Czy ktoś, z ręką na sercu, po rundzie jesiennej bezwarunkowo wierzył w awans? Myślę, że takich osób było bardzo niewiele. Tymczasem spokojnie wygraliśmy regionalną ligę i stanęliśmy do barażu z Górnikiem Wałbrzych.
Tutaj znowu słychać było głosy, że to ograna na wyższych poziomach ekipa, że pozostałych rywali, z wyjątkiem mocnych Polkowic, zostawili o horyzont z tyłu, że ich żądełko, Marcin Orłowski, strzela tyle bramek ile trzeba do wygranej itp. Po pierwszym meczu poziom optymizmu wzrósł, bo przywieźliśmy dobry bramkowy remis.
Dziś na Konwiktorskiej mieliśmy więc chyba rekord frekwencyjny, gdyż wszyscy chcieli zobaczyć jak pieczętujemy nasz awans do prawdziwej piłki.
I nie przeciągając sprawy – stało się. Piłkarze postawili kropkę nad „i”, wygrywając 1:0. Bramka padła w, nomen omen, 13 minucie, po rzucie rożnym bitym oczywiście przez Mariusza Marczaka. Ale nie on zaliczył asystę. Piłka poszybowała na drugi słupek, tam czyhał na nią Grzesio Wojdyga, który przytomnie zgrał ja do środka – a tu sprawę wykończył precyzyjna główką Daniel Choroś. Głośny do tej pory stadion eksplodował. Nic dziwnego, bo frekwencja w dniu dzisiejszym dorównywała meczom ekstraklasowym. I nikomu nie przeszkadzały mecze Mistrzostw Europy. Nasi cały czas trzymali przewagę i kontrolowali grę. W 24 minucie powinno być już 2:0. Bartek Wiśniewski doskonale dośrodkował z lewej flanki w pole karne, a tam nasz spec od wykańczania takich akcji, Krystian Pieczara, strzelił głowa obok wmurowanego w glebę bramkarza, ale niestety także na zewnątrz słupka. Goście postraszyli nas nieco około 30 minuty kiedy, po rogu, Mateusz Tobjasz wybronił nas przed bezpośrednia bramką. Na koniec tej części gry Grzesio miał świetna akcję, wpadł w pole karne, ale chyba bardzo chciał samemu się wpisać na listę, strzelił w boczna siatkę, a miał ustawionego na środku i nie obstawionego Piecziego. Szkoda.
Po przerwie goście ruszyli do odrabiania strat. Groźnie atakowali. Najpoważniej w 52 minucie, kiedy Tobi obronił strzał, który wszyscy widzieli już w sieci. Po tym gra się wyrównała i wyglądało na to, że wszystko jest pod kontrolą. W 69 minucie znowu szansę miał Pieczi, ale tym razem coś poszło nie tak, a piłka zdecydowanie nie do bramki. Gra się zaostrzyła, zdecydowanie za sprawą gości. Posypały się kartki. Nie do końca rozumiem tylko dlaczego sędzia obdzielając żółtymi graczy Górnika, jakby przy okazji wręczał jednocześnie kartki naszym, choć część z tych fauli mogła być wyceniana nawet na czerwień. Nie bądźmy jednak zbyt drobiazgowi, bo sędziowanie było przyzwoite.
Przedłużony o 4 minuty mecz nie zmienił już wyniku, choć ostatnie minuty, jak zwykle przy prowadzeniu 1:0, były dosyć nerwowe.
Wreszcie się skończyło i stadion oszalał. Zaczęła się fiesta! Było pięknie, było wszystko co trzeba, trochę pirotechniki, wspólne tańce i śpiewy na płycie boiska, Zdjęcia i uściski z naszymi bohaterami, z naszej strony szybkie wywiady we wszechogarniającym hałasie dookoła. Dla takich chwil warto żyć! Musimy wierzyć, że za rok będziemy przezywać dokładnie to samo.
Ten sezon był wariacki. Układ wynikający z reorganizacji rozgrywek sprawił, że przy niesamowicie wyrównanej stawce w naszej grupie, praktycznie do końca można było tę ligę wygrać, jak i spaść „piętro niżej”. Polonia stanęła na wysokości zadania i wygrała!
Podziękować musimy wszystkim – od Zarządu i sztabu szkoleniowego, przez wszystkich pojawiających się na boisku i oddających w walce siły i zdrowie zawodników, na wiernych, dopingujących przez cały sezon drużynę kibicach kończąc.
Nasi gracze w końcówce sezonu, jak również w meczach barażowych , wyraźnie pokazali, że ten awans im się należał. Okazuje się prawdą twierdzenie, że przy bardziej zaawansowanych technicznie i taktycznie przeciwnikach, nasz zespół prezentował się lepiej niż w uporczywych zmaganiach na kiepskich boiskach , z siłowo grającymi drużynami. W II lidze nie powinno być wobec tego źle.
Przedstawmy więc dzisiejszych bohaterów: bramka – Tobi, obrona – Marcin Bochenek, Chory, Piotrek Augustyniak, Wojdi, pomoc – Manolo, Donek Nakrošius, Piotrek Kosiorowski, Michał Zapaśnik, atak – Wiśnia i Pieczi.
Wszystkim należą się dziś wielkie brawa! Ale również wchodzącym na zmiany: Marcinowi Klusce, Michałowi Staszowi i Przemkowi Szabatowi.
Nie możemy też zapominać o wkładzie chłopaków, którzy dziś nie grali: Przemek Kazimierczak, Janek Balawejder, Bazyli Kokot, Mati Małek, Mariusz Wierzbowski, Karol Worach, Olek Tomaszewski, Mati Jaroszewski, czy dochodzący do zdrowia Rafał Kosiec i Piotrek Petasz. Im wszystkim zawdzięczamy dzisiejszy, jakże radosny wieczór!
Przyznaję się że nie wierzyłem w awans, ale tym bardziej on smakuje. Meczu nie ma co komentować, odbył się, wygrana i awans. Przed Igorem i zespołem zadanie na II ligę, poprawa jakości gry. Ale to od nowego sezonu, teraz czas na radość i odpoczynek. Polonia! Polonia! Polonia!
Tylko niezapominajcie ze w II lidze tez chcemy ogladac mecze (kibice ktorzy nie mieszkaja w Warszawie & okolicach).
Proponuje rozpoczac negocjacje z net TV co do meczow Polonii w internecie abysmy mogli ogladac II lige od poczatku. Bo jak negocjacje zaczna sie w Sierpniu to mecz zobaczymy w Listopadzie pierwszy.