Po bardzo słabym spotkaniu Polonia przegrała z Legią II. „Czarne Koszule” nie były może dużo słabsze od rywali, ale naszym zawodnikom brakowało pomysłu na rozgrywanie akcji. Dodatkowo słaby dzień miał Jan Balawejder.
Pierwsza połowa meczu rozpoczęła się bardzo sennie, oba zespoły nie forsowały tempa, powolnie rozgrywając futbolówkę. Polonia starała się grać długą piłkę, a Legia II próbowała budować akcję od własnego pola karnego. Obie metody nie przynosiły większego zagrożenia, bramkarze przez 15 pierwszych minut byli bezrobotni. W 16 minucie rywal niespodziewanie wyszedł na prowadzenie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego z piłką minął się Jan Balawejder, a jeden z zawodników naszego zespołu w opinii sędziego faulował rywala. Arbiter podyktował rzut karny, którego na gola zamienił doświadczony Radosław Pruchnik. Ta bramka trochę obudziła polonistów, którzy zaczęli żwawiej atakować. W 28 minucie wreszcie zrobiło się groźniej pod polem karnym legionistów, po świetnej akcji piłkę otrzymał od Mateusza Małka Cezary Sauczek, ale nasz skrzydłowy fatalnie uderzył, marnując dogodną okazję. Chwilę później Polonia miała kolejną szansę na gola, nasi zawodnicy wychodzili z kontrą 2vs2, ale fatalnie zachował się Maciej Wilanowski. Kilka minut później sytuacja polonistów mogła stać się bardzo trudna. Po dobrym dryblingu jednego z pomocników Legia II strzelił drugą bramkę, na szczęście sędzia odgwizdał spalonego. W 41 minucie powinno być 2:0. Piłkę pod własnym polem karnym stracił Sebastian Olczak, na szczęśćcie przeciwnik fatalnie przestrzelił. Kilka minut później sędzia zakończył pierwszą połową. Nie była ona najlepsza w wykonaniu naszego zespołu. Polonistom nie udało się oddać nawet jednego celnego strzału (rywal zanotował jeden), nie pomagały nawet stałe fragmenty gry.
Drugą połowę lepiej rozpoczęła Polonię, która zaczęła przeważać na boisku. Niestety, tak jak w pierwszej połowie, im bliżej było pola karnego rywali, tym gorzej szło naszym zawodnikom. „Czarne Koszule” nie miały pomysłu na przedarcie się przez obronę Legii II, dodatkowo mnożyły się błędy przy przyjęciu piłki i niecelne podania. Jednym z aktywniejszych zawodników na boisku był Małek, ale często podejmował złe decyzje, nie potrzebnie wdając się w drybling. Polonistom nie pomagały też stałe fragmenty gry, nie przynoszące żadnego zagrożenia. W 68 minucie legioniści mogli podwyższyć prowadzenie. Rywale wychodzili z kontrą 4 na 2, ale fatalnie ją rozegrali i nie było żadnego zagrożenia. Chwilę później przeciwnik wyprowadził kolejny szybki atak, tym razem zawiodło jednak przyjęcie piłki u jednego z piłkarzy. Od tego momentu Polonia zaczynała coraz bardziej przeważać i w 81 minucie mogło być 1:1. Nasza drużyna rozegrała świetną akcję, ale w decydującym momencie Sauczek zawahał się, zamiast strzelać, i gospodarze odebrali mu piłkę. Wydawało się, że bramka dla „Czarnych Koszul” to kwestia czasu, ale niestety chwilę później było 2:0. Koszmarną interwencję zanotował Balawejder, który po niegroźnym strzale wypuścił futbolówkę z dłoni, do niej dopadł rywal i bez problemu umieścił piłkę w siatce. Polonię stać było w odpowiedzi tylko na jedno trafienie, w 89 minucie zobaczyliśmy akcję Małka i Krystiana Pieczary bliźniaczo podobna do tej, po której padła pierwsze bramka w spotkaniu z Victorią. Małek dorzucił futbolówkę z lewej strony, a nasz napastnik precyzyjnym strzałem głową zdobył honorową bramkę. W doliczonym czasie była okazja na remis, ale ponownie za długo z decyzją zwlekał Sauczek.
