Przed meczem Polonii z GKS-em Bełchatów strona oficjalna gospodarzy publikuje ciekawy wywiad ze swoim szkoleniowcem Mariuszem Pawlakiem (zespół prowadzi od stycznia).
„Cygan” był jednym z liderów zespołu Dariusza Wdowczyka, który na przełomie wieków sięgnął po większość trofeów z Polonią. Po latach zdołał nawet przypomnieć sobie wszystkie osiągnięcia krajowe. – To były wszystkie najważniejsze trofea od mistrzostwa Polski po Puchar Ligi, który zdobyliśmy w jego pierwszej edycji, kiedy wygraliśmy 2:1 na stadionie Legii czy Superpuchar w Płocku z Amiką Wronki, która wówczas „tradycyjnie” zdobywała to trofeum co roku – wspomina Pawlak.
Dla obecnego szkoleniowca „Torfiarzy” nasz klub jest ważny. – (…) Nie udało się w żadnym innym klubie osiągnąć takich sukcesów (w Dyskobolii było wicemistrzostwo i Puchar – przyp. GKS). Dzięki grze w Polonii zadebiutowałem w Reprezentacji Polski. Nie było tych minut za dużo, ale dla każdego piłkarza jest to marzenie i to udało się spełnić. Mam nadzieję, ze zapadłem w pamięć osób związanych z Polonią. W sezonie mistrzowskim zagrałem najwięcej minut w zespole, byłem wielokrotnie kapitanem. To były czasy, które już do mnie jako zawodnika nie wrócą. Patrzę do przodu, a to co było, nikt mi nie odbierze – twierdzi defensor, który w barwach „Czarnych Koszul” spędził prawie 8 lat.
Z tamtego okresu nadal jest w kontakcie z Igorem Gołaszewskim. Trener Polonii podczas jesiennego meczu z Gryfem Wejherowo („Cygan” jesienią prowadził zespół Gryfa – przyp. DS) zapraszał go na mecz charytatywny dla Rafała Kośca, który Mistrzowie Polski 2000 roku zagrali z Reprezentacją Artystów Polskich. Pawlak mimo chęci nie zagrał, gdyż był kontuzjowany.
Jeśli już wspomnieliśmy o wyjeździe do Wejherowa, to Pawlak ocenił tamto spotkanie dość krytycznie: – Mecz zakończył się wynikiem 0:0. To nie było spotkanie, jakiego się spodziewałem. To Polonia stworzyła sobie przynajmniej z dwie lepsze sytuacje, w tym tę z ostatnich sekund, kiedy piłka przeleciała obok słupka. To nie był mecz wybitny, nikt nie chciał stracić bramki, obie drużyny liczyły na błąd rywala, dominowała gra w środku pola, zabrakło pomysłu na pokonania bramkarzy. Czasami założenia taktyczne zostają w szatni – reflektuje po meczu Pawlak.
Zdaniem obecnego szkoleniowca Bełchatowa, Polonia niewiele zmieniła się od jesieni. „Cygana” interesuje w sobotę „pełna pula”, wierzy w zwycięstwo. – Nie traktuję takiego spotkania jako o sześć punktów, bo tylu się nie zdobywa. My musimy wyszarpać na swoim boisku trzy punkty, bo zostało nam tylko 12 meczów a pozycja jest spadkowa. Musimy zdobyć bramkę na własnym stadionie, bo na razie strzelamy na wyjeździe. Czuliśmy się fatalnie po porażce u siebie, teraz mamy rewanż z inną Polonią – twierdzi w rozmowie ze stroną oficjalną GKS-u Bełchatów.