W pierwszym meczu na wiosnę Polonia wygrała na własnym boisku z Ursusem Warszawa 2:1. W pierwszej połowie spotkanie było bardzo wyrównane, ale w drugiej części Polonia wyglądała lepiej i zasłużenie zgarnęła 3 punkty. Zwycięstwo jest bardzo cenne, bo przegrał Widzew Łódź i Huragan Morąg, a Legia II tylko zremisowała.
Już w pierwsze minucie Polonia stworzyła okazję na bramkę. Piłkę przejął Cezary Sauczek, wbiegł w pole karne, ale uderzył za lekko, piłka wpadła prosto w ręce bramkarza. Rywale odgryźli się strzałem z dystansu, tuż nad bramką. Potem gra się uspokoiła, ale w 10 minucie Polonia wyszła na prowadzenie. „Czarne Koszule” wymieniły kilka podań, Grzegorz Wojdyga dostał piłkę na skrzydle i wystawił futbolówkę Krystianie Pieczarze, a ten dopełnił formalności. W następnych minutach Ursus wykonywał kilka stałych fragmentów gry, ale nie przyniosły zagrożenia. W 20 minucie goście byli blisko bramki z wolnego, ale świetną interwencją popisał się Jan Balawejder. W 26 minucie niestety Ursus wyrównał. Rywale szybko wykonali rzut wolny, poloniści zaspali i Mateusz Muszyński, który kiedyś grał w juniorach Polonii, w sytuacji sam na sam przelobował naszego bramkarza. W 39 minucie Ursus mógł wyjść na prowadzenie. Balawejder słabo wypiąstkował piłkę, rywal strzelił sprzed pola karnego w słupek, a dobitka była wyjątkowo niecelna, choć odległość do bramki była niewielka. Do końca pierwszej połowy nie oglądaliśmy już groźnych akcji. Pierwsza część zakończyła się remisem 1:1, wynik wydawał się sprawiedliwy. Obie drużyny nie zachwycały, a tempo meczu nie było wysokie.
Druga połowa rozpoczęła się świetnie dla Polonii. „Czarne Koszule” przeprowadziły świetną kontrę. Pieczara dostał piłkę na skrzydle, umiejętnie zastawił się i oddał piłkę do środka. Tam znalazł się Sauczek, który pięknie wypatrzył Wojdygę, a ten w sytuacji sam na sam się nie pomylił. W 65 minucie Ursus skonstruował groźną akcję, jeden z rywali stanął oko w oko z naszym bramkarzem, ale bardzo dobrze kąt skrócił Balawejder. Kilka minut wcześniej nasz golkiper świetnie obronił też strzał z rzutu wolnego. W 79 minucie powinno być 3:1. Pieczara przejął piłkę, znalazł się w sytuacji sam na sam, ominął golkipera i nie trafił na pustą bramkę. W 81 minucie napastnik miał kolejną świetną okazję, ale znów przestrzelił. Na szczęście te sytuacje się nie zemściły i Polonia wygrała.
17.03.2018 Warszawa
Polonia Warszawa – Ursus Warszawa 2:1 (1:1)
bramki: Krystian Pieczara 10, Grzegorz Wojdyga 54
Polonia: Jan Balawejder – Marcin Bochenek, Rafał Zembrowski, Daniel Choroś, Grzegorz Wojdyga – Cezary Sauczek (70. Mateusz Małek), Marcin Kluska (65. Przemysław Szabat), Mariusz Marczak (78. Patryk Zych), Marcin Gawron, Bartosz Wiśniewski Ż – Krystian Pieczara (86. Tomasz Chałas)
Brawo Polonia! Brawo piłkarze! Nie sztuka jest wygrać będąc lepszym ale wygrać po ciężkim meczu już tak. Uważam ze ten mecz w równym stopniu wygrał nam Jan Balawejder jak i Grzegorz Wojdyga. Słabszy mecz Marczaka , często Wiśniewski niedostrzegany przez kolegów! Ursus porządny rywAl. Widzew przegrał !
