– Przyjrzę się wszystkim, bo zagramy dwa razy po 60 minut. Ale po meczu chciałbym już wiedzieć, kto na wiosnę będzie walczył z nami o awans – mówi „Gazecie Wyborczej” Piotr Dziewicki, trener czwartoligowej Polonii Warszawa, która w sobotę o godz. 11 rozegra sparing z Ursusem.
– W spotkaniu z Ursusem będziemy testować kilku zawodników. W tym Patryka Olszewskiego, który już kilka lat temu występował na Konwiktorskiej w Młodej Ekstraklasie – zdradza Dziewicki. – Poza nim okazję do zaprezentowania się na lewej obronie dostaną Adeniyi Lekan i jeszcze jeden zawodnik, który ostatnio występował w MKS-ie Kutno, czyli klubie, z którego trafił już do nas Adam Grzybowski – uzupełnia trener.
Na razie Dziewickiemu udało się sprowadzić czterech zawodników: napastnika Mariusza Ujka, pomocników Adama Grzybowskiego, Dominika Lemanka i Adriana Ligienzę. – Oczywiście okienko transferowe będzie otwarte. Zawsze może ktoś odejść czy przyjść. Cały czas rozmawiamy z Adrianem Stępniem. Idealnie by było, gdyby nasza kadra została zamknięta do końca miesiąca – zaznacza w „Gazecie Wyborczej”.
Ostatnio wypadł Michał Dudek. Dziewicki nie przewiduje kupna nowego bramkarza. Decyzję podejmą razem z Markiem Chańskim, ale najprawdopodobniej drugim bramkarzem zostanie ktoś z dwójki Michał Brudnicki – Tomasz Kucz.
Na początku lutego „Czarne Koszule” zagrają sparing z drugą drużyną Znicza Pruszków. Później poloniści wyjadą na ośmiodniowy obóz do Gniewina, gdzie zmierzą się z trzecioligową Kaszubią Kościerzyna. Po powrocie do Warszawy zaplanowane są sparingi z Pilicą Białobrzegi i Avią Świdnik. Pierwszy mecz w rundzie rewanżowej Polonia zagra 22 lub 23 marca z Bugiem w Wyszkowie.
W innym tekście „Wyborcza” pisze o zawodnikach, którzy byli na testach w dużych klubach z zachodniej Europy. – Dla mnie przede wszystkim to była świetna przygoda – opowiada 14-letni Tomasz Kucz. Tomek jest bramkarzem, gra i trenuje w młodzieżowych drużynach Polonii – okazjonalnie także z pierwszą drużyną. Jest uznawany za duży talent. Pod koniec roku otrzymał zaproszenie ze Szkocji. Na tygodniowe testy zaprosili go trenerzy Glasgow Rangers. – Chcieli mnie zobaczyć w akcji, sprawdzić, jak wypadnę w treningach z rówieśnikami i ewentualnie porozmawiać na temat przyszłości – mówi.
– Trenowałem z bramkarzami pierwszej drużyny, rówieśnikami, a nawet młodszymi od siebie. Przywiozłem tylko pozytywne wrażenia. Największe zrobiła na mnie organizacja pracy – po pierwszym treningu czekał na nas obiad na stołówce, po nim już mieliśmy przygotowane rzeczy na trening popołudniowy. A ćwiczyliśmy na jednym z ośmiu boisk treningowych… Inny świat – tłumaczy w „GW”.
Jak doszło do tego, że ten zasłużony (choć w tej chwili tylko trzecioligowy) klub zechciał zaprosić do siebie właśnie Kucza? – Najpewniej wypatrzyli mnie gdzieś na meczu Polonii. Nie mam menedżera, który by mnie tam wysłał. Dopiero jadąc tam, miałem obok siebie tatę i agenta – mówi. O transferze na razie nie ma mowy, choć młody bramkarz Polonii bardzo się tamtejszym trenerom spodobał. Rangers będą mu się bacznie przyglądać. – Na razie ćwiczę normalnie w klubie. Tylko czasem koledzy się ze mnie śmieją. Jak coś wpuszczę do siatki, to nie mam życia, drwią z gwiazdy. Ale wszystko w żartobliwym tonie. Kucz dodaje: – Dzięki temu wyjazdowi zmobilizowałem się do jeszcze cięższej nauki języka. Jak przyjdą propozycje z innych krajów, muszę być przygotowany. A bardzo chciałbym jeszcze gdzieś pojechać na testy, zobaczyć inne kraje, sprawdzić, gdzie ewentualnie chciałbym kiedyś spróbować swoich sił – kończy.