Wczoraj informowaliśmy o akcji marketingowej „Czarnych Koszul”. Pozytywny oddźwięk cieszy. W końcu może kilka osób dzięki temu skorzysta z okazji i trafi na K6.
Dziś strona oficjalna publikuje wypowiedź prezesa Jerzego Engela, który zdradza znaczenie haseł umieszczonych na plakatach wielkoformatowych.
Wszystkie bannery łączy hasło: „Duma, radość, wygrana”. Jak sprawę tłumaczy prezes? – Duma – to możliwość utożsamienia się z niezwykle heroiczną historią klubu, albowiem nie tylko wartości sportowe liczyły się dla osób, które budowały ponad stu letnią markę klubu. Historia Polonii Warszawa jest znana i ceniona w środowisku sportowym, a popularne „Czarne Koszule”, sportowcy w biało-czerwono-czarnych barwach są darzeni szacunkiem na większości stadionów w Polsce. Radość – to możliwość ćwiczenia dla sportowców pod okiem grupy licencjonowanych szkoleniowców. To szczególna, rodzinna atmosfera na obiekcie, który żyje na co dzień radością setek dzieci ćwiczących w ramach lekcji wychowania fizycznego, lub szkolących się w grupach młodzieżowych z nadzieją, że któregoś dnia dostąpią zaszczytu gry i reprezentowania klubu w zespołach seniorów. To entuzjastyczna wizja ziszczenia się marzeń związanych z odradzaniem się klubu przy Konwiktorskiej. Radość to nadzieja, że tym razem przy przychylności Władz Stolicy, powstanie obiekt na miarę naszych czasów i klubu, który od ponad stu lat rozsławia Warszawę w Polsce i zagranicą. Wygrana – to słowo symbol, charakteryzujące działania wszystkich osób, które angażują się w proces odbudowy historycznej marki klubu. To możliwość włączenia się i wyciągnięcia pomocnej dłoni poprzez dokładanie swoich cegiełek do budowy nowego wizerunku klubu. Na Polonii wygrani są wszyscy, którzy szanują historię klubu, dbają o jego wizerunek, cenią ludzi, którzy reprezentowali barwy klubu i zapisywali się złotymi kartami w jego historii, wreszcie każdy, kto kreuje pozytywny klimat w klubie i wokół niego. Razem działając osiągniemy cel, a wtedy słowo wygrana nie będzie już tylko pewnym symbolem określającym wszystkie działania, ale będzie świadczyło o osiągnięciu celu – czytamy na „oficjałce”.
Kampania według Engela ma rozpocząć proces odbudowy marki polonijnej, który do tej pory spoczywał na barkach zawodników „Czarnych Koszul”.
Były bramkarz MKS-u, obecnie zawodnik Bayeru Leverkusen Tomasz Kucz obronił rzut karny w zremisowanym 1-1 (0-0) wyjazdowym meczu 2. kolejki fazy grupowej Ligi Młodzieżowej z FC Barcelona. Polak rozegrał całe spotkanie. Gratulujemy Tomek!
Fajny wywiad z Kuczem znajdziemy na polskim serwisie Bayeru [kliknij]. Były bramkarz Polonii twierdzi, że pobyt w Niemczech na razie sprawia mu frajdę, forma jest, pozostaje tylko ciężko pracować i dalej się rozwijać.
Kucz mieszka u rodziny, gdzie może mówić po polsku (żona jego gospodarza jest Polką). Cieszy go również plan zajęć i możliwość późniejszego wstawania do szkoły. Po zajęciach chodzi na treningi młodych „Aptekarzy”. A jak jest na nich? – (…) poziom jest wysoki i dobrze oceniam swoje szanse na grę, bo jestem ambitny. Dobrze prezentuję się w bramce, jedyny mankament to gra nogą. To muszę zdecydowanie poprawić, zanim zacznę regularnie grać w obecnym zespole i jeśli chce w przyszłości grać w pierwszej drużynie – zdradza Kucz i kusi się o porównanie polskiej i niemieckiej myśli szkoleniowej: – Największe różnice są jeśli chodzi o technikę gry nogą. W Polsce nie ćwiczy się tego aż tak bardzo, a jakby nie patrzeć w dzisiejszym futbolu jest to bardzo ważne dla bramkarza.
Tomku, ćwicz tę grę nogami. Bez tego nikt nie ma najmniejszych szans, aby próbować dorównać, bez wątpienia najlepszemu w tej chwili bramkarzowi na świecie, jakim jest Manuel Neuer.
On jest najlepszy nie tylko dlatego, że potrafi obronić taką petardę z bliska, jaką mu zafundował Robert Lewandowski w meczu Niemcy-Polska. On jest ewidentnie jedenastym zawodnikiem „z pola” i to z umiejętnościami gry w piłkę w polu nie mniejszymi od jego wysokiej klasy kolegów. Jak by powiedział nasz pan Prezes – to szalenie ważne. Trzymam kciuki – widziałem Ciebie na żywo zaledwie dwa razy, ale jesteś gość i – jeśli Ci nie odbije – i będziesz ćwiczył grę nogami, to być może kiedyś Bundesligę będę oglądał ze względu na Ciebie, tak, jak wcześniej ze względu na Wałdocha i Hajtę, Smolarka, „dortmundzkie trio”, a teraz Lewandowskiego.
Powodzenia.