Niestety nie udała się wyprawa polonistów do Niepołomic. Pierwsza połowa mogła jednak dawać nadzieję na dobry wynik. Po 45 minutach poloniści prowadzili 1:0, grając całą połowę, jak równy z równym. Drugie 45 minut to już przewaga rywali, którzy strzelili 3 bramki, przy tylko jednej warszawian. Mecz zakończył się wynikiem 3:2.
Puszcza pierwszy raz zagroziła Polonii w 3 minucie. Jeden z rywali przeprowadził odważny rajd skrzydłem. Piłka na szczęście została wybita na rzut rożny. Ten nie przyniósł zagrożenia, jeden z obrońców gości był faulowany. Chwilę później Polonia wykonywała stały fragment z rogu boiska, ale krótkie rozegranie nie zaskoczyło gospodarzy. W 14 minucie po raz pierwszy w meczu zapachniało bramką. W polu karnym do piłki dopadł Daniel Gołębiewski, ale jego uderzenie z ostrego kąta trafiło tylko w słupek. Kilka minut później poloniści wykonywali 5 rzutów rożnych z rzędu. Niestety żaden nie przyniósł większego zagrożenia, za każdym razem piłka wybijana była przez obrońców Puszczy. W 20 minucie składną akcję przeprowadziła Puszcza, ale płasko dośrodkowaną futbolówkę wyłapał pewnie Dominik Pusek. W 23 minucie jeden z obrońców Polonii bardzo łatwo dał się wyprzedzić rywalowi, temu na szczęście odskoczyła piłką, dzięki czemu zdążył do niej Pusek. W 25 minucie Puszcza po rzucie wolnym skierowała piłkę do siatki, na szczęście sędzi odgwizdał faul jednego z rywali. Dwie minuty później gorąco zrobiło się na polu karnym gospodarzy. Dobrze piłkę dośrodkował Mariusz Marczak, ale odważne wyjście z bramki Marcina Staniszewskiego uratowało niepołomiczan. W 34 minucie poloniści przeprowadzili bardzo ładną akcję, niestety ostatnie podanie Marcina Kluski nie było celne. W 44 minucie kolejny rzut rożny dla Polonistów wreszcie przyniósł efekt. Do piłki dośrodkowanej przez Marczaka doszedł Bazyli Kokot i głową strzelił swoją pierwszą bramkę w zespole seniorskim Polonii. Po golu do ataków natychmiastowo ruszyła Puszcza. Nasi zawodnicy wytrzymali napór rywala i na przerwę schodzą, prowadząc.
Od pierwszej minuty drugiej połowy Polonia ruszyła do ataku i już na samym początku mogła podwyższyć prowadzenie. Ostre dośrodkowanie Bartosza Wiśniewskiego zdołał jednak wybić Staniszewski. Po tej akcji napierać zaczęli niepołomiczanie, ale z dośrodkowaniami gospodarzy radzili sobie obrońcy Polonii. W 56 minucie bardzo niebezpiecznie zrobiło się w polu karnym po rzucie wolnym rywali. Dobre podanie otrzymał Michał Czarny, ale strzelił lekko i prosto w Puska. Minutę później niestety było już 1:1. W polu karnym jednego z piłkarzy Puszczy sfaulował, wprowadzony w przerwie Donatas Nakrošius. Niestety Piotr Stawarczyk rzut karny zamienił na bramkę. W 66 minucie znów było niebezpiecznie pod bramką Polonii. Z dystansu uderzał Dominik Zawadzki, ale piłka przeleciała nieznacznie obok słupka. Minutę później strzelał Marcin Orłowski, uderzenie było jednak bardzo lekki i Pusek spokojnie złapał piłkę. W drugiej połowie Puszcza zdecydowanie bardziej przeważała i w 70 minucie wyszła na prowadzenie. Piłkę w polu karnym otrzymał Marcin Orłowski, który wyprzedził jednego obrońcę i celnym strzałem zdobył gola. W 74 minucie Polonia miała szansę, żeby odpowiedzieć. Niestety dośrodkowanie Marczaka z wolnego było minimalnie za mocne. W 80 minucie znowu owoc przyniosły Polonii stały fragment gry. Polonia wykonywała rzut wolny, a w polu karnym sfaulowany został Rafał Zembrowski. Rzut karny wykorzystał Wiśniewski i na 10 minut przed końcem Polonia doprowadziła do wyrównania. Do końca meczu aktywniejsza w ofensywie była Puszcza, a dodatkowo Polonia kończyła mecz w 10 po drugiej żółtej kartce dla Piotra Kosiorowskiego. Pomimo dużej liczby ataków, nasi obrońcy radzili sobie z atakami rywala. Gdy wydawało się, że sędzia zakończy już mecz, rywale przeprowadzili dobrą akcję, która zakończyła się drugim faulem w polu karnym Nakrošiusa. Po raz drugi do piłki podszedł Stawarczyk i ponownie się nie pomylił. Puszcza wygrała 3:2.
