Po świetnym meczu w Poznaniu podopieczni Piotra Stokowca nie sprostali będącej ostatnio w regresie, Wiśle Kraków. „Biała Gwiazda” udanie zrewanżowała się „Czarnym Koszulom” za porażkę z sierpnia.
Oba zespoły bardzo powoli rozkręcały się na boisku, za to pierwszy strzał od razu zakończył się bramką dla Polonii. W 14 minucie Adam Pazio dośrodkował w pole karne, Gordan Bunoza w niegroźnej sytuacji fatalnie podał do Sergeia Pareiki, co wykorzystał Miłosz Przybecki, z kilku metrów lekko kopiąc do bramki. Wisła odpowiedziała niecelnym uderzeniem Michała Chrapka zza szesnastki. Chwilę później Przybecki egzekwował rzut rożny prosto w mur, a dobitkę Aleksandara Todorovskiego również zablokowali wiślacy.
Dobrą interwencją w 26. minucie popisał się Mariusz Pawełek. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Ivicę Ilieva Łukasz Burliga główkował pod poprzeczkę, a były bramkarz „Białej Gwiazdy” zdołał odbić futbolówkę. Golkiper Polonii skapitulował jednak niedługo potem. Z prawego skrzydła piłkę płasko wrzucił Iliev, a Cezary Wilk mocnym strzałem z czternastu metrów trafił do siatki.
Obrona „Czarnych Koszul” drugi raz poważnie zaspała już po przerwie. Po dośrodkowaniu Burligi niepilnowany w polu karnym Chrapek strzelił gola mocnym uderzeniem w środek bramki, piłka otarła się w tej sytuacji jeszcze o jednego z rywali. 20-letni pomocnik Wisły w 58. minucie ponownie został pozostawiony bez opieki blisko bramki gospodarzy, ale tym razem główkował obok słupka. Po drugiej stronie boiska najaktywniejszy w szeregach Polonii Przybecki mocno uderzył z kilkunastu metrów i Pareiko zmuszony był wybić piłkę na korner. Kolejny raz pod bramką krakowian groźnie zrobiło się, gdy po wrzutce Todorovskiego Tomasz Hołota główkował wprost w ręce bramkarza.
Cofnięci do defensywy goście odpowiedzieli strzałami nad bramką Ilieva i Patryka Małeckiego. Przed znacznie lepszą okazją stanął Paweł Wszołek, ale piłkę po jego uderzeniu ofiarną interwencją zablokował Osman Chávez. Przez pozostałe do końca spotkania dwadzieścia minut piłkarze obu zespołów nie stworzyli już sobie ciekawych szans na gola i trzy punkty powędrowały do Krakowa.
9 marca 2013, 18:00 – Warszawa (Stadion Polonii Warszawa