Podczas rozmowy z portalem „Weszło!” były sędzia i prezes PZPN Michał Listkiewicz opowiada o „skutkach” swojej sympatii do „Czarnych Koszul”.
– (…) Często mi się zdarzało tak, że nie byłem lubiany przez kibiców Legii. Wychowywałem się na Polonii i tego nigdy nie kryłem, zresztą uważam, że porządny człowiek ma jeden klub do końca życia. Kiedyś sędziowałem sparing na Legii i Paweł Janas powiedział mi, żebym przerwał mecz na chwilę i zobaczył, co mi robią z autem. Wzięli płyty chodnikowe i wybijali szyby. Co zrobię, niech tłuką. Piaseczno się dobrze zachowało, bo mi to wszystko zrekompensowało – zdradza „Listek”.
Druga anegdotka dotyczy Ryszarda Kuleszy, który poza polonijnym rodowodem, zasłynął odebraniem Legii tytułu mistrzowskiego w 1993 r. (przyznano go Lechowi Poznań – przyp. DS). – (…) Jechałem też kiedyś z nieżyjącym już trenerem Kuleszą do Poznania na mecz z Legią. To było po odebraniu Legii mistrza Polski, czego Kulesza był inicjatorem. Kibice Legii nas przyuważyli. Uratowało nas to, że Legia miała z Lechią jakąś zgodę i jeden z nich miał szalik Lechii.
– Panowie, zanim nam wpieprzycie musicie wiedzieć, że ten człowiek – Ryszard Kulesza – wprowadzał Lechię do ekstraklasy.
– A co pan tu pierdoli?!
– Zadzwoń do ojca, zapytaj.
Wyszli, chyba zadzwonili. Wracają po dziesięciu minutach.
– No! Zapraszamy na piwo! Trenerze, szacun!
i to jesteśmy My Poloniści…