6 maja 2017, Niepołomice
Puszcza Niepołomice – Polonia Warszawa 3:2 (0:1)
bramki: Bazyli Kokot 44, Bartosz Wiśniewski 80 (k)
Polonia: Dominik Pusek – Marcin Bochenek, Bazyli Kokot Ż, Rafał Zembrowski Ż, Grzegorz Wojdyga – Marcin Kluska (66. Cezary Sauczek), Michał Oświęcimka (46. Donatas Nakrošius Ż), Mariusz Marczak, Piotr Kosiorowski CZ (2x Ż ’90), Bartosz Wiśniewski – Daniel Gołębiewski (58. Krystian Pieczara)
Sędzia: Szymon Lizak (Poznań)
Do III ligi jeden krok, jeden jedyny i nic więcej …
tego drugiego karnego dla puszczy to chyba nie było. Skądinąd czemu Szymanek zdjął po przerwie Oświecimkę i wsadził Donatasa?
Pewnie przez telefon dostał takie wytyczne. Nawiasem mówiąc Donatas to drewno i V kolumna.
prezes boniek zapowiedział, że Polonia w II lidze może funkcjonować tylko z jednym engelem – tym starym. ostrzegał lojalnie, ale młody, jak zawsze bez wyczucia i kultury, w dodatku z wyrokiem czteroletnim, dlatego spadamy… kochani, karny w doliczonym czasie gry, to nie przypadek
Delfin dostał dziś możliwość zrobienia zmiany jednej. Uparł się na Nakrošiusa. Efekty widzimy sami… Dwa karne i wkurwiony Szymanek… bo go znów sędziowie wydymali :/
Polonia gra najlepszy mecz wyjazdowy… i przez jedną zmianę wszystko się sypie. Szkoda, bo zasługiwali na więcej. Nie przez sędziów przegrali, ale przez decyzje na ławce 🙁
Jesteśmy już skazani na spadek a Litwina nie chce już widzieć w składzie. Wszyscy grają abyśmy spadli tylko ślepy i Pan Engel tego nie widzi.
No to 3pkt w plecy, momentami wyglądało to nieźle ale całościowo ostatecznie szkoda, …
Oświęcimka to nie Tyrone Bogues i do górnych piłek powinien rzadziej startować bo jeszcze go uszkodzą, ma powera gdyby jeszcze kilka razy na mecz odegrał w tempo … ale grał niezłą połówkę. Zmiennik ma za to popisał sie niesamowicie jak można dwa razy ten sam numer w polu karnym wywinąć.
W zeszłym tygodniu niedowiarkowie zobaczyli na czym polega różnica pomiędzy duetem Nakrosius-Ćwik a duetem Kosiorowski-Oświęcimka.
Dzisiaj niedowiarkowie zobaczyli na czym polega różnica pomiędzy Nakrosiusem a Oświecimką.
Wkrótce niedowiarkowie zobaczą na czym polega różnica pomiędzy II ligą a III ligą.
Kilka słów na gorąco, bo właśnie wróciłem z Niepołomic do Krakowa, gdzie mieszkam. Przede wszystkim wielkie podziękowania dla naszych braci z Cracovii, którzy wsparli nas dopingiem i swoją obecnością w ponad 200 głów. Na ich tle prezentujemy się kibicowsko bardzo marnie. No, ale niech się hoolsy martwią, co zrobić by też nie utonąć razem z piłkarzami.