Widzew, Huragan, Ursus – porażki, Legia – remis: https://regiowyniki.pl/wyniki/Pilka_Nozna/2017/2018/20180317/mecze/Polska/3_Liga/grupa_I/
Piękna sprawa, ważne zwycięstwo na początek ⚽️
Cieszy bardzo zwycięstwo – tym bardziej że znów głupia strata gola. Akcje podbramkowe pod koniec to miód na serce tylko co zrobić aby Pieczara je wykorzystywał…
Warto było w ten mróz wybrać się na stadion. Warto, bo wygraliśmy, a piłkarze mimo przespania pierwszej połowy, w drugiej pokazali, że dobrze przepracowali zimę. A, że jak pisze wyżej Kmicic oprócz Ursusa także Widzew i Morąg przegrali, a Legia tylko zremisowała – początek wymarzony. Czy ktoś nie spojrzał w górę tabeli i nie policzył ile nam jeszcze brakuje do pierwszego miejsca ?
Mimo wszystko dla mnie graczem meczu był piłkarz Ursusa Patryk Kamiński. Dzielił i rządził w środku pola i niestety przyćmił swojego vis a vis w naszych szeregach, czyli Mariusza Marczaka, który w dodatku przespał pierwszą połowę. Oj, przydałby się nam on, a ponoć rok temu był blisko nas. Trzeba rzec, że Ursus był jednak lepszy w pierwszej połowie i tylko szczęściu zawdzięczamy w niej remis. Szczęsciu i Janowi na bramce, który fruwał między słupkami. Mateusz będzie miał problem z powrotem do bramki, ale oby takich dylematów miał trener więcej.
Wkurzała w pierwszej połowie nieporadność w polu. Rozgrywanie piłki przez obrońców w poprzek boiska od linii bocznej do drugiej linii i z powrotem, a potem wrzutka do przodu do nikogo. Wspomniałem już o Marczaku, ale drugi motor napędowy w ofensywie, czyli Bartosz Wiśniewski też nie był widoczny. Próbował i owszem Sauczek, ale bez ładu i składu. Tak samo Pieczara, ale dla niego przynajmniej plus za dobitkę dośrodkowania Wojdygi. Gdybyśmy przegrali pierwszą połowę np. 1-3 nie moglibyśmy mieć pretensji do nikogo. Był moment, że przez kilka minut nie mogliśmy wyjść z naszego pola karnego.
Druga połowa to odmiana zespołu. Szybkie akcje skrzydłami, ambitna gra na zwycięstwo, a nie na utrzymanie wyniku. Brawa dla drugiego po Janku wyróżniającego się piłkarza, czyli Wojdygi – nie tylko za strzelenie gola. Grę w ofensywie na siebie wzięli Marczak z Wiśniewskim, szkoda tylko, że wielokrotnie koledzy tego drugiego nie dostrzegali, a stał pusty na odkytej flance Ursusa. Środek pola trener zdominował przesuwając do przodu Zembrowskiego i wstawiając w jego miejsce Szabata. Zresztą Zembrowski i Bochenek to kolejni do wyróżnienia. Natomiast za dwie zmarnowane setki minus dla Pieczary.
Z przyjemnością się też patrzyło na wprowadzonego Zycha, który skutecznie szarpał na prawym skrzydle. Jeden jeszcze minus – dla Wiśniewskiego za kolejną głupią kartkę.
Wygrywajmy wszystko po kolei i czekajmy na potknięcia tych, którzy są przed nami. Więcej nie napiszę, żeby nie obudzić czujności redaktora Kwikstera 🙂
Nie przesadzałbym z tą krytyczną oceną pierwszej połowy. Obie drużyny zagrało słabo, Ursus zagrażał tylko po stałych fragmentach gry.
Skąd wiadomo, że Patryk Kamiński był blisko wzmocnienia naszego składu rok temu?
Bo to taki fakt ogólnie znany, tajemnica poliszynela :p Ajgor go nie chciał wtedy.