Do piątkowego meczu obie drużyny będą przystępować w różnych nastrojach. Nasz zespół w ostatniej kolejce przegrał drugi mecz z rzędu. Zdecydowanie więcej powodów do zadowolenia mają gracze Oskara Przysuchy, którzy w ostatnim meczu wygrali 4:2 z Ursusem Warszawa, choć przegrywali już 2:0.
Klub z Przysuchy został założony w 1965 roku. Awans do III ligi, który został wywalczony w zeszłym sezonie, jest jednym z największych sukcesów w historii klubu. Został on wywalczony w niecodziennych okolicznościach. Choć nie wygrali swojej grupy w IV lidze, dostali szansę na wywalenie promocji, w postaci gry w barażach. Zostały one zorganizowane ze względu na wycofanie się z rozgrywek III ligi łódzko-mazowieckiej kilku klubów. Oskar wykorzystał tę okazję. Najpierw w dwumeczu pokonał Mazovię Mińsk Mazowieckim, a potem Pilicę Przedbórz. Szczególnie emocjonujące było to drugie starcie. Oskar wygrał pierwsze spotkanie na wyjeździe 3:2 i wydawał się być bardzo blisko awansu. W drugim spotkaniu, rozgrywanym w Przysusze, Oskar jednak w 28 minucie przegrywał już 2:0. Gospodarze konsekwentnie odrabiali straty (to potrafią bardzo dobrze, o czym będzie jeszcze później) i mecz zakończył się wynikiem 3:3, który premiował Oskara. Historyczny awans stał się faktem. Dla klubu na pewno było to bardzo pozytywne zaskoczenie, klub w IV lidze spędził tylko dwa sezony, w lidze okręgowej na awans do IV ligi czekał aż 7 lat.
W trakcie letniego okresu przygotowawczego do Oskara dołączyli: Daniel Żurawski (obrońca, z Victorii Sulejówek (IV liga)), Kamil Lewiński (pomocnik, w zeszłym sezonie rozegrał ok. 360 minut, z Pilicy Białobrzegi (III liga)), Hubert Śliwiński (pomocy, z juniorskiej drużyny Górnika Zabrze) .
W tym sezonie nie graliśmy jeszcze oficjalnego meczu z Oskarem, rozegraliśmy jednak z nimi już dwa sparingi – pierwszy podczas letniego okresu przygotowawczego, drugi przed meczem z Energią Kozienice, w nim wystąpili jednak głównie zawodnicy rezerwowi. Oba mecze towarzyskie zakończyły się rozgromieniem drużyny z Przysuchy. W pierwszym wygraliśmy 5:0, a w drugim 7:1. Bramki zdobywali: Zbigniew Obłuski (4), Krystian Pieczara (3), Marcin Kluska (2), Piotr Kosiorowski, Michał Zapaśnik, Kacper Roszak-Kasza. Nie spodziewałbym się jednak podobnej deklasacji w najbliższej kolejce. Jak zaznaczał sam Pieczra, wyniki w sparingach nie maja żadnego przełożenia na ligowe rezultaty.
Oskar Przysucha w 11 meczach punktach zdobył 9 punktów i zajmuje przedostatnie miejsce. W teorii spotkanie powinno zakończyć się łatwym zwycięstwem naszej drużyny, mecz z Energią pokazał jednak, że nawet najsłabszy przeciwnik może nam urwać punkty. Trzeba też pamiętać o kryzysie, który przeżywa nasz zespół. „Czarne Koszule” zanotowały w poprzedniej kolejce drugą porażkę z rzędu, a w ostatnich 5 meczach zdobyliśmy zaledwie 5 punktów. Oskar, choć zajmuję odległą pozycję w tabeli, potrafi pozytywnie zaskakiwać swoich kibiców. W 7 kolejce piłkarzy z Przysuchy przegrywali już 4:1 z Legią II, która była naszpikowana zawodnikami z pierwszego składu (Jakub Rzeźniczak, Łukasz Broź, Arkadiusz Malarz, Arkadiusz Piech, Marek Saganowski oraz kilku młodzieżowców trenujących z pierwszą drużyną). Zawodnicy Oskara nie załamali się i dzięki ich ambitnej grze, mecz zakończył się remisem 4:4. W poprzedniej kolejce kibice Oskara mogli podziwiać kolejny imponujący comeback swojej drużyny. Choć gracze z Przysuchy przegrywali już 2:0 z Ursusuem (Ursus pokonał w 10 kolejce Sokoła u siebie 2:1), potrafili doprowadzić do remisu, a potem strzelili jeszcze dwie bramki i wygrali 4:2. Co prawda od stanu 2:2, Ursus grał w 10, ale w meczu Lechii z Ursusem, drużyna z Warszawy grała dużo dłużej w osłabieniu, a mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Nie należy więc umniejszać sukcesu Oskara. Jeśli chodzi o nasz piątkowy mecz, jedynym, czego możemy być prawie pewnym, to duża liczba bramek. Spośród wszystkich ligowych meczów w tym sezonie, tylko w jednym spotkaniu z udziałem drużyny z Przysuchy, widzowie nie zobaczyli ani jednej bramki. Zarówno Oskar, jak i Polonia są jednymi z najbardziej bramkostrzelnych drużyn ligi. Oskar dodatkowo ma zdecydowanie najgorszą defensywę w lidze, w 11 meczach stracili aż 29 bramek. Ten mecz będzie więc świetną okazją do przełamania się Pieczary, jak i podreperowania dorobku strzeleckiego Obłuskiego. Jeśli chodzi o drużynę przeciwnika, najbardziej trzeba się obawiać dwóch zawodników – Jakuba Sapieja (pomocnik) i Piotra Skałbani (napastnik). Obydwaj strzelili już po 5 bramek, razem są więc odpowiedzialni za ponad połowę trafień swojej drużyny.
Na piątkowy mecz nasz trener nadal nie ma do dyspozycji wszystkich zawodników. W zbliżającym się meczu, zapewne nie zobaczymy, wciąż borykających się z urazami: Marcina Bochenka, Grzegorza Wojdygi i Bazylego Kokota. Dodatkowo za kartki pauzować będzie Aleksander Tomaszewski, do składu wraca jednak na szczęście Kosiorowski.
Dzien dobry,
Oskar nie pomoże. Do czego doszło – Polonia Warszawa obawia sie Oskara Przysucha.
Mamy wygrać.