Dzisiaj po raz pierwszy wybrałem się na sparing Polonii Warszawa. Biorąc pod uwagę, jak wysoko „Czarne Koszule” przegrały z Legionovią Legionowo i to, że Pogoń Siedlce gra klasę wyżej niż pierwszy rywal, to na mecz jechałem z dużymi obawami i spodziewałem się kolejnej dotkliwej porażki. Na szczęście zostałem bardzo pozytywnie zaskoczony, nasza drużyna rozegrała dzisiaj świetne zawody.
Pierwszym sygnałem, że Polonia może wypaść dobrze w dzisiejszym sparingu, był skład desygnowany przez Igora Gołaszewskiego. Po pierwsze, w podstawowej jedenastce znalazło się tylko dwóch młodzieżowców. Choć nasi juniorzy są bez wątpienia zdolni, to jednak (co oczywiste) nie mają jeszcze takich umiejętności i doświadczenia, jak starsi koledzy, dlatego wg mnie lepiej sprawdzają się w roli rezerwowych. Podobało mi się też ustawienie zawodników na konkretnych pozycjach. Na pozycji defensywnego pomocnika, obok Rafała Kośćca ustawiony został Donatas Nakrošius, wg mnie na tej pozycji Litwin prezentuje się znacznie ciekawiej. Takie rozwiązanie pozwoliło też na przesunięcie bliżej bramki rywala Piotra Kosiorowskiego, który dzięki temu miał mniej zadań defensywnych.
Nowa pozycja bardzo pomogła Kosiorowskiemu, który był dzisiaj bardzo aktywny przez cały mecz. Często zaczynał kontry naszego zespołu, a większość akcji przechodziła przez niego. Dobrze też wyglądała współpraca naszego kapitana z Mariuszem Marczakiem i Przemysławem Szabatem. To właśnie z tej strony najczęściej Polonia zagrażała gospodarzom, jedna z nich zakończyła się rzutem karnym dla „Czarnych Koszul”. Kilka razy ładnie szarżował też drugi boczny obrońca Marcin Bochenek, który dzisiaj poruszał się po lewej stronie boiska. Dobrze do rozgrywania piłki cofał się też Bartosz Wiśniewski. Świetnie poradzili sobie też wszyscy zawodnicy formacji defensywnych, nikt nie popełniał głupich błędów.
Jeśli chodzi o ogólny obraz gry, to Polonia wypadła dziś bardzo korzystnie, zwłaszcza, gdy weźmiemy pod uwagę poziom rywali. Pierwsza połowa była bardzo wyrównana, jednak to chyba nasz zespół miał lekką przewagę. Polonia wykreowała sobie też dużo lepsze sytuacje, niestety zmarnowane, odpowiednio przez Wiśniewskiego i Marczaka. Pogoń potrafiła zagrozić naszej bramce praktycznie tylko po stałych fragmentach gry. Mateusz Tobjasz przez 45 minut ledwie raz był poważnie zakłopotany przez siedlczan, dobrze poradził sobie jednak ze strzałem rywali. W drugiej połowie gra wyglądała podobnie. Jednak po wejściu większej liczby młodych polonistów, delikatnie przewagę zyskała Pogoń. Pomimo tego, rywale wciąż nie potrafili zagrozić polonijnej bramce. Cała drużyna przez 90 minut była bardzo zdyscyplinowana taktycznie, co było chyba kluczem do sukcesu.
Najbardziej jednak podobała mi się dzisiaj jednak determinacja „Czarnych Koszul”. Ciężko przypomnieć sobie ligowy mecz, w którym nasi gracze byliby aż tak zmobilizowani. Dzisiaj cały czas głośno pokrzykiwali, nawzajem się motywowali i szybko korygowali swoje błędy. Nie bali się też walki o piłkę. Pomimo tego, że był to tylko mecz towarzyski, nasi piłkarze nigdy nie odpuszczalni rywalom. Gra była bardzo twarda, momentami wręcz brutalna. Z tego powodu gorąco zrobiło się pod koniec meczu. Po kilku ostrych wejściach gospodarzy, odgryźć próbowali się Rafał Kosiec, Grzegorz Wojdyga i Piotr Augustyniak (Ten ostatni pod koniec meczu wykopał jeszcze piłkę w stronę kibiców Pogoni). To doprowadziło do kilku kłótni i wielu nieprzychylnych Polonii komentarzy na trybunie.
Oczywiście należy pamiętać, że to tylko sparing i nie ma co wyciągać zbyt pochopnych wniosków. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę, że wygraliśmy z pierwszoligowcem i to bez swojego lidera – Krystiana Pieczary (lekki uraz), to można patrzeć z optymizmem w przyszłość. Trzeba też dodać, że Pogoń rozpoczyna rozgrywki w tym samym czasie co Polonia, więc dzisiejszy mecz wydaje się być dobrym miernikiem obecnych możliwości Polonii. Jeżeli nasi zawodnicy będą tak zmotywowani na mecze z rywalami z dolnej części tabeli, to na wiosnę nie powinniśmy mieć wielu powodów do zmartwień.
I tak trzymac! A my kibice bedziemy wspierac druzyne z charakterem; )
Bierzcie Strzałkowskiego póki jeszcze jest wolny.Są tacy zawodnicy którzy potrafią grać tylko w jednym klubie.Winnych im nie idzie.Strzała to taki właśnie przypadek.
Gratulacje za dobry występ. Odnośnie Strzałkowskiego – też mam do niego przekonanie, potrafi grać przodem do bramki, instynktu strzeleckiego się nie zapomina, jest świeżo po przerwie związanej z ciężką i długą kontuzją – jest jeszcze młody i …. niedrogi.
W ataku jest Pieczara i Wiśniewski – piłkarsko na dziś są chyba wyżej, ale ich zdobycz bramkowa szału nie robi. Więc …… ?