Zupełnie niezauważona została przez sportowe środowiska stolicy 60. rocznica budowy Trybuny Głównej stadionu Polonii.
A właściwie gruntownej przebudowy obiektów klubowych, w wyniku której przy ul. Konwiktorskiej powstał nowoczesny na owe czasy kompleks sportowy „Kolejarza”, bo taką nazwę nosił w czasach stalinowskich Klub Sportowy Polonia Warszawa.
Umilkły już gwizdki sędziów i okrzyki tysięcy kibiców, dopingujących najpopularniejszą jednostkę piłkarską Warszawy w jej zaciętych drugoligowych bojach, ale nie zapadł bynajmniej w sen zimowy nowopowstały stadion „Kolejarza” przy ulicy Konwiktorskiej. Przodowników sportu zastąpili bowiem przodownicy pracy z PPRK 7, prowadzący roboty wykończeniowe w budynku mieszczącym urządzenia sportowe. Cały obiekt zostanie oddany do użytku w lecie 1954 r. – relacjonował w styczniu 1954 roku, z patosem typowym dla tamtych czasów, tygodnik „Stolica”, pełniący wówczas rolę kroniki odbudowy Warszawy1.
Projekt i realizacja
Wbrew zapowiedziom, prac nie ukończono latem, lecz dopiero pod koniec 1954 roku, ale poszczególne części kompleksu oddawane były sportowcom do użytku partiami wcześniej. Sala gimnastyczno-sportowa jest już całkowicie wykończona i od marca br. wykorzystywana przez sportowców „Kolejarza” – informowała „Stolica” we wrześniu2. W tym czasie trwały „roboty ciesielskie przy wykonywaniu szalunków pod żelbetową konstrukcję przyszłego basenu”, układano także ławki na trybunie. Ale dopiero zaczynały się prace przy budowie kortów od strony ul. Bonifraterskiej, pozostało do wykonania ogrodzenie terenu i brama frontowa.
Budowa kompleksu sportowego trwała od 1949 roku. Prace wykonane zostały przez Państwowe Przedsiębiorstwo Robót Kolejowych nr 7, zaś projektantami było małżeństwo architektów specjalizujące się w realizacji obiektów sportowych: znany lwowski architekt i sędzia piłkarski inż. Julian Brzuchowski (1909-1987) i inż. Danuta Bredy-Brzuchowska (1917-1996). Byli oni projektantami m.in. tak znaczących inwestycji jak Stadion Śląski w Chorzowie (1951-1956), hala „Torwar” (1950-1953) czy zespół basenów „Wisła” na Pradze (1971). Ale inż. Brzuchowski był także np. współautorem projektu przebudowy wnętrza słynnego Teatru Skarbkowskiego we Lwowie (1940).
Całościowy projekt zakładał pozostawienie przedwojennej wschodniej trybuny usytuowanej na nasypie ziemnym (zwanej dziś „Kamienną”) i budowę nowoczesnego, wielofunkcyjnego budynku w miejscu zachodniej, drewnianej trybuny. Do tego nowe urządzenia sportowe miały zostać ulokowane na zachód od Trybuny Głównej – wzdłuż ul. Bonifraterskiej, na nowo przyłączonym terenie, gdzie przed wojną mieścił się budynek publicznych szkół powszechnych nr 5 i nr 1743.
Według pierwotnych założeń w miejscu, gdzie dziś mieści się dziedziniec klubowy planowano lokalizację treningowego boiska piłkarskiego. Obok niego, w narożniku ulic Bonifraterskiej i Międzyparkowej (wówczas Parkowej) miał powstać plac ćwiczeń i gimnastyki, a w narożniku Bonifraterskiej i Konwiktorskiej – „boisko do gier małych z widownią”. Założenia te jednak uległy zmianie. „Zbyt ciasne założenie piętnowano w tamtych czasach jako „typ powszechny dla okresu przedwojennego”, domagając się w oficjalnych wypowiedziach jego poszerzenia o tereny fortu Traugutta” – zauważa na łamach książki „Realizm socjalistyczny w Warszawie. Urbanistyka i architektura” znany varsavianista Jarosław Zieliński4. Udało się tego dobić i boisko treningowe powstało na terenie Parku Traugutta, co umożliwiło wykreowanie przed głównym budynkiem klubowym obszernego, reprezentacyjnego placu. Ostatecznie „boisko do gier małych” zbudowano od strony ul. Parkowej, zaś od ul. Konwiktorskiej korty tenisowe.
