Dziś na Konwiktorskiej spotkały się dwie drużyny, z których jedna zamyka tabele ligową, a druga ma najgorszy bilans na wiosnę, a jej los jawi się jako, w najlepszym razie, niepewny. W przypadku Polonii nie z powodu notorycznych porażek, bo świetna jesień załatwiła sprawę, ale z powodu dziwadła i oszusta w roli właściciela.
Mecz spełnił „pokładane w nim oczekiwania” czyli stał na żenująco złym poziomie. W zasadzie aż trudno o nim pisać, bo trzeba by przejechać się po piłkarzach, których ten rok i tak dołuje na całego. Napiszę więc tylko, że w tym oceanie mizerii Polonia jawiła się jako drużyna lepsza, bo miała chociaż krótkie przebłyski gry, podczas gdy Bełchatów zaprezentował kompletne dno i zdecydowanie zasłużenie zamyka ligowa tabelę. I cóż z tego, skoro po niefortunnym faulu Adama Pazio, skutkującym drugą żółtą, więc usunięciem z boiska, goście bezpośrednio z wolnego strzelili gola na wagę zwycięstwa. Nasi grając w 10 nie byli w stanie, podobnie jak wcześniej w 11, nic do wrogiej bramki wepchnąć.
Może tylko kilka sytuacji, które utkwiły w mojej pamięci z tego meczu. Pierwsza z 30 minuty, kiedy to w zupełnie niezrozumiałych okolicznościach Mariusz Pawełek tak prowadził piłkę z boku na środek bramki (po co?!), że ta tylko cudem do tej bramki nie wpadła. Gdyby wpadła Pawełek byłby chyba częściej pokazywany we wszelkich telewizjach i na portalach z ciekawostkami niż Lewy po strzeleniu czterech bramek Realowi! Kuriozum.
Z kolei 38 minuta. Nasi przeprowadzają atak na bramkę przeciwnika. Na jakimś trzydziestym z ogonkiem metrze faulowany jest nasz zawodnik, chyba Łukasz Piątek, utrzymuje się więc sędzia stosuje (i słusznie!) przywilej korzyści. Ale Łukasz cięty jest po raz drugi praktycznie na linii pola karnego i mamy gwizdek (znowu słusznie!). I teraz zonk – niespodzianka. Sędzia cofa akcję na ten punkt pierwszego faulu. To pytam (praktycznie cała trybuna prasowa wraz ze mną), dlaczego ten wolny nie był bity z 16 metra. Żeby się od tej korzyści we łba nie poprzewracało? Na marginesie wolny został nietypowo wykonany, gdyż w jego egzekwowaniu brało udział najpierw trzech graczy, przesuwając piłkę o malutkie centymetry, zanim na finalny strzał nie zdecydował się Miłosz Przybecki.
Wreszcie dwie sytuacje z drugiej połowy – niewiarygodne pudło Pawła Wszołka z 4 metra oraz fantastyczna obrona Maria (55 min), po której dobitka była już mocno w „bełchatowskim” stylu, czyli w przestworza.
Dodatkowo nasi gracze nachapali się co niemiara żółtych kartek, trzeba przyznać, że raczej zasłużenie, bo grali zdecydowanie i bardzo twardo. Sędzia nic nie kombinował, no może mógł dać jeszcze ze dwie kartki gościom, ale niekoniecznie.
Ocen indywidualnych nie będzie, po prostu nie mam serca oceniać tego meczu w kategoriach jak kto grał.
Co do sędziowania, to nasuwa się tylko jedna uwaga. Kiedy wreszcie któryś z naszych sędziów zareaguje na, mające chyba jeszcze genezę w czasach przedszkolnych zawodników, „leżakowanie” na murawie przy korzystnym wyniku. Piłkarze GKS mieli te sprawy opanowane do perfekcji i przy większym podmuchu wiatru lub najdrobniejszym kontakcie z naszym graczem przyjmowali najdziwniejsze horyzontalne pozy, dłuuuuugo nie mogąc się podnieść. Jednego sędzia dźwigał nawet osobiście. Doliczonego czasu były aż 4 minuty, w tym 2,5 za dokonywane zmiany. Czyli opłaca się potarzać na trawie kiedy przygrzewa słoneczko, bo dało to tylko 90 sekund ekstra gry, a udało się skręcić pewnie z 8 minut. Zastanawialiśmy się co by to było, gdyby kiedyś sędzia skrupulatnie podliczył cały ten stracony czas i doliczył np. 15 minut, mówiąc: panowie, gdybyście polegiwali 20 minut, wtedy bym dołożył jeszcze 5 dodatkowo. Może wtedy ci, którzy wiozą wynik zrozumieli by, że to nic nie daje, a tylko każe im dłużej się na boisku męczyć. Ale obawiam się, że na tak brutalny ruch żaden sędzia się nie zdecyduje i dalej będziemy świadkami artystycznych popisów w okazywaniu bólu. A boli tylko kiedy wynik jest korzystny – ci którym wynik nie pasuje jakoś na ból są uodpornieni. Ale to tak na marginesie, bo zaczepiony o kontrowersje sędziowskie pan Sławomir Stępniewski, ze swoim miłym uśmiechem stwierdził, że dziś sędzia się wybronił , bo nie miał trudno. Co prawda, to prawda.
Jeszcze o zmianach. Trenerze, błagam! Why Stoki, why?! Nie idzie, nieważne z jakich powodów, dostajemy bańki. Trudno. Ale czemu na zmianę wychodzi Piotr Grzelczak a nie młodzi, nasze nadzieje na następne sezony. Grzelczak oddał, fakt, jeden groźny strzał, na więcej nie pozwoliła mu dosyć wyraźna nadwaga, a przecież ani Krzysztof Kopciński, ani Mateusz Michalski mogli przecież wejść wcześniej,
Byliśmy też świadkami zmiany spikera, dzisiejszy mecz prowadził Mateusz Sokołowski, a Adam Drygalski zajmował się utrwalaniem zawodów kamerą. Czyżby gardełko chore Adamie? Jeśli tak, życzymy szybkiego powrotu do pełnej dyspozycji.
Wiadomości kuluarowe, źródło wiarygodne. Podobno jest rzetelny i autentyczny inwestor, gotowy wchodzić w naszą Polonię. Stawia tylko jeden warunek – interesuje go ekstraklasowa Polonia, czyli klub z LICENCJĄ. Tymczasem trwa chocholi taniec aktualnego właściciela, któremu się wydaje, że jak teraz nie odda klubu w inne ręce (z pewnością LEPSZE!), tylko zrobi to za trzy tygodnie, to nikt się nie zorientuje, że przekręcił kasę z C+ . A przecież wszyscy już wiedzą o co chodzi, więc z otwartą przyłbicą można by powiedzieć: pieniądze zachachmęciłem i nikt ich nie zobaczy, ale jeśli chcecie klub, to proszę , bierzcie. Tyle, że do tego trzeba być mężczyzną! PZPN pewnie by przymknął oko na sensowny plan naprawczy i zawarte pomiędzy zainteresowanymi ugody – mam na myśli aktualnych wierzycieli i nowych właścicieli, i licencja zostałaby wydana. W przypadku aktualnego „słynnego” śląskiego „byznesmena” o takie zaufanie może być trudniej… Pozostają nam dwa tygodnie niepewności.
co za głupek z tego redaktora 😀 brawo Wszołi :szal:
Tricky…, przegraliśmy nie z sędzią, a z bardzo słabym Bełchatowem, który przejawiał odrobinę więcej ochoty do gry niż nasi kopacze.
Powtórzę jeszcze raz: Wszołek z Piątkiem, Kiełbem i Przybeckim powinni tych słabeuszy roznieść do zera. Było, jak było.
Odnośnie Stokowca i Grzelczaka – ja też nie rozumiem po co wpuszczać na boisko.
Nie rozumiem dlaczego Stoki tak długo nie był w stanie dostrzec, że coś niedobrego dzieje się z Paziem !
Olo, nie miałem zamiaru i nie dostrzegłem w treści felietonu jakiejś krytyki sędziego Wajdy. Uważam, że sędziował na zadowalającym poziomie, co potwierdził, co napisałem , pan Sławomir S. Uwagi co do czasu przedłużenia meczów (l. mn!) mają charakter spostrzeżenia ogólnego, dotyczącego większości spotkań. Też jestem zdania, że ten mecz powinien zostać wygrany.