Wczoraj przy pięknej pogodzie Polonia zagrała w Warce ze Startem Otwock. Rywal z III ligi chorobliwie słaby. Wręcz skandalicznie słaby.
Nie jest to jednak powód do płaczu. W pierwotnym planie piłkarze „Czarnych Koszul” mieli zmierzyć się z KS Warka, która pewnie prezentowałaby podobny poziom. Otwock cudem utrzymał się w III lidze. Po dzisiejszym meczu mogę jasno powiedzieć, że to w moich oczach murowany kandydat do tego by tę ligę opuścić.
Na sparing wybraliśmy się we dwóch. Pan Janusz pewnie swój materiał zmontuje wkrótce, a ja siedząc nad grupą kibiców Legii, która dziwnym trafem z uwagą obserwowała poczynania podopiecznych Igora Gołaszewskiego, mogłem przyglądać się grze naszych futbolistów.
Zdecydowanie lepiej wyglądała Polonia w pierwszej odsłonie. Gra rozkręciła się po tym jak Start wysilił się i ośmieszył naszą obronę. Zadziałało to na całe szczęście jak zimny kubeł wody. Chłopaki spięli się i zaczęli udowadniać swoją klasę. W środku pola przeglądem pola imponował Piotr Kosiorowski, który mimo swoich 34 lat i filigranowej (nadal!) budowy radził sobie z młodszymi rywalami. Zaprezentował się zdecydowanie lepiej niż kreowany na młodą gwiazdę Aleksander Tomaszewski. Młody chłopak popisał się kilkoma dobrymi zagraniami i był aktywny, ale to wszystko było w kratkę. Może presja i stres były za duże?
Sporym zaskoczeniem była dla mnie finezja Mariusza Marczaka. Supersnajper z Radomia po profesorsku radził sobie z przeciwnikami, częstokroć raczył zgromadzonych nieszablonowymi zagraniami á la Karel Poborský czy Leo Messi. Identyczne słowa pochwały należą się Donatasowi Nakrošiusowi, który podobnie jak wspomniany „Manolo” (ciekawa ksywka) grał perfekcyjnie. Litwin w przeciwieństwie do wspomnianego Marczaka nie popełnił aż tak wielu błędów i jest jak dla mnie MVP tego meczu.
Druga połowa była słabsza. Siła ognia Polonii była mocniejsza, bo Gołaszewski wystawił Marcina Truszkowskiego, Michała Zapaśnika (którego po zdobytym golu znosili, bo go ktoś brzydko skosił – wracaj do zdrowia!) i Krystiana Pieczarę.
Truszkowski jawi się w moich oczach jako pozytywny bandyta boiskowy. Niesamowicie ciekawy grajek. Facet przypomina bardziej niegrzeczną wersję Władimira Dwaliszwiliego. Zastawia się, walczy, krzyczy i dodatkowo imponuje doświadczeniem. Rośnie Grzegorzowi Wojdydze konkurent do opaski? Przyćmił w moim odczuciu rewelację wiosny. Pieczara jeszcze chyba nie do końca czuł się dobrze z nowymi kolegami, ale to kawał gracza i na pewno jeszcze coś w tej lidze pokaże.
Świetny powrót zaliczył także Rafał Kosiec. Na miejscu Gołaszewskiego bym miał teraz spory ból głowy, bo zarówno Kosiorowski jak i Kosiec znają stawkę i obaj nie oddadzą miejsca w składzie łatwo. Podobał mi się także młody Daniel Choroś. Mimo pseudonimu artystycznego („Chory” nań wołali) grał jakby świetnie. Ja po tym co zobaczyłem nie będę po Grzegorzu Janiszewskim płakał. Chłopak jest zdecydowanie lepszy. Oby rozwijał się dalej!
Nie podobał mi się natomiast w środku pola Sebastian Pindor. Czytałem o nim miłe opinie, a on tu się wyraźnie nie popisał. Podobnie jak Tomaszewski zupełnie nie czuli gry. Chyba czeka ich jeszcze jakaś pogadanka z Gołaszewskim, bo problem tkwił raczej w głowach, a nie nogach zawodników. „Ajgor” jako świetny pedagog powinien poradzić sobie z problemem koncertowo! Wierzę w pana trenerze…
Co jeszcze zapytacie? Ciekawie wyglądało to za linią. Większość meczu głośniej podpowiadał dyrektor sportowy. Jerzy Engel jr żył przy linii. W przerwie pałeczkę przejął Gołaszewski, podobnie po zakończeniu spotkania. Wydaje mi się, że sztab tam fajnie współpracuje, bo pozostali też wiedzieli co mają robić. Dawno takiego czegoś nie widziałem.
Drużyna się tworzy i duch też. Chłopaki wyglądają na zaprzyjaźnionych i rozumiejących powagę sytuacji. Jeśli zgrają się ze sobą, to pewnie przyniosą nam wiele pociechy.
Mam nadzieję, że uda mi się zobaczyć jeszcze spotkanie z ekstraklasowiczem z Azji. Nadzieja moja niestety jest wątpliwa, bo obiadek rodzinny u narzeczonej jest problematyczny, ale jeśli tylko dojadę do Warki, to coś jeszcze skrobnę.
Tymczasem trzymam kciuki za naszych. Szczególnie za młodych, którzy mają talent. Ogracie się i będzie z was pociecha. Walczyć, trenować! Polonia musi panować!
Ci kibice Legii, to zwykli gówniarze z Warki, którzy odważyli się nawet po meczu na wzniesienie okrzyków „nie ma Polonii w Warszawie”. Trzeba było jednak widzieć ich miny, gdy cała drużyna Polonii jak jeden mąż (i to mi się podobało) podbiegła do nich przez całe boisko i nie przebierając w słowach zaproponowała, by te okrzyki teraz powtórzyli. Powtórki oczywiście nie było, gnoje rżnęli w portki jeden po drugim i ze strachem w oczach grzecznie opuścili stadion. Jednak ten drobny incydent niech świadczy o charakterze i zżyciu się drużyny.
…………….jak się czyta ten wpis, rudana…….to? serce ROŚNIE. Myślę (jestem pewny) że mamy DRUZYNĘ:))))), może i lepszą jak tą kiedyś w ekstraklasie (kiedyś po meczu z Lechem, w pucharze nie raczyła podejść po meczu do nas kibiców………………). Tego się nie zapomina……………..
Od razu chcę napisać, że oddalam potencjalnego newsa o tym, że wydzielenie seniorów do spółki jest ok dla PZPN. Wierzącym w tego typu informacje przypominam, że Krzysztof „Tato, a Supporters Direct powiedziało…” Górniak, oraz Marek „Falenta” Tronina uważają, że się nie da!