Nowoczesność i funkcjonalność
Zgodnie z projektem Brzuchowskich, Trybuna Główna w dolnej części zbudowana została na nasypie ziemnym, zaś w górnej partii stanowiła żelbetowy budynek, w którym ulokowano halę sportową wymiarach 29 m x 18 m x 10 m i basen pływacki o wymiarach 25 m x 12 m. Ponadto w pawilonie znajduje się szereg pomieszczeń dla sekcji sportowych „Kolejarza”, pomieszczenia na sprzęt, kotłownia i lokale gospodarcze – opisywał reporter „Stolicy”. Dziennikarz zachwycał się nowoczesnością i funkcjonalnością rozwiązań: „Zarówno sala sportowa, jak i pomieszczenie basenu posiadają urządzenia klimatyzacyjne oraz swoje „zaplecza”. Są to szatnie ze specjalnymi kabinami do rozbierania i szafkami na przechowywanie odzieży, natryski, toalety, a nawet suszarnie włosów”. W opisie hali sportowej podkreślał estetykę wykończenia: I ona posiada niewielką trybunę, ozdobne sztukaterie na łukowym stropie, pomysłowo wykonane lampy oświetleniowe, u których zabezpieczające przed uderzeniem piłki metalowe kabłąki spełniają zarazem rolę dekoracyjną5.
Więcej szczegółów na temat hali dorzucał Krzysztof Blauth: Olbrzymia sala (…) zalana jest słońcem. Pięć dużych, otwartych okien wpuszcza do sali rześkie powietrze. Jasną, dębową klepką lśni boisko do kosza. Siatkarze dysponować tu mogą aż dwoma treningowymi boiskami o wymiarach 9 x 17 metrów lub jednym meczowym 9 x 18 m. Do wysokości 2,30 m jedyna ściana, przy której nie ma drabinek wyłożona jest ciemną boazerią dębową. Wysoko pod sufitem czerni się trzystuosobowa trybuna6. Mieszcząca się ponad budynkiem z halą i basenem Trybuna Główna stadionu piłkarskiego miała pomieścić 6-7 tysięcy widzów, pojemność pozostałej części stadionu (łuki i stojąca trybuna wschodnia) szacowano na 12-14 tysięcy. W sumie – 18-21 tysięcy widzów.
Ozdobiona jońską kolumnadą fasada nowego budynku nawiązywać miała do idei „małego pałacu sportu”. Jej walory artystyczne docenia Jarosław Zieliński. „Ściana oporowa trybuny w widoku od ulicy Bonifraterskiej efektownie prezentuje się do dziś jako „klasycystyczna”, kolumnowa, w miarę subtelna fasada (wysokość tylko 7,5 m), bardzo jednak podobna do tej ze stadionu Dynamo-Moskwa”7.
Powstały w takim kształcie stadion Polonii nie doświadczył większych zmian aż do przełomu stuleci, gdy – w wyniku starań działaczy i kibiców klubu – przeszedł kilkuetapową modernizację. W jej ramach postawiono maszty oświetleniowe głównego boiska, przebudowano i zadaszono trybunę wschodnią („Kamienną”), zainstalowano podgrzewaną płytę głównego boiska i sztuczną nawierzchnię na boisku treningowym. Zwieńczeniem tego etapu modernizacji był kapitalny remont i zadaszenie Trybuny Głównej wsparte na efektownych, 30-metrowych pylonach, zrealizowane w latach 2007-2008. W dzisiejszych czasach nawet tak zmodernizowany kompleks sportowy daleki jest jednak od nowoczesnych standardów.
Dlaczego Konwiktorska?
Pozostaje pytanie, jak doszło do tego, że nowoczesny „kombinat sportowy” – mówiąc ówczesnym językiem – otrzymały „Czarne Koszule” w czasach stalinowskich, gdy klub identyfikowany z „sanacyjną” przeszłością podlegał dyskryminacji ze strony władz państwowych. Odpowiedź tkwi w realizowanych ówcześnie socrealistycznych wizjach urbanistycznych. W tamtym okresie władze realizowały ambitny program odbudowy Warszawy na racjonalnych, jak przekonywano, planowych podstawach, zrywając z chaosem i żywiołowością przedwojennej zabudowy. Planowano stworzyć nowe, socjalistyczne społeczeństwo, to dla niego budowano to miasto. Takie społeczeństwo miało swoje potrzeby. Architektura miała za zadanie spełniać je w sposób realistyczny – miała się do nich dopasować. (…) Należało z przedwojennego chaosu wykuć nową Warszawę – wyjaśnia te założenia historyk Krzysztof Mordyński. Podstawy ideologiczne tego programu wyłożył w 1950 roku Bolesław Bierut: Program zabudowy (…) nowych osiedli mieszkaniowych nie ograniczy się do dostarczenia samych mieszkań, lecz obejmuje wyposażenia tych terenów w urządzenia socjalne dla zaspokojenia materialnych i kulturalnych potrzeb mieszkańców osiedli, [które] (…) zapewnią nie tylko wygodę mieszkańcom, lecz stanowić będą zarazem uzupełnienie oddzielonych mieszkań8.
Ten plan „systematyzacji” miasta zakładał także budowę równomiernej sieci obiektów sportowych. Obecnie Polska w ślad za doświadczeniami radzieckimi przyjęła jako niezbędne minimum 5 m kw. terenów sportowych na mieszkańca, z czego 30% przeznacza się na zieleń i wewnętrzne drogi komunikacyjne. (…) Sieć powyższa rozłożona jest w mieście w ten sposób, aby odległość od użytkowników terenów mniejszych nie była większa niż 500 m, dzielnicowe zaś założenia nie mogą przekraczać 1.500 m zasięgiem oddziaływania – wyjaśniał te założenia na łamach „Stolicy” w 1951 roku architekt Roman Wirszyłło9.
Do tego czasu z zaplanowanej sieci obiektów sportowych zdołano odbudować budynek Ośrodka Wyszkoleniowego przy ul. Rozbrat (obecnie dyrekcja Stołecznego Centrum Sportu „Aktywna Warszawa”), zabudowania AWF na Bielanach i stadion Wojska Polskiego. Zrealizowano też nowe inwestycje: dla zachodniej części Warszawy stadion Zrzeszenia Sportowego Budowlani przy ul. Wolskiej (późniejszy Sarmata) i „mający obsługiwać Śródmieście” stadion ZS Ogniwo na Polu Mokotowskim (późniejszy MKS Syrena). W planach była budowa „Hali Gwardii” w kompleksie Hal Mirowskich, sztucznego lodowiska w pobliżu ul. Puławskiej, na wysokości ul. Madalińskiego (zamiast tego powstał ostatecznie „Torwar”), 30-tysięcznego stadionu Skry („W niedługim czasie, do r. 1953, dzielnice południowo-zachodnie uzyskają również swój ośrodek dzielnicowy. Będzie nim stadion ZS Budowlanych przy zbiegu ul. Wawelskiej i ul. Żwirki i Wigury”) oraz „Wielkiego Stadionu Reprezentacyjnego na zboczu Skarpy Wiślanej na wschód od Królikarni” (projekt zastąpiony przez Stadion X-lecia).
Obiekty przy ulicy Konwiktorskiej stały się częścią tego kompleksowego planu. Obok stadionu obecnego Marymontu miały być najbardziej na północ wysuniętymi placówkami warszawskiego sportu: Rolę pełnowartościowych ośrodków sportowych dla Warszawy północnej mają spełniać realizowane już dwa stadiony: ZS Kolejarz przy ul. Konwiktorskiej oraz ZS Spójnia na Żoliborzu. Przy budowie stadionu ZS Kolejarz wykorzystano istniejące już tam urządzenia dawnego KS Polonia10.
Świetny artykuł Jacku. Zmądrzej jeszcze politycznie i wracaj do domu na Konwiktorską.
A jakie jest na Polonii znaczenie pojęcia „być poprawnym politycznie”? :facepalm:
Artykuł – zaiste kapitalny.
Zacny materiał :ok: z nowym rokiem życzę zeby niedługo pojawił się artykół o pracach budowlanych nowego porządnnego obiektu sportowego dla Polonii. :raca:
Oj Wachu, Wachu… Czy Ty, czasami, się nie pomyliłeś, myśląc, że rozpoczęliśmy właśnie nowy, 2035 rok? 😀
to pewnie przez ten napitek z Tennessee firmowany przez jakiegoś tam Daniel’sa. Jack ma chyba na imię 😀
Świetny materiał, świetne zdjęcia, kawał naszej historii – obowiązkowy materiał dla każdego Polonisty. Nie rozumiem tylko wpisu kolegi MRW o politycznym zmądrzeniu i powrocie do domu. Każdy Polonista ma swój dom na Konwiktorskiej, bo chyba nie będą wystawiane certyfikaty poprawności – coś na wzór pogrzebanych na śmietniku historii akcji IRChy.
Nie wiem czemu się oburzacie. Przez wzgląd na naszą historię na Polonii nie powinno być ludzi którzy wielbią Hitlera, Himmlera, Eichmanna, Stalina, Dzierżyńskiego czy Berii. Nie uchodzi i już. Jacek nie kryje się z uwielbieniem do trzech ostatnich dlatego przez ostatnie 2 lata jest na aucie. Ale nikt mu nie odmawia tego że jest wartościowym kibicem. Ja wierzę że się zmieni. W końcu już kiedyś to zrobił. Z tego co pamiętam na początku lat 90 wielbił trzech pierwszych panów w NOP-ie i też z tego nie robił tajemnicy. Puknijcie się w łeb, nie chodzi o żadną polityczną poprawność tylko zdrowy rozsądek. Bycie Polonistą zobowiązuje!!!
Przeczytałeś to, co napisałeś?
@mountas: czytałem. Czego nie zrozumiałeś?
Właśnie, że zrozumiałem…
Nie cierpię polityki w piłce i w sporcie w ogóle. Ale Twoja ocena, w zakresie „wielbienia Hitlera, Himmlera, Eichmanna, Stalina, Dzierżyńskiego czy Berii”, jest tak bardzo ciężkiego kalibru, że mnie nieco przyktało. Chciałem się jedynie upewnić, czy wiesz, co napisałeś, boś strzelił z bazuki, dyskredytując (chcący, albo niechcący) człowieka w oczach wielu kibiców Polonii. Żeby była jasność – pana Jacka Kamińskiego znam „tylko z widzenia” – nie jestem w stanie, a nawet nie mam ochoty niczego w przedmiotowej sprawie Twojego wpisu weryfikować. Ale czemu czuję niesmak?…
EOT
Ty mountas bez wyraźnej przyczyny czepiasz się mrw11, prowokując do niepotrzebnej dyskusji. Żeby była jasność w temacie przytoczę fragment twojej wypowiedzi -„p. Kamińskiego znam tylko z widzenia”- i to chyba dostatecznie wyczerpuje całe zagadnienie, nieprawdaż ? A już zupełnie będzie klawo kiedy gość o którym piszemy, w publicznych wypowiedziach nie będzie robił obciachu całej ferajnie z K6, co mu się w przeszłości niestety zdarzało. Mam gdzieś jego polityczne poglądy, ale głoszenie ich pro publico bono w bezpośrednim zderzeniu z naszym polonijnym środowiskiem, jest nie do przyjęcia. Ja także czuję niesmak, jarzysz dlaczego ?