Przed dzisiejszym meczem z Bugiem Wyszków „Gazeta Wyborcza” przepytała Piotra Dziewickiego. Szkoleniowiec Polonii nie zakłada, nie dopuszcza do siebie myśli, że zespół może nie awansować do III ligi.
Możliwe jest, że stracą punkty, piłka jest takim sportem gdzie nie da się nic przewidzieć, ale pewni są tego, że przygotowali się do rundy wiosennej sumiennie. – Każdy z naszych rywali konfrontację z Polonią Warszawa będzie traktował jak mecz na śmierć i życie. Wszyscy będą chcieli się pokazać, bo być może któryś z zawodników rywali będzie mógł do nas trafić. Każdy z nich zdaje sobie sprawę z tego, jaką marką jest Polonia i wydaje mi się, że w takiej kwestii należy rozpatrywać ich postawę. Pytaniem pozostaje, czy przeciwnicy będą w stanie rywalizować z nami przez 90 minut.
Dziewicki obawia się jedynie sędziów. Runda jesienna nauczyła go tego, żeby z nimi nie dyskutować, bo nic to nie da. Poza tym w przygotowaniach poprawiono przygotowanie fizyczne i motoryczne zawodników. Teraz w uzyskaniu dobrego wyniku mogą przeszkodzić problemy mentalne. – Tylko i wyłącznie problem z głową, mentalne podejście. Ale również pod tym kątem – nie tylko fizycznym – przygotowywaliśmy zespół do sezonu i do tego meczu. Umiejętność radzenia sobie z presją to część życia piłkarza – przyznał na stronie oficjalnej.
Zmianie uległ także system taktyczny. – Można powiedzieć, że system zmienił się sam. Oczywiście w głowie mieliśmy pewien pomysł, plan na jego modyfikację, jednak nie uważam systemu 4-4-2 za przyjemnego dla oka. W przerwie zimowej szukaliśmy nowej jakości w ofensywie i ze względu na fakt, że trafili do nas piłkarze o określonej charakterystyce, nasze ustawienie uległo zmianie. To właśnie oni dali nam komfort tej zmiany, bo jesienią o systemie 4-2-3-1 moglibyśmy tylko pomarzyć. Dziś mamy do niego odpowiednich zawodników pod względem jakościowym i wydolnościowym – powiedział „GW” „Chrumek”.
Trener „Czarnych Koszul” pokusił się także o porównanie Jacka Kosmalskiego do Mariusza Ujka. – To dwaj różni zawodnicy i dwa różne charaktery. Mariusz, bazując na swoim doświadczeniu, dał wiele drużynie od strony mentalnej. Zwraca też chłopakom uwagę na to, co jest dla nich na dziś najważniejsze. Obaj chcemy, by nasi zawodnicy spożytkowali swoje kariery jak najlepiej, by na koniec tej krótkiej przygody nie musieli się zastanawiać, co zrobili źle, dlaczego w pewnych sytuacjach postąpili tak, a nie inaczej. Można powiedzieć, że Mariusz to trzeci trener w szatni. Z jednej strony zawodnicy wiedzą, że Mariusz jest ich kolegą, ale ja sam traktuję go także jako przedłużenie swojej ręki, która lepiej odnajduje się w szatni. Chociaż mamy z piłkarzami bardzo dobry kontakt, to zdajemy sobie sprawę, że młodzi zawodnicy zawsze bardziej otworzą się przed kolegą z zespołu, niż przed trenerem czy asystentem – porównał w „Wyborczej” Dziewicki.
Trener nie upatruje jednak w nim gwiazdy zespołu. Poproszony o wskazanie kogoś kto będzie wiosną ulubieńcem trybun twierdzi, że fani będą mieli sporo radości z kilku graczy. Cieszy go natomiast to, że kilku młodych zawodników zrobiło spory postęp. – Progres, jaki poczynili Marcin Kruczyk, Patryk Strus, Kacper Lachowicz, Michał Brudnicki napawa nas optymizmem. To dla nas pozytywny dodatek do całości przygotowań i ja na tych chłopaków bardzo liczę. Dołączają do nas kolejni młodzi. Z rocznika 1995 Aleksander Tomaszewski, przyglądamy się też piłkarzom z rocznika 1997. Rafał Pachelski ćwiczył z nami w ostatnim czasie i na pewno będziemy go jeszcze zapraszać na zajęcia z pierwszą drużyną. Bartek Urbański z rocznika 1998 też jest pod naszą obserwacją, także z nami trenował i jedzie z nami do Wyszkowa. Nie po to, by znaleźć się w meczowej osiemnastce, ale po to, by oswajał się z innym niż dotychczas klimatem meczowym. Każdy z wyżej wymienionych dostanie swoją szansę zaprezentowania się, bo to jest ich marzeniem. A my jesteśmy po to, by im pomóc te marzenia spełniać – zdradza „GW” Dziewicki.
Trener twierdzi, że w rozpracowaniu Bugu nie korzystał z rad Piotra Augustyniaka i Tony’ego Uzomy Chukwuemeki. Ufa temu co zobaczył Marek Chański podczas meczu Wyszkowian z Ursusem Warszawa. Dziewicki nie boi się także tego co mógł „zdradzić” rywalowi Nazar Litun.
„Chrumek” chwali kibiców za ich wkład w odbudowę klubu. – Zaangażowanie kibiców. Namacalnym przykładem może być nasz wyjazd na zgrupowanie przed meczem z Bugiem, gdzie czasami nie zdarza się to nawet na poziomie pierwszej ligi. Mimo że do Wyszkowa mamy zaledwie 60 kilometrów, wyjeżdżamy na zgrupowanie przed spotkaniem. To ukłon dla drużyny od jednego z naszych wiernych kibiców, na jego zaproszenie wybieramy się do jego ośrodka konferencyjnego. Ale równie ważne jest też to, co kibice zrobili latem. To oni zorganizowali sprzedaż ponad tysiąca karnetów i tym samym zebrali ogromną dla klubu kwotę. Ich akcja odbiła się szerokim echem nie tylko w Warszawie, ale i w Polsce. Właśnie dzięki nim w klubie pojawili się sponsorzy, którzy widzą w Polonii potencjał ludzki. Nadchodzi lepsze – twierdzi w „Gazecie” mistrz Polski z 2000 roku.
W meczu z Bugiem nie zobaczymy kilku zawodników. – Ci, co z nami nie mogli trenować z powodu kontuzji: Gerard Boruń, Bartek Kozakiewicz, Piotrek Tyburski. Oni zdjęli albo chodzą jeszcze w butach ortopedycznych. Kadrę na mecz podam po wieczornym treningu – powiedział stronie oficjalnej. Zabraknie również byłych graczy Bugu (Augustyniak, Chukwuemeka).
To ładnie, że byli gracze Bugu nie zagrają. Trzeba wygrać pokazując, że nie musimy im podbierać zawodników.
karny chyba był słuszny bo nasi w ogóle nie protestowali