Ale po kolei. Przed meczem wypowiadałem się na DS i wprost pisałem, że najlepszą strategią jest atak. I po 45 min. miałem satysfakcję, bo Polonia prowadziła otwartą grę i co najważniejsze schodziła do szatni z prowadzeniem. Przez całą przerwę zastanawiałem się czy pójdą za ciosem, czy też dadzą się zepchnąć do obrony. No i niestety dali się. I to jest główny powód naszej przegranej. Szkoda, wielka szkoda bo wcale nie byliśmy gorsi od Lasu. Można oczywiście mnożyć spiskowe teorie na temat karnego w 96 minucie, ale prawda jest taka, że ten mecz przegrali piłkarze. W szatni. Bo ten mecz można było wygrać, a obowiązkiem było go zremisować 2:2. Strata gola i czerwona kartka w ostatnich minutach to nie wina działaczy czy kibiców, ale nieodpowiedzialnej gry samych zawodników. Wojdyga swoimi zagraniami przyprawiał mnie o zawał serca. Bardzo dobrze grał Manolo, jego dośrodkowania i rzuty wolne siały zamęt wśród gospodarzy. Zabrakło jednak choć jednej naszej nogi i chyba szczęścia, by strzelić więcej goli.
Nie krytykuję piłkarzy za mocno, bo naprawdę walczyli i po meczu – kiedy z nimi rozmawiałem – to było widać, że są załamani karnym, którego nie było. Ponoć sami zawodnicy Lasu mówili im to na boisku i ironicznie przyjęli decyzję sędziego. Sedziował słabo, to prawda. Tym niemniej ten mecz przegrali nasi piłkarze.
Mimo wszystko wierzę, że przy takiej grze jak z Radomiem i Lasem, jest jeszcze nadzieja na uratowanie ligi. Tylko co z tego? Engel wyraźnie dał już do zrozumienia, że Polonia go obchodzi o tyle, o ile dostanie zgodę na budowę. Do klubu musiałby przyjść ktoś taki jak Raniecki: z workiem dolarów i polonijnym sercem. Inaczej utoniemy.
Wiem, że to marne pocieszenie – ale jednak: swoje mecze przegrali też nasi bezpośredni rywale do spadku: Zambrów, Stalowa Wola i Rozwój. Oby jeszcze tylko ROW przegrał i nie odjechał nam punktowo. Natrudniejsze mecze (Radomiak, Puszcza) za nami. Ciężko będzie z Błękitnymi, ale to mimo wszystko słabszy zespół niż Radomiak i Puszcza. A gramy jeszcze ze słabą Olimpią, Rozwojem i Kotwicą (dziś wygrała co prawda, ale są jak najbardziej do ogrania). Ostatni mecz z Rakowem u nas w sytuacji, gdy Raków będzie już pewnie pewny awansu to sprzyjająca dla nas sytuacja, a możliwe, że nasze być albo nie być w II lidze prawdopodobnie rozstrzygnie się zapewne w ostatniej kolejce. A zatem – musimy wygrać z Olimpią, Rozwojem, Kotwicą i Rakowem oraz przynajmniej zremisować z Błękitnymi. Czy to wystarczy? Nie wiem, ale na pewno na żadną porażkę NIE MA już miejsca.
Rozwój, czy Olimpia też nie mają wyjątkowo trudnego terminarza. Trzeba wygrać 5 ostatnich meczów. Przy takiej formie polonistów, jak w ostatnich dwóch spotkaniach, jest to możliwe. W ostatnim meczu Raków na pewno nie będzie umierał na boisku. Najtrudniej będzie w Stargardzie, w 15 meczach u siebie mają tylko 2 porażki. Fajnie, jakby zdobyty tam punkt wystarczył, ale to byłby wyjątkowy fart.
Do DanielSZ – wszystko fajnie, tylko nie bierzesz pod uwagę… postawy sędziów prowadzących polonijne mecze, tak jak Montgomery nie brał pod uwagę potencjału militarnego Niemców wysyłając desant do Arnhem. Wiesz jak to się skończyło i ilu polskich żołnierzy poległo..?
jedna, gorąca prośba: zostawcie Donatasa w spokoju. w przeszłości kilkakrotnie ratował nas przed porażkami i jako chrześcijanin uważam, że to nieuczciwe obwiniać go za porażkę w puszczy.