Sobotni wieczór na pewno nie będzie dobrze wspominany przez kibiców Polonii. Nasza drużyna, po bardzo słabej pierwszej połowie i nieco lepszej drugiej, zaledwie zremisowała z Energią Kozienice – ostatnią drużyną w tabeli.
Spotkanie rozpoczęli gospodarze i od razu ruszyli do ataku. Groźnie zrobiło się już w pierwszej minucie, kiedy do mocno bitej piłki przez Mariusza Marczaka nie doszedł Marcin Kluska. Goście próbowali się odgryźć i w 3 minucie wywalczyli rzut wolny blisko bramki Polonii. Nie przyniósł on jednak większego zagrożenia, faulowany był Przemysław Kazimierczak. Pod bramka Energii znów niebezpiecznie zrobiło się, kiedy Marczak dobrze dośrodkował z rzutu wolnego w 7 minucie. Gościom udało się jednak wybić piłkę na rzut rożny, który nie przyniósł większego zagrożenia. Przez pierwsze 15 minut żadna drużyna nie potrafiła zdominować przeciwnika, gra była bardzo rwana. Dominowały głównie stałe fragmenty gry, z którymi dobrze radzili sobie defensorzy jednej i drugiej drużyny. Na kolejną akcję musieliśmy czekać do 19 minuty. Po prostej stracie obrońcy Energii, piłkę przejął Marczak, pognał w kierunku bramki i sprzed pola karnego mocno uderzył, piłka przeleciała jednak nad bramką. Energia odpowiedziała w 21 minucie, oczywiście z rzutu wolnego. Niepilnowany zawodnik gości otrzymał piłkę na 10 metrze, jego uderzenie poszybowała jednak wysoko nad bramką. Minutę później Polonia przeprowadziła szybką akcję, dośrodkowanie było jednak znów za głębokie. Energia nie zamierzała się tylko bronić i po dobrej akcji wywalczyli rzut rożny. Po jego rozegraniu zrobiło się groźnie pod bramką Polonii, przyblokowany strzał z dystansu nieznacznie minął bramkę Kazimierczaka. W 27 minucie, znów dobrą okazję stworzyli sobie goście, zawodnik Energii strzelał jednak ponownie bardzo niecelnie. W drugim kwadransie meczu, to jednak ostatnia drużyna tabeli osiągnęła nieznaczną przewagę. Nasi zawodnicy nie potrafili utrzymać się dłużej przy piłce, a liczne straty kończyły się przewinieniami. W 44 minucie groźną kontrę wyprowadzili goście, jednak strzał ich zawodnika został przyblokowany i piłkę pewnie złapał Kazimierczak. W ostatnim kwadransie nie dominowała żadna z drużyn, a chaos. Ani jeden, ani drugi zespół, nie potrafił skonstruować składnej akcji, oglądaliśmy głównie straty i przewinienia. Pierwsza, bardzo słaba połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.
Nieudana pierwsza połowa poskutkowała dwoma zmianami w „Czarnych Koszulach”. Poloniści chcieli zatrzeć słabe wrażenie po pierwszej części spotkania i od razu zaatakowali. Znów mieli jednak problem ze skutecznym wykończeniem. W 54 minucie „Czarnym Koszulom” wreszcie udało się przypieczętować przewagę. Bardzo ładną akcję przeprowadził wprowadzony Michał Zapaśnik, ominął dwóch graczy Energii i z rogu polu karnego, pięknym strzałem pokonał bramkarza gości. Groźnie mogło być w 58 minucie, ale dobrze zapowiadającą się kontrę zepsuł Kluska. Na kolejną dobrą okazję czekaliśmy do 62 minuty, kiedy dobrze z rzutu wolnego uderzył Marczak, piłka nieznacznie minęła słupek. Energia, tak jak w I połowie, stwarzała zagrożenie tylko po stałych fragmentach gry. W 72 minucie powinno być już 2:0. Długiej piłki nie przejęli obrońcy, w sytuacji sama na sam znalazł się Marczak. Oddał jednak bardzo słaby strzał, prosto w ręce bramkarza. W 74 minucie niewykorzystana sytuacja mogła się zemścić, Wybraniec nie zauważył podania Kazimierczaka i Polonię uratowało tylko słabe przyjęcie piłki przez zawodnika Energii. Równie groźnie było pod naszym polem karnym minutę później, świetnie interweniował jednak Kazimierczak, który sparował piłkę na rzut rożny. W 78 minucie wreszcie mogliśmy obejrzeć akcję Polonii. Aleksander Tomaszewski przejął przed polem karnym wybitą piłkę przez obrońcę Energii, jednak jego strzał obronił bramkarz gości. Groźnie było też w 81 minucie, po dośrodkowaniu Zapaśnika piłkę uderzył Krystian Pieczara¸ futbolówka przeleciała jednak nad bramką. W 87 minucie goście wykorzystali słaby okres Polonii. Po dośrodkowaniu z lewej strony i niepewnej interwencji Kazimierczaka zawodnik gości strzelił bramkę. W 90 minucie zwycięskiego gola strzelić powinien Marczak, ale jego strzał został zablokowany. W doliczonym czasie zwycięska bramkę powinni zdobyć goście. W świetnej sytuacji przestrzelił jednak ich napastnik. Potem próbował jeszcze Pieczara, ale jego strzał minął bramkę. Mecz zakończył się remisem.
19.09.2015 – Warszawa
Polonia Warszawa – Energia Kozienice 1:1 (0:0)
bramki: Michał Zapaśnik 54 – Daniel Ciupiński 87
Polonia: Przemysław Kazimierczak – Marcin Bochenek (46. Michał Zapaśnik), Daniel Choroś Ż, Piotr Augustyniak Ż, Bartosz Wybraniec – Donatas Nakrošius, Piotr Kosiorowski Ż, Cz’89 – Mariusz Marczak, Sebastian Pindor (46. Aleksnader Tomaszewski Ż), Marcin Kluska (78. Marcin Truszkowski) – Zbigniew Obłuski (73. Krystian Pieczara)
Dramat qurwa dramat ta dzisiejsza gra,ale tak się kończy lekcewarzenie przeciwanika i chęć minimalnego zwycięstwa jak najmniejszym nakładem sił.Od dawna widać że brakuje naszej drużynie prawdziwego rozgrywającego.Nie ma kogoś,kto kiwnie dwóch przeciwników przebieginie do przodu i celnie poda do napastnika.Poza tym za dużo miejsca zostawiają przeciwnikom w środku pola.Z taką grą o awans będzie baaaaaardzo ciężko.
Zacznę od tego, że naprawdę nie wieszałbym psów na naszych chłopakach. Oczywiście wynik to rozczarowanie, ale z przebiegu gry byliśmy drużyną dominujacą, zabrakło „jedynie” szczęścia, skuteczności i sił (kolejność nieprzypadkowa). No i bramkarza, ale to na koniec 🙂
Do przerwy strasznie się męczyliśmy, za co odpowiedzialność moim zdaniem ponosi głównie Gołaszewski. Ustawienie w środku z Pindorem, Kosiorowskim i Nakrosiusem zdecydowanie nie zdało egzaminu i zabiło naszą kreatywność, co przełożyło się na brak pomysłu na grę, regulacji tempa i problemy z przejęciem środka pola. Mimo to fajnie kilka razy zagrał Marczak z Bochenkiem na skrzydle, gdzie zabrakło albo szczęścia, albo lepszego dogrania piłki przez tego drugiego. Nawiasem mówiąc Marczak był bezapelacyjnie najlepszym zawodnikiem do przerwy, Pindor natomiast najsłabszy.
Drugą połowę Gołaszewski zaczął od świetnych zmian, gdyż podobnie jak ja zauważył problem środka pola, częściowo naprawiony przez wejście Tomaszewskiego za Pindora. Ponadto świetna zmiana Zapaśnika za Bochenka, która początkowo mocno mnie zaskoczył. Nasz trener dostrzegł jednak, że lewa strona Kozienic jest najsłabszym punktem ich defensywy, a ich akcje ograniczają się jedynie do chaotycznych kontr i liczenia na stałe fragmenty i by wykorzystać tą słabość wpuścił na bok obrony nominalnego skrzydłowego – Zapaśnika – jako wsparcie dla Marczaka. Obie zmiany zaowocowały znacznie lepszą, płynniejsza grą, co przełożyło się na ilość sytuacji podbramkowych i strzeleckich. I tutaj własnie zabrakło odrobiny szczęścia i skuteczności, zwłaszcza przy sytuacji Marczaka, która powinna zamknąć mecz na 2:0. Niestety, tym razem nie wyszło.
Tutaj przechodzimy do braku sił, który był łatwo dostrzegalny w ostatnim kwadransie gry. Przegrana każda przebitka, spóźnianie się do piłek na styku, czy wreszcie pozwolenie Energii na przejęcie inicjatywy zaowocowały znacznym ożywieniem pod naszą bramką i wreszcie golem na remis. Nie będę jednak krytykował zespołu, gdyż nie jestem z nimi na treningach i nie wiem na jakim są etapie oraz jak mają rozpisane mikrocykle. Być może słabsza kondycja naszych jest z góry zaplanowanym planem treningowym i niedługo chłopaki znowu złapią trochę świeżości. Przynajmniej taką mam nadzieję. 🙂
Wreszcie przejdę do bramkarza – zdecydowanie najsłabszego ogniwa tego zespołu. Dużo niecelnych wykopów, niepewny przy wyprowadzaniu piłki zarówno nogą jak i ręką (za wyrzut do Wybrańca powinien dostać zakaz stadionowy), do tego słaba gra na przedpolu i częste mijanie się z piłką w wielu meczach. Dziś jeden z takich pustych przelotów zaowocował golem dla gości i stratą dwóch oczek. Zdecydowanie jest to pozycja która wymaga wzmocnienia i nowy bramkarz powinien otwierać listę życzeń i celów transferowych.
Nie będę rozpisywał się na temat gry każdego z zawodników, gdyż po pierwsze zrobi to ktoś z redakcji, po drugie w większości nie ma o czym pisać, grali tak jak cały zespól czyli średnio. Jedynie ograniczę się do stwierdzenia, że dziś zdecydowanie zawiedli liderzy ofensywy, czyli Marczak – dobry jedynie do przerwy, drugie 45 minut chyba bez udanego zagrania – i Obłuski – po części nie z jego winy, bo do przerwy nie było komu mu dograć. Nie mniej jednak w przekroju całego meczu nie zrobił nic wartego zapamiętania.
Na wyróżnienie zasługuje jedynie Zapaśnik, który rozruszał ofensywę i znacznie ożywił grę.
Dzień dobry,
Dobrze że mnie tam nie było. Czyli zaszkodził sparing. Wystrzelali się na nim i zabrakło siły na poważny mecz. A tak na poważnie – co się stało z drużyną a zwłaszcza z jej ofensywną siłą ? Dlaczego obrona gra coraz gorzej ?