15.08.2018, Ząbki
Legia II Warszawa – Polonia Warszawa 2:1 (1:0)
bramki: Krystian Pieczara 89
Polonia: Jan Balawejder – Arkadiusz Zajączkowski, Przemysław Szabat, Rafał Zembrowski, Piotr Maślanka – Mateusz Małek, Sebastian Olczak Ż (60. Sebastian Kobiera), Maciej Wilanowski (74.Bartosz Wiśniewski), Marcin Kluska Ż (85.Kacper Wasilewski), Cezary Sauczek – Krystian Pieczara
Dzisiaj nie mieliśmy tyle szczęścia, ile nam się trafiło z Sulejówkiem.
Nasi mieli „ciężkie nogi” (jak ja lubię to wyświechtane określenie 😉 ) i kłopoty z przyjęciem prostych piłek (o zgrozo – również, a nawet przede wszystkim Pieczara) oraz z koncentracją. Zupełnie nie rozumiem zejść do środka na wysokości linii początkowej pola karnego Małka, gdzie był natychmiast podwojony, potem potrojony, a następnie tracił bezmyślnie piłę w zawiłym dryblingu, podczas, gdy na obieg pięknie wychodził Maślanka. Nie rozumiem paniki Sauczka w sytuacjach bramkowych w polu karnym (może jaki psycholog by się przydał – oczywiście za darmo, bo kasy ni ma)?
Z Wilanowskim i Kluską w środku pola będziemy się bronili przed spadkiem. Dobrze, że wraca Wiśniewski, może Kobiera coś wniesie w miejsce strasznie elektrycznego Olczaka. Myślę, że chociaż na ostatnie minuty przy stanie 0:2 mógł się wreszcie pokazać na boisku Sołoducha, który podobno ma inklinacje do rozgrywania, bo u nasz nie ma kto rozegrać.
W dodatku po boisku snuł się cień Cezarego Sauczka. Czyżby syndrom samouwielbienia po zainteresowaniu jego osobą klubów z wyższych lig?
Do tego, jak się mówi o młodych bramkarzach – każdy młody musi swoje szmaty wpuścić na drodze do poważnej gry na tej pozycji. Tyle, że nam jest potrzebny bramkarz, który coś wybroni w każdym meczu…
Gdybym miał kogoś wyróżnić, to chyba Zajączkowskiego, który wygląda na dobry materiał na piłkarza. Kilka ciekawych piłek zagrał Kobiera, który może wygryźć ze składu Olczaka. Małek nieźle kręcił przeciwnikami i miał sporo, jak na piłkarza ofensywnego, odbiorów, ale często zbyt długo holuje piłkę i ma kłopoty z podejmowaniem właściwych decyzji.
Zobaczymy, co dalej będzie. Przed nami kilka trudnych meczów pod rząd, które powinny oddzielić mężczyzn od chłopców.
Ten mecz niezależnie od podtekstów pokazał nasza obecna sytuacje sportowa. Mamy dużo młodych zawodników i kilku wyrobników którzy bedą grali pańszczyznę. Raz im się uda a raz nie. Bramkarz – w tej chwili mamy takiego jakiego mamy. Zastanawiam się dlaczego przyszedł Sobiera – za słaby na Sokoła ? Może on nieco uporządkuje grę z tylu. Brak rozgrywajacego będzie widoczny. No i brak presji. Skoro nie gramy o awans – to co ma zrobić trener ? Kogo wymieni ? Jakiekolwiek efekty bedą po pol roku. Gorzej ze za trzy dni gramy z chyba najmocniejsza ekipa – oby ugrać remis.
Szkoda tej przegranej, ale jak napisał @mountas – dopiero po kilku meczach przekonamy się, ilu mamy mężczyzna w drużynie. Mimo wszystko, wierzę że będzie ich sporo.
@szkło
chyba nie mamy w ogóle nikogo do odstrzału; i to jest problem – musimy grac tymi zawodnikami co mamy a rolą trenera jest tak ich ustawić i wycisnąć z nich co się da abysmy nie zgrzytali zębami po meczach; chciałbym zobaczyć skrót meczu z cwks II – aby naocznie się przekonać jak dostaliśmy.