Wyjazd Polonii do Wejherowa na mecz z Gryfem napawał mnie umiarkowanym optymizmem. Składało się na to kilka powodów – fakt, że Gryf to nie jest drużyna z najwyższej półki i tylko dzięki serii super szczęśliwych zbiegów okoliczności nie spadli do III ligi, w bieżącym sezonie grają w kratkę, wreszcie my zaprezentowaliśmy się dobrze w meczu przeciw GKS-owi.
Wyszliśmy w składzie analogicznym do wspomnianego powyżej meczu, z retuszem w ofensywie – zamiast Krystiana Pieczary i Olka Tomaszewskiego zobaczyliśmy Fabiana Pawelę i wracającego po kontuzji Bartosza Wiśniewskiego.
Od razu rozwieję wszelkie wątpliwości i radosne oczekiwania – mecz był słaby i dobrze, że pokazywano go za darmo, bo płacenie za tę „ucztę” było by nadużyciem finansowym. Obie drużyny sprawiały wrażenie, że remis je uszczęśliwi. Sytuacje podbramkowe dla obu stron chyba można wyliczyć na palcach jednej ręki. Zaliczyłbym do nich dwa strzały z dystansu gospodarzy, tradycyjnie pewnie obronione przez niezawodnego Dominika Puska, także ich sytuację z końcówki meczu, kiedy jeden z ich napastników wyszedł sam na sam z naszym bramkarzem i… zgłupiał, dał się dogonić i zabrać sobie piłkę (na marginesie – gdzie był wtedy Karol Worach?!). Dla nas są to strzał z woleja Marcina Kluski, chyba pochopny bo nikt nie próbował go atakować, oraz wyśmienita sytuacja wprowadzonego na zmianę Mariusza Wierzbowskiego, który spudłował w ostatnich sekundach w sposób , którego chyba sam nie jest w stanie pojąć.
Poza tym przez cały czas trwała przepychanka w środku pola z licznymi stratami z obu stron. W kartkach zyskaliśmy „przewagę”, bo złapaliśmy ich 4 , w stosunku do bodajże 2 gospodarzy. Piszę o tym bo jest to rzecz, na którą nasz sztab musi zwrócić baczną uwagę. Przywieźć 4 kartki z meczu pozbawionego złośliwości i ostrości w grze?! Niestety, za bezmyślne natarczywe dyskusje z sędzią. Przynajmniej tak to wyglądało w transmisji. Tylko jednak kartka wpadła Marcinowi Bochenkowi za faul, Daniel Choroś, Karol Worach i Donek Nakrošius zarobili je za popisy krasomówcze. Wolałbym żeby nasi zawodnicy raczej skupili się na grze, a nie na tłumaczeniu sędziemu czegoś, czego on i tak nie bierze pod uwagę, a co wyraźnie go złościło. Gdybyśmy mieli któregoś z „aptekarzy” z poprzednich gier, to nie wiem czy dotrwalibyśmy do końca w komplecie.
Mecz powinniśmy wygrać, bo chyba jednak byliśmy lepsi od „Gryfitów” (jak ich z upodobaniem określał komentator telewizyjny). Na dokładkę w końcówce mieli oni chyba dosyć i słabo się poruszali po boisku. Powinniśmy starać się takie sytuacje wykorzystywać, a nie czekać na końcowy gwizdek. Jasne, Gryf był i jest nadal od nas o punkcik wyżej, ale nie oznacza to wcale, że musieliśmy się go bać! Chciałbym aby nasza drużyna zagrała wreszcie taki mecz, w którym jedynym kandydatem na gracza meczu nie był z założenia Dominik. W sumie, przy w miarę pozytywnym wyniku (0:0), jednak sporawe rozczarowanie.
A jak oceniłbym poszczególnych graczy?
Bramka. Mountas już Wam to zakomunikował – Dominik to pewniak na permanentnego gracza meczu – dziś też. Dwie obrony strzałów lecących pod poprzeczkę i pewne interwencje na przedpolu.
Obrona. Poza tą sytuacją z 88 minuty w sumie dużo nie nabroili. Ale… zero aktywności środkowych w ofensywie i słabe dogrania, a w zasadzie masa strat bocznych defensorów. No i te pogadanki z arbitrem. W porównaniu z poprzednikami, ten taki zły nie był. A Bochen chyba już będzie miał odpoczynek za te kartki…
Pomoc. Środkowi – Donek i Piotr Kosiorowski jako tako, choć zbyt dużo od siebie nie dodali, choć Donka chwilami widziałem jako głównego atakującego (sic!). Mariusz Marczak nie dogrywał dziś tak dokładnie, jak nas do tego przyzwyczaił. Chociaż kąt, pod jakim pokazywała boisko kamera może nieco zniekształcać obraz gry. Marcin jak to on – raz lepiej, raz gorzej, bez odchyłek ani na plus, ani na minus.
Atak. Fabian mimo że znowu nie powalił mnie swoja grą jednak był najlepszym z naszych graczy w tej formacji. Ambitnie walczył, co przypłacił nawet rozciętą głową. Bartosz być może jeszcze nie doszedł do pełnej sprawności, bo był mało widoczny i wyrazisty.
Zmiennicy. O dziwo dziś sami ofensywni, bo Krystian, Michał Zapaśnik, Wierzba i Czarek Sauczek. Coś próbowali robić, choć trawy nie gryźli. Zadałem po meczu z Wartą pytanie trenerom czy przepis nakazujący dokonywanie ostatniej zmiany przez wprowadzenie młodzieżowca uważają za słuszny i czy im nie przeszkadza. Chyba mnie wtedy nie zrozumieli. Mnie chodziło o sytuację, w której młody Czarek nie ma szans na pogranie dłużej niż 5 minut, bo to on właśnie jest tym ostatnim zmiennikiem. Chciałbym go pooglądać dłużej, choćby z pół godziny, bo chłopak sprawia wrażenie , że ochotę do gry ma ogromną.
Na koniec jeszcze jeden apel do naszych zawodników. Ten pierwszy dotyczył rozmów z sędzią, a ten drugi egzekwowania niektórych stałych fragmentów gry. Zwróciłem, dodam, że nie tylko ja, uwagę, że czasem zdarza się próba rozegrani, hmm, nazwijmy to kombinacyjnego, zwykle na krótko i do tyłu, po którym cierpnie ze strachu skóra. Tak było z meczu z GKS, kiedy piłka spod pola karnego GKS błyskawicznie znalazła się pod naszą bramką, tak było i dziś po dziwnie rozegranym rzucie rożnym. Panowie, nie zapominajcie, że te rogi i wolne to nasza broń, która przynosi nam bramki, więc ich nie marnotrawcie.
Bardzo trafny tytuł, zwłaszcza po tym co powiedział komentator w samej końcówce. Wg niego nasi piłkarze pod koniec meczu krzyczeli do siebie, by grać na czas. Jeżeli to prawda, to wyjątkowo słabo.
No wygrać tym składem (bez napastników lub dobrych zagrań do wysuniętego zawodnika) jest bardzo ciężko. Zastanawia mnie Marczak. Tyle bramek w Broni. Rozumiem, że u nas kreuje grę, ale przecież trener może ustawienie zmienić (i tak robi to co mecz). Marczaka na szpicę i do przodu.
Tabela mówi że nadal gramy o awans 🙂
Jeśli ofensywa nie weźmie się do roboty, a przeciwnicy zaczną wykorzystywać błędy naszej obrony to i takie ciułanie punktów na dłuższą metę może się nie udać. Nie straszymy w ofensywie, czasem coś wyjdzie ale nikt nie powie że na Polonie trzeba uważać bo będzie cisnąć :/. Wymieniamy podania budujemy akcje ale często niedokładność wszytko komplikuje, a ze tych akcji mamy w całym meczu mało to wiele pokazuje. Zapewne i czwarty raz z rzędu najlepszym zawodnikiem będzie bramkarz( nie chcą chyba żeby Krystian dostał nagrodę w tej rundzie), a robienie za pierwszego obrońce mu nie służy. Czy jest szansa na wyjście z impasu i by dobrać odpowiednią jedenastkę i formacje? to nie drużyna składana naprędce i wypada od nich wymagać trochę więcej.
W sumie jakby Polonia wygrał 1:5 to niktby się nie zdziwił, musiał i taki mecz przyjść gdzie są sytuacje strzały a goli brak, teraz batalia trzy meczowa na K6, ja w powietrzu czuję powiew nadchodzącej serii wygranych