Pierwszego marca zacząłem pompatycznie i podniośle. Dzisiaj, na szczęście, mogę już nieco zluzować. Zresztą nie mam wyjścia: Prima Aprilis – najwyższy zatem czas podać do wiadomości, że od dziś Polonia łączy się z Legią, dzięki czemu będzie dużo śmiechu, tańców, alkoholu i chóralnych śpiewów o jarzębinie… Już? Daliście się nabrać? Super! No to odhaczamy i wracamy do spraw codziennych…
…których wszak pompatycznie i podniośle nadal opisywać nie trzeba. Po trzech pierwszych meczach widać albowiem, że wszystko idzie mniej więcej zgodnie z planem. Owszem, każdy z nas by na pewno zamienił (nawet z dopłatą) 1:0 w Żurominie na 1:0 w Wyszkowie (Wkra w zamian mogłaby ugrać z nami ten remis – choćby za miłe przyjęcie). Wtedy już byśmy mieli lidera, a tak wyszkowski wicher boczny wymiótł na moment co poniektórym marzenia… do społu ze zdrowym rozsądkiem…
Kiedy sobie bowiem przypomnę niektóre „postwyszkowskie” głosy o konieczności wymiany trenera po pierwszym meczu wiosny… Ufff! Zacząłem sobie nawet w pewnym momencie myśleć, że skoro Polonia jest teraz nasza, wspólna (tzn. jeszcze nie jest, ale ku temu to, mam nadzieję, zmierza), to widocznie taki już nasz los: najwyraźniej jesteśmy kolektywnym Józiem Wojciechowskim – więc może pora zrobić zrzutę na Bardzo Duży Jacht? A co! Pożeglujmy sobie kolektywnie żeglować po Zalewie Zegrzyńskim (bo żeby gdzieś dalej, to chyba nie wystarczy kasy) – i stamtąd kolektywnym telefonem komórkowym zwalniajmy trenera po pierwszym remisie na boisku przodownika tabeli…
Dobra, dość wygłupów, teraz będzie już poważnie. Nie, ja wcale nie jestem zachwycony ani grą drużyny (nawet z Łomiankami), ani osiąganymi wynikami. Też mi się nie podobało pieczołowite wiezienie 1:0 w Żurominie – nawet grając w 10 (jedna głupia obsuwa na nierównym boisku i nieszczęście gotowe). Ale cóż – najważniejsze są punkty, a tych zdobyliśmy już o dwa więcej, niż Bug… Jak na trzy mecze – wynik całkiem przyzwoity… Czekamy zatem na kolejne mecze – nie popadając ani w desperację, ani w hurraoptymizm
Są też inne, ważne sprawy. Wielu z nas pewnie już przeczytało list Marka Troniny… Ktoś nie zdążył? Służę uprzejmie: (kliknij). Ten list i proces, którego dotyczy jest równie ważny, jak gra chłopaków. Działania albowiem Marka i jego załogi wykuwają naszą przyszłość w stopniu równym (o ile nie wyższym), niż działania załogi Piotra… Brak awansu spowoduje nieuchronny uwiąd entuzjazmu w dążeniu do koniecznej reorganizacji naszej Polonii, natomiast brak reorganizacji… no, to by już była całkowita katastrofa powodująca albo zredukowanie KSP do pozycji klubiku dzielnicowego, albo… próba stworzenia kolejnego „potworka á la Groclin”…
Dlatego pomagajmy chłopakom Piotra ile pary w płucach i kasy w portfelach, ale nie zapominajmy także o trzymaniu kciuków i wspieraniu chłopaków Marka. Ten mecz toczy się albowiem na dwóch boiskach… Ot, taka nasza polonijna „gra podwójna”. Za chwilę mecz z Raciążem – bardzo ważny, trzeba koniecznie wygrać. Ale jeszcze ważniejsze są zbliżające się „Gran Derbi”, czyli rozmowy zarządów WP i MKS. I tu by się naprawdę przydało, żeby w owym „meczu” zwyciężyły… obie drużyny! W końcu naszym wspólnym zwycięstwem będzie świetlana przyszłość naszej Polonii – żadna tam prywata i takie różne inne… Prawda, drogi MKSie…?