkę. Piękną „ruletką” w środku pola popisał się Bartosz Wiśniewski, odegrał do Małka, który zbiegł ze skrzydła do środka i świetnie wypatrzył Pieczarę, który z bliska wpakował piłkę do bramki. Ten gol obudził Lechię, która w ciągu kilku minut przeprowadziła dwie niebezpieczne akacje, po których było gorąco w polu karnym Polonii, ale ostatecznie Balawejder nie został zatrudniony. W międzyczasie szansę na drugie trafienie miał szansę Pieczara, ale strzał z ostrego kąta został zablokowany. W 71 minucie nasz napastnik cieszył się już z drugiego gola. Pieczara popisał się fantastycznym uderzeniem z rzutu wolnego, piłka wpadła w samo „okienko” bramki. To trafienie dobiło już rywali, a trener Krzysztof Chrobak zaczął na boisku wpuszczać rezerwowych. Młodzi zawodnicy z MKS-u zdecydowanie ożywili spotkanie, odważnie grając z pierwszej piłki. Jedna z takich wymian mogła zakończyć się bramką, ale strzał Zajączkowskiego w 87 minucie został w ostatniej chwili zablokowany. Ostatecznie Polonia wygrała 3:0, w pełni zasłużenie.
19.08.2018, Warszawa
Polonia Warszawa – Lechia Tomaszów Mazowiecki 3:0 (1:0)
bramki: Patryk Walasek 5 (s), Krystian Pieczara 65 i 72
Polonia: Jan Balawejder – Arkadiusz Zajączkowski Ż, Przemysław Szabat Ż, Rafał Zembrowski, Piotr Maślanka – Mateusz Małek, Sebastian Kobiera (75. Adrian Sołoducha), Maciej Wilanowski (63.Bartosz Wiśniewski), Marcin Kluska, Cezary Sauczek (71. Jakub Cesarek) – Krystian Pieczara (84. Kacper Wasilewski)
Sędziował: Paweł Jarguz (Olsztyn)
O ile brak pomysłu na rozegranie piłki w środku pola mógł budzić niepokój po pierwszej połowie, o tyle postawa druzyny w drugiej czesci spotkania wszystko wynagrodziła.
Można z optymizmem patrzeć w przyszłość, ten sezon nie musi być walka o utrzymanie, moze być zupełnie na odwrót o ile Balawajder przestanie popełniać głupie błędy i młodzi szybko się ograją na tym poziomie rozgrywkowym.
Trener Chrobak ich na pewno jeszcze sensownie pouklada, grunt żeby w międzyczasie głupio nie potracic za dużo punktów, jak w ostatnim meczu z sąsiadami.
Jak narazie to tylko 1 punkt straty wiec nie ma co sie martwic na zapas, moze jeszcze bedzie dobrze.
Kompletnie nie rozumiem jak nasi zagrali tak dobrze – gdyby nie skuteczność było by 5:0. Bardzo dobrze funkcjonowała lewa strona , prawa tez. Brakowało dobicia rywala strzałami z 20 metra. Obrona dała radę ! Nawet środek tez istniał. Jak to zrobił trener ? Po słabym meczu taka metamorfoza ! Aż warto było kupić ten karnet.
trzeci mecz, trzy bramki, trzy punkty. czyli ocena 9/10 😀
ciekawe czy jest to już ten model ktory będzie funkcjonował na jesieni czy po prostu mecz wyszedł jak to się mówi. Sporo celnych zagrań choć cofanie piłki do brakarza to mało subtelny magnes na widza na tym poziomie rozgrywkowym. Na prawdę spotkanie w dynamice nie odstawało od tej naszej topowej ligi, mogło sie podobać i zdecydowanie dobre promo klubu i drużyny choć w pierwszym przypadku jedna czynna kasa to … .
Kązdy ma subiektywną ocenę każdego gracza dla mnie dwa plusy dla Pieczary i dla Małka, dobrze zagrali zmiennicy weszli i dali radę (pewnie inni bardziej ogarnięci wiedzą czy to po prostu sprawa meczu w końcu inaczej wchodzi sie i gra przy korzystnym winku czy jednak to drużyna jest zaczyna wyglądać jak należy)
Lechia miała dziś szczęście, że nie wyjechała od nas z bagażem minimum sześciu goli. I to jest pierwsza łyżka dziegciu, druga to – co trzeba podkreślić – ciągłe odskakiwanie piłki przy jej przyjmowaniu, trzecia i ostatnia to tradycyjnie już brak strzałów z dystansu, ale jak już pocelował Małek to mało nie złamał poprzeczki 🙂
Śmiało można powiedzieć, że główny ton nadawali młodzieżowcy. Małek i Sauczek skutecznie szarpali na skrzydłach, świetnie na prawej obronie zagrał Zajączkowski, a w ofensywie znakomicie podwajał i oskrzydlał – raz prawie perfekcyjnie dośrodkował na głowę Wiśniewskiego, któremu centymetrów zabrakło do strzepnięcia piłki do bramki i drugi raz gdy wszedł w obronę Lechii jak w masło i jego potężny strzał z trudem zablokował stoper gości.
Ciekaw byłem Sołoduchy i nie zawiodłem się – chyba bez strat, mądrze odbierał piłki i je rozdzielał w środku. Ma chłopak papiery na granie.
Janek Balawejder odkuł się za blamaż w Ząbkach, dziś bez błędów i z jedną robinsonadą po mocnym i trudnym do obrony strzale w II połowie.
Nie zapominajmy też o dobrej grze w środku innych młodych chłopaków – Kobiery i Kluski.
Ale dobrego występu młodzieży nie byłoby bez znakomitej postawy Panów Piłkarzy: Pieczary w ataku, Zembrowskiego ma środku obrony i Wiśniewskiego na 10-tce. To kręgosłup naszej drużyny, nie do przecenienia. A do nich trzeba dodać świetnego dziś w obronie i na wahadle Maślanki, pewnego przy Zembrowskim Szabata. Wilanowski też nie odstawał.
Nie naciągnę jeśli powiem, że mamy najsilniejszą ofensywę w tej lidze. Kwartetu: Sauczek – Wiśniewski – Małek – Pieczara nie znajdziemy nawet w połowie tak dobrego u nikogo w tej lidze.
Armada wyszła w może, Admirał na mostku przygotował swoje okręty do boju. Inne okręciki będą nas unikać.
Armada wymaga poklasku, a dziś było za mało głów do jej podziwiania.
Spokojnie z tym optymizmem, młodzież będzie mieć na pewno wahania formy i już to widzimy. Dziś zaliczasz Sauczka i Małka do najlepszego kwartetu ligi, a z Legią II obydwaj kompletnie nie istnieli.
Za dzisiaj jednak zasłużone pochwały, bo cała drużyna zagrała świetnie. Szczególnie cieszy powrót Wiśniewskiego, który nie daje sobie poznać, że jest po ciężkiej kontuzji. Trzymam kciuki za Wilanowskiego, ale to jednak na razie inna półka. Dzisiaj tylko mały minus dla Janka Balawejdera za kilka pustych przelotów przy SFG, z Legią II tak straciliśmy pierwszą bramkę.