Dosyć długo się zabierałem żeby coś napisać o naszym ostatnim meczu. Meczu, który musiał (i został!) być wygrany, bo stracić punkty z ostatnią drużyną w tabeli na własnym boisku można by tylko porównywać do wyczynów naszych sąsiadów z „westernową” drużyną z Mołdawii.
Tymczasem o tym meczu tak nie bardzo jest co pisać. Na trybunie prasowej porównywaliśmy sobie w przerwie ilość materiału do zamieszczenia później w tekście i ja miałem chyba najwięcej, bo aż dwa zdania! Tak – tyle i nie więcej. Przy czym pierwsze z nich dotyczyło 19 minuty i opowiadało o dobrym podaniu Mariusza Marczaka w pole karne, gdzie zupełnie niepilnowany czekał Marcin Gawron. Ten niestety nie skorzystał z wyśmienitej okazji waląc potężną bombę chyba z 10 metrów ponad poprzeczkę. Później znowu nic się długo nie działo, aż wreszcie nadeszła 42 minuta. Zaczął Piotr Maślanka, dograna piłkę przedłużył główką na drugą stronę pola karnego Tomasz Chałas, a stojący tam Bartek Wiśniewski z zimną krwią przymierzył i niezwykle precyzyjnym strzałem umieścił piłkę w bramce. Uff, udało mi się aż tyle z pierwszych 45 minut wydusić!
Druga część meczu to zupełnie inna historia. Tu się działo i to sporo. Kocioł w 49 minucie to było coś! Nasi dopadli graczy Wikielca na ich polu karnym. Najpierw strzał, odbicie piłki przez obrońcę na poprzeczkę, znowu strzał cudem odbity przez bramkarza, wreszcie kolejne uderzenie, tym razem już zablokowane przez obrońców. W sumie więcej niż przez całą pierwszą odsłonę. Nasi byli jakby żwawsi. Sporo pokazywał Bartek, aktywnie grał Mateusz Małek, wprost niesamowite akcje w środku pola rozgrywał nasz ulubieniec, Michał Oświęcimka. Tego chłopaka nic nie jest w stanie zmóc. Traci piłkę i za chwilę ma już ją z powrotem, permanentna walka i odbiór. Gabaryty mu w tym nie przeszkadzają, nich ci więksi się go boją! Za Tomasza Chałasa pojawił się Marcin Kluska i chyba wniósł do gry więcej niż poprzednik. W 70 minucie powinno być 2:0. Małek dograł do Gawrona ten strzelił, bramkarz odbił, także dobitkę Marczaka. Kilka słów trzeba poświęcić w tym miejscu bramkarzowi gości Piotrowi Sikorze. Bronił bardzo dobrze i to jego osobie goście zawdzięczają tak skromną porażkę. Trzeba też zaznaczyć, że jest on drugim bramkarzem drużyny. Niestety nie dokończył meczu (kontuzja?) i mieliśmy okazję zobaczyć jeszcze trzeci bramkarski garnitur przyjezdnych, też nie najgorszego gatunku. Cóż, w tych słabszych ekipach zwykle bramkarze są bohaterami. Nasi napierali mniej więcej do 85 minuty, kiedy wrzutka Marczaka nie znalazła adresata wśród kilku wbiegających w pole karne naszych graczy. Niestety, ostatnich kilka minut mogło nas trochę skwasić, bo nasi jakby zaczęli pilnować wyniku, co próbowali wykorzystać goście delikatnie przejmując inicjatywę, a my mogliśmy się tylko obawiać, że oni wreszcie dostaną choćby cień okazji i coś ustrzelą. Tak się jednak nie stało i skończyło się na skromnej, ale zawsze wygranej. Mecz był w sumie spokojny, także jeśli chodzi o poziom sędziowania. Do głównego arbitra, pana Konrada Lewończuka oraz jego pomocników, trudno by zgłaszać jakieś pretensje.
Nasi obowiązek wypełnili i dopisaliśmy sobie 3 punkty w tabeli.
Z ocenami jest trochę trudniej, bo jak na przykład ocenić po tym meczu Mateusza Tobjasza, który nie miał nic do roboty? Można powiedzieć, że blok defensywny zagrał poprawnie, a jego poszczególni gracze próbowali też włączać się do akcji zaczepnych. Wyróżniających się z przodu już powyżej wskazałem. To naprawdę trudna rola stworzyć epicki opis do meczu z tak małą historią. Wybaczcie więc, na tym dziś poprzestanę.
Myślę, że 9 września będę miał większe pole do popisu, licząc przy okazji na naszą efektowną i efektywną grę przeciwko sporo większej sile, w postaci aleksandrowskiego Sokoła.
Ciekawe kiedy zagramy obydwie połowy z takim zaangażowaniem jak tą drugą (tylko skuteczniejszą). kiedyś trzeba będzie przejąc inicjatywę w całym spotkaniu a nie jedynie we fragmentach.
http://ifotos.pl/z/qheesha/ takie okazje trzeba wykorzystywać gdy się zdarzają, była by 200% okazja dla Marczaka ? zagrać piłkę w tempo (nie spojrzał ? czy chciał sam zaszaleć ? a wyszło podanie do bramkarza).
Błagam: porównujemy „z”, a nie „do” 🙂
https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/porownac-ale-jak;11922.html Niekoniecznie ;).