Stało się, bańka raczej pękła. Górnolotne słowa o walce o awans na razie wyglądają jak czysta mrzonka. Po dwóch spotkaniach z zespołami, które pogodziły się ze swoim losem, Polonia dostała po łapach od tych, którzy jeszcze o utrzymanie walczą.
Ciężko doszukiwać się pozytywów w ostatnim czasie. Ewidentnie coś się popsuło. Zespołu nie ma. Drużyna zagubiła jedność, którą prezentowała w sparingach i, podobno, na Cyprze. Szarzyzna ligowa okazała się dla polonistów wyjątkowo bolesna.
Rywale nie przestraszyli się profesjonalizmu bijącego z naszego klubu, nie chcą się położyć na ziemi i za darmo oddawać punktów. Przykre jest to, że patrząc na mecze z Ursusem i Bronią nie widać zbyt wielu osób, które walczyłyby o ten przeklęty awans do II ligi na śmierć i życie.
Jak nie idzie, to nie idzie. Nie myślimy o tym jak zrobić, żeby było lepiej. Martwimy się i liczymy na rozwiązanie zwyczajne (przynajmniej tak twierdzą politycy), czyli na Matkę Boską. Fakt, jest Ona miłościwa i potężna, ale nie może maczać rąk w tak błahe sprawy jak nasz awans do II ligi. Tu trzeba walki i poświęcenia, gryzienia trawy, kąsania po kostkach, orania z poziomem zielonej murawy i wykorzystywania okazji…
Na chwilę obecną najskuteczniejszy wiosną Krystian Pieczara jest mocno osamotniony. Podania niby dostaje, ale jest ich za mało. Z potencjałem ludzkim, który posiadamy granie z pół-amatorami nie powinno sprawiać naszym zawodnikom problemów. A co mamy? Kogo wyróżnić?
Za Ursus laurkę otrzymał Piotrek Augustyniak. Nieźle zagrali Mateusz Tobjasz (Radom to kompletna klapa i powód do ogarnięcia się) i wspomniany Pieczara. W Radomiu poza kapitanem „Cyganem” i młodymi gniewnymi – Mateuszem Małkiem (raduje się me serce widząc, że młody wygrał ze stresem i zaczął szarpać) oraz Mariuszem Wierzbowskim nie da się nikogo pochwalić z pełnym przekonaniem. Gdzie są liderzy, starszyzna, która powinna złapać to za fraki i rozruszać?
Wiem, że brakuje środka pola. Piotr Kosiorowski w wersji wiosennej, to najlepsze co przydarzyło się Polonii na wiosnę. Zabrały nam go kartki. Rafała Kośca skolei wyeliminowała kontuzja kręgów szyjnych. Mimo głosów na forum mówiących o tym, że „Rafik” nie daje nic ofensywie, to jego brak widzieliśmy w drugiej połowie „małych” derbów Warszawy, a dobitnie w Radomiu.
Marcin Kluska mimo sporego zaufania od sztabu szkoleniowego od dłuższego czasu jest na boisku niewidoczny. Pod adresem „Kluchy” zaczęły padać już komentarze, że jego obecność jest „sabotażem dla drużyny”. Nie wiem. Nie chce mi się wierzyć, że jest taki słaby. Może jest zawodnikiem treningowym (kiedyś takiego określenia w stosunku do Mateusza Sołtysa użył trener Marek Papszun)? Młodzieżowców jest jak na lekarstwo, ale potrzebujemy zaledwie dwóch (plus dwóch na zmianę).
Skoro Tobjasz (nie licząc ostatniej konfrontacji) wypada dobrze. Fajnie radzi sobie Daniel Choroś, to po co pakować jeszcze jednego? Szczególnie gdy wygląda jakby coś go gryzło.
Do tej pory mam w pamięci piękne obrazki z filmu „Dopóki piłka w grze” gdy Clint Eastwood, grający skauta pomaga wyjść z kryzysu baseballiście, który tęskni za rodziną. Może coś gryzie chłopaka i nie potrafi sobie poradzić sam. Powinno się coś zrobić, bo na razie nic dobrego z tej sytuacji nie wynika, zarówno dla Kluski, jak i dla zespołu grającego o awans.
Przechodzenie obok meczów to też duży problem. Koncentracja zawodzi, przestoje i zbyt długie czekanie ze zmianami zaczynają dziwić. Po mocnym okresie przygotowawczym widoczne stają się problemy fizyczne i błędy w podstawowych elementach gry. Auty ostatnio wytknął Mountas, a ja bym dołożył problem m.in. strzałów z dystansu…
Łowicz może potwierdzić kryzys i nieudolność lub stać się dobrą okazją na przełamanie. Teren jest szalenie trudny, bo Pelikan chce utrzymać się w III lidze, a na stan tamtejszej murawy narzekają wszyscy. Teren jest szalenie trudny. Jeśli nie siądzie to zostaną nam mecze o przysłowiową pietruszkę… Tfu… o utrzymanie, bo nie jesteśmy go pewni w ogóle 🙁
Każdemu trzeba dać szansę. Nasz limit błędów i oczekiwanie na otrząśnięcie nie może jednak w tym sezonie trwać dłużej. Sokół i Lechia odjeżdżają. Po stracie w Radomiu pewnie Legia II i Świt zaatakują i nas przeskoczą. Łowicz musi być zwycięski. Trzymamy nadal kciuki, ale na litość Boską zacznijcie grać!
Przy okazji, bo w końcu materiał ze strony rywali. Pragniemy pozdrowić administratora tamtejszego Facebooka [tego], który bardzo przyjemnie odebrał tekst kolegi Trickywoo.
Autor strony DumaStolicy.pl przeszedł jednak samego siebie „Na koniec coś dla mnie osobiście bardzo ważnego. Nie jestem pewien, ale sędziował dziś chyba pan sędzia Michał Grocki, którego mocno skrytykowałem za mecz który gwizdał w Warszawie na początku listopada ubiegłego roku. Dziś pan Grocki w pełni się zrehabilitował. O czym donoszę z prawdziwą przyjemnością i satysfakcją. Po tamtym spotkaniu rozmawiałem z matką pana sędziego, której tłumaczyłem, że pomeczowy komentarz nie był złośliwością i chciałbym kiedyś o sędziowaniu Jej syna napisać coś dobrego. Dziś mam okazję – według mojej opinii, pan Grocki był dziś naprawdę bardzo dobry! Szkoda, że tylko sędzia…” 🙂 Więcej wypocin człowieka, który nie był na meczu tylko napisał se po robocie pare zdań pod linkiem
Żeby nie być gołosłowny to screen z boku. Piłka nożna jako jedna z bardziej brudnych moim zdaniem dyscyplin sportowych na Mazowszu nie jest wolna od błędów. Jeśli wykluczymy przypadki gdy arbitrowie z czystej niechęci do Polonii gwiżdżą przeciwko nim, to zostają mecze, w których arbitrzy, podkreślam III ligowi (z czwartego poziomu rozgrywkowego), się mylą.
Gdy mylili się przeciwko nam poza sztabem trenerskim i kibicami nikt nie protestował, gdy dzieje się to w drugą stronę jakoś nie powinniśmy mieć skrupułów i powiedzieć wprost – tym razem my mieliśmy fart, a wam się nie poszczęściło. Panu z Radomia mimo wszystko troszkę spokoju, bo w tej kartoflanej lidze podwórkowej jeszcze wiele razy pojawią się błędy i kontrowersje. Dziś los uśmiechnął się do Polonii, a Broni nie pozwolił w 100% przełamać kryzysu. Nie napiszę Panu, że powinniście wygrać z „Czarnymi Koszulami”, bo poza karnym na 1:0 mieliśmy też swoje okazje. Wynik mógł być różny od 1:0 do 5:5, więc walczcie razem z nami o utrzymanie…
Też mnie zastanawia co się dzieję z tą drużyną. Niby jest w niej pełno prawdziwych polonistów, niby wszyscy są świadomi tego, że trzeba orać trawę, a nie widać tego na boisku. Podobno w zimę mocno nad trym pracowali, miało już nie być powtórki z jesieni, a jednak wyglądało to bliźniaczo. Do ataków ruszyli dopiero, gdy zbliżał się koniec meczu.
Dziwi mnie też bardzo bierny pressing. Czytając o zimowych przygotowaniach na siłowni, o tym, jak ciężko pracowali, liczyłem, że będziemy atakować przeciwnika już na połowie rywala. Wczoraj często czekaliśmy na ataki Broni na własnej połowie, ewentualnie rywali atakował jeden, czy dwóch zawodników, co nie przynosiło żadnych rezultatów.
Ma Kwikster rację, czas się ogarnąć, panowie piłkarze, trenerzy, działacze. Ile można udawać, że wszystko w porządku? Nie dopuszczacie słów krytyki, bo tak przywykliście do legendy o polonijnym profesjonalizmie w każdym calu, że traktujecie, jak wroga, każdego, komu leży na sercu dobro Polonii, ale nie ma zamiaru brać udziału w pijarowej farsie.
Przyjaciel (również przyjaciel Polonii) to ktoś, kto potrafi walnąć przyjacielowi prosto z mostu, o tym, czego nie widzi, albo nie chce widzieć, a co jest złe. Jak doktor Wilson z doktorem House – wygarnąć sobie, a potem pójść razem na drinka.
Weźcie czasami pod uwagę głosy zatroskanych Kwiksterów i innych przyjaciół, nawet, kiedy Was to boli. Czasami musi boleć… Lepiej dziś, niż na koniec sezonu, albo, co gorsza, na koniec Polonii (tfu, na psa urok).
Co do tekstu Trickywoo – kto sieje burze, ten zbiera deszcz ;). Sędzia, jeśli był dobry (a właściwie: „łaskawy”, to dla nas. Myślę, że chciał się zrehabilitować za poprzedni mecz sędziowany Polonii, no i przegiął w drugą stronę. Czyli popełnił najgorsze sędziowskie przestępstwo: naprawił błędne decyzje kolejnymi błędnymi decyzjami. Teraz podczas kolejnego meczu posędziuje na korzyść Broni, a nas udupi.
Ja takich sędziów nie chcę…
większa dyskusja na temat mojej oceny pracy sędziego, niż na temat samego meczu. Owszem, sędzia był nam nieco przychylniejszy, ale osobiście nie dostrzegłem prób załatwienia nam zwycięstwa. Proszę o uważniejsze czytanie tekstu, zwłaszcza jeśli chce się go ostro skrytykować – więc kolego z Radomia, gdybyś czytał wnikliwiej, to pewnie byś dostrzegł, że chyba dwa razy wyraźnie wspominam o tym, że zacząłem oglądanie od circa 30 minuty, czyli już po karnym, który wydaje się budzić największe emocje. Bo jeśli chodzi o sytuację w naszym polu karnym, to ja tam faulu na wapno nie dostrzegłem. Może koledze z Radomia funduje się codzienne życie oraz pisanie, mnie jednak nie, muszę na papu sam zapracować (stąd obowiązki w pracy), a felietoniki pisuję ku uciesze tych co czytają, więc złośliwości typu „na meczu nie był, a później coś se skrobnął” pozostają tylko i wyłącznie złośliwościami. Tym niemniej urazy nie chowam i serdecznie kolegę pozdrawiam 🙂
faktycznie brakuje tej jazdy na du…ach od 1 do 90 minuty. to co bylo w pierwszych dwoch meczach z Wartami gdzies zniknelo. brak pressingu na calym boisku. brak tego by usiasc na rywalu, a on sie wtedy pogubi. to na prawde nie jest liga wirtuozow i najprostsze metody beda tu najskuteczniejsze!
Masakra może czas na zmiany. Mamy walczyć z najsilniejszymi a nie możemy poradzić sobie ze środkiem tabeli. Może zamienić cały sztab szkoleniowy na jednego konkretnego człowieka I chyba każdy wie kogo mam na myśli ? Jak na razie wygląda to na towarzystwo wzajemnej adoracji i klepanie się po plecach Chyba tylko kibice to widzą. Na boisku jedna wielka kopanina bez ładu i składu Marczak odbija się od silniejszych napastnicy przyklejeni do obrońców zupełnie bez kreatywności.
Moja diagnoza jest niezmienna i sądzę, że niestety trafna. Z ukrytymi kibolami cewki w składzie NIGDY NIC nie zrobimy. W składzie powinni być wyłącznie: 1. wychowankowie, o których z całą pewnością wiemy, że są prawdziwymi kibicami Czarnych Koszul, 2. utalentowani zawodnicy spoza Mazowsza (im dalej tym lepiej) oraz 3. zawodnicy z zagranicy nastawieni na sukces. Wiem, że to brzmi nieco hardcore’owo, ale bez tego nic się nie zmieni. Na pocieszenie przykłady pierwsze z brzegu: Athletic Bilbao, Everton, Crystal Palace itp. Mądremu dość.
Było 10, 8, 5 euforia potem 6 teraz 9 za tydzień może być 3y, poczekajcie z tymi sądam , zimny kubel wody lepiej bylo przyjąć na początku niż na końcu rundy, moim zdaniem wystąpił paraliż w tym meczu i teraz będzie już tylko lepiej, fortuna kołem się toczy, jeszcze gruba pani nie zaśpiewała
https://m.youtube.com/watch?v=RjAM5-DLZmQ
No to jest MSK Mazowiecka Spółdzielnia Kanałowa. Możemy zapomnieć o awansie w tym sezonie. Wtajemniczeni powinni wiedziec dzięki czemu jest taka sytuacja. Dziękuję w tym sezonie nie kibicuję…
A co do przygotowania fizycznego to będziemy mądrzejsi po dwumeczu ze Świtem 17go kwietnia jak na razie to początek maratonu
Pelikan Łowicz ma po tej kolejce już 34 punkty … żeby się tylko nie okazało, że z tych remisów zaraz znajdziemy się poza bezpieczną strefą i spadniemy do IV ligi …
Co się dzieje z drużyną? Jak popatrzeć na poszczególnych zawodników, to widać, że piłkarsko są lepsi a jednocześnie dziwne zagrania. Mecz w deszczu, śliskie boisko, mokra piłka i dużo zagrań do bramkarza (na szczęście bez konsekwencji). Próba grania klepki kiedy boisko wyraźnie nie sprzyja zamiast częstych strzałów. Wznowienia Broni z autów i brak jakiegokolwiek pressingu – agresja zaczyna się dopiero po wyrzuceniu autu. Tych drobnostek jest więcej, czyżby coś siedziało w głowach naszych piłkarzy. Presja? Dopóki gra się w walczącej o kolejne awanse Polonii zawsze będzie.