– Uff! – taka była moja pierwsza myśl po końcowym gwizdku sędziego. – Nasi wygrali. W sobotę blisko było blamażu, którym mógł się okazać remis z czerwoną latarnią naszej ligi. Udało się! Kończymy zwycięscy.
Konfrontacja z Nerem cieszy jednak tylko ze względu na pełną pulę, która długo pozostawała w sferze naszych marzeń. Piłka za nic nie chciała trafić do bramki strzeżonej przez Michała Chachułę. Bramkarz Neru dość przytomnie radził sobie z próbami strzeleckimi naszych zawodników.
Sposób na byłego Widzewiaka znalazł dopiero Mariusz Marczak, który wreszcie zrobił użytek ze swojej lewej nogi. Przy „Manolo” zatrzymam się na chwilę.
Marczak jest dobrym piłkarzem – nie mam tu żadnych złudzeń. To gość, który spokojnie poradziłby sobie na wyższych poziomach rozgrywkowych. Ten sezon nie idzie po jego myśli. Gra inaczej niż w Broni Radom. U nas musi, a w zasadzie powinien, pracować również w defensywie. Po kilku meczach obserwacji zacząłem mieć wrażenie, że jakby go wysmarować pastą do butów i pozwolić zapuścić trochę włosów, to niektórym mógłby się wydać znajomy…
No dobra, nie męczcie się. „Manolo” – to taki nasz III ligowy Bruno Coutinho. Brazylijczyk miał potencjał do stania się bardzo dobrym piłkarzem, ale przez przestoje nie dawał zespołowi tyle ile powinien.
Obaj panowie dysponują fajnym uderzeniem, niezłą techniką użytkową i… totalnie, skandalicznie irytującym „dreptaniem” w trakcie meczów. Patrząc na Marczaka mam wrażenie, że szybkość odzyskuje gdy jest pewien, że akcja, w której weźmie udział da mu szansę na ucieszenie zgromadzonej na stadionie gawiedzi…
Gdy obserwowałem naszego pomocnika, podczas meczów Polonii z Bronią miałem wrażenie, że biegał więcej. Teraz te mecze są bardziej „dreptane”, ale może tak to ma wyglądać.
Kończąc temat „Manolo”, to cieszy mnie fakt, że w przeciwieństwie do Bruno nie ma w Polonii swojego „dr Albana” (Edgar Çani – przyp. DS). Doskonale pamiętamy co takie połączenie spowodowało i na pewno nie chcielibyśmy powtórki.
Wracając do meczu, to ciężko mi szukać pozytywów. Cieszy fakt, że trener Igor Gołaszewski postawił na Mateusza Małka, a nie Marcina Kluskę. „Mały” walczył i przekonał mnie, że problemów z płucami nie ma. Można go spokojnie wystawiać na dłużej niż kwadrans. Mam nadzieję, że podobnie niedługo na boisku zacznie gościć Mariusz Wierzbowski.
Bardzo podobało mi się rozwiązanie, na które przeszliśmy w końcówce. Ustawienie 1-3-5-2 przypominało mi czasy rządów Jerzego Engela i Dariusza Wdowczyka. Blok defensywny mimo „straty” jednego obrońcy radził sobie wyśmienicie. Daniel Choroś, Piotr Augustyniak i Donatas Nakrošius nie dawali szans rywalom, a grający na skrzydłach Bazyli Kokot i Grzegorz Wojdyga sprawiali więcej kłopotów przeciwnikom niż wtedy gdy stanowili widoczną część czteroosobowego bloku polonijnej defensywy. Oczywiście na „ohy i achy” nie ma co liczyć. Brakowało znów celnych podań do napastników, którzy nie za bardzo mieli szansę popisać się swoimi sytuacjami.
Sporo w drużynie jest chaosu. Brakuje schematów, brakuje gry pressingiem, jest tylko średnio funkcjonująca „laga na Kosmala”, która nie jest remedium na nasze problemy. Zespół w moim odczuciu ma na razie spore problemy w przekonaniu kogokolwiek, że idzie to w dobrą stronę.
Wygrana w Poddębicach, w momencie gdy czołówka gra dla nas, cieszy. Niestety styl, a właściwie jego brak, nie może nastrajać pozytywnie. Męczenie się z ostatnim zespołem tabeli powinno dać sztabowi do myślenia. Coś trzeba naprawić, bo Świt nie będzie tak życzliwy jak piłkarze Neru. W Nowym Dworze Mazowieckim z III ligą pożegnać się nie chcą. Mecz z Polonią potraktują serio i na pewno przystąpią do niego z podobnym zaangażowaniem jak Ursus.
Przed nami teraz ciężki czas. Mecz z sąsiadami z tabeli musi być zagrany ze 120% zaangażowaniem, bo o utrzymanie nie będzie łatwo. Pamiętajmy o niedzielnym meczu i piątkowym spotkaniu. Polonia to my!
Jeśli chodzi o Marczaka, to warto spojrzeć na jego statystyki. Pomimo jego licznych przestojów, jest, obok Pieczary, najbardziej efektywnym zawodnikiem Polonii. 8 bramek i 6 asyst to, jak na tę część sezonu, naprawdę niezły wynik, choć oczywiście stać go na więcej.
Co do gry naszego zespołu, to czekam aż wreszcie sztab zrezygnuje z dwóch defensywnych pomocników w meczach ze słabszymi rywalami. W sobotę trenerzy nie mieli pola manewru, ze względu na kontuzje, ale generalnie wg mnie obok Kosiorowskiego mógłby grać Marczak, a z przodu Wiśniewski i Pieczara. Donatas fajnie gra w defensywie, ale z przodu daje mało. Trenerzy narzekają, że przeciwnicy stoją tylko we własnym polu karnym i widać, że boją się nas atakować, więc chyba nie potrzeba wychodzić na mecz tak defensywnie. ŁKS wyszedł na Broń z 3 napastnikami w pierwszym składzie i wygrał 8:0.
Stać go na więcej. Nie kupię przy nim wersji, że lepiej inteligentnie stać niż bezmyślnie biegać 🙁
Co do ŁKS-u, to ma więcej napadziorów od nas. U nas twierdzą, że mamy całych pięciu ofensywnych na szpicę. Niestety poza Pieczarą to nie widać ich. Wiśniewski wiecznie dogrywa. Zapaśnika nie wiem gdzie bym widział, ale raczej na skrzydle. Kluska i Stasz raczej nie wyjdą na szpicę, bo ich sztab tam nie widzi… Biednie u nas 😛
Ps. My będziemy wygrywać 1:0 😉
Muchomor, nie system gra, ale ludzie. Czy gramy z jednym, czy dwoma defensywnymi nie ma różnicy bo przy tym drugim systemie – rzekomo defensywnym – boczni obrońcy powinni dublować skrzydłowego ze swojej strony, a z kolei skrzydłowy z przeciwległej strony winien w rozwinięciu stawać się drugim napastnikiem. Na papierze to zgrabnie wygląda, ale w naturze – sami widzimy.
Wszyscy ( ja też ) postulujemy, aby Marczaka umiejscowić przed Kosiorem. Tyle, że wtedy Donek do Augusta na stopera, a Chory i Worach na ławkę. Problem jest wyżej – kto z przodu ? Pieczara oczywiście w ataku, ale do niego Wiśniewski – tyle, że on nie strzela. Ale niech będzie. Na skrzydłach kto ? Mały na lewym i Zapas na prawym. Okej, ale nie mamy dwóch młodzieżowców na placu. Chyba, że Tobi, a nie Kazik na bramce.
Optymalnie więc byłoby przesunąć Kosiorowskiego do przodu z defensywnymi zadaniami przy Donku. Wtedy jeden młodzieżowiec do Augusta na stoperze, Mały z Zapasem na skrzydłach i Wiśniewski z Pieczarą jako wysunięci napastnicy. W tym układzie zawsze Wierzba może wejść na pół godziny za jednego z napastników i grać go z drugiego planu.
Kwikster pisze o przestojach Marczaka – ten typ tak ma. W gestii trenerów jest zmotywowanie go do większego udziału w grze.
Nie patrzyłbym na ŁKS – owszem wygrali ze słabiutką Bronią aż ośmioma bramkami, ale polegli z nielepszymi Oskarami. I masz tu babo placek.
To jak to jest ? Mamy tych napastników czy nie ?
Czy wy tez uważacie jak ja że brakuje nam młodzieży? z 2/3 takich max 21 lat by się przydalo .
Mnie brakuje Murzyna w dobrym tego słowa znaczeniu.Ci ludzie inaczej się ruszają,mają kocią zwinność,szybciej biegają i jako obcokrajowcom zawsze chce im się grać.Pamiętacie Lekana z drużyny Dziewickiego ? Nie odstawiał nogi,miał ciąg na brmkę i potrafił strzelac z różnych pozycji.Przydałby się taki koleś w obecnym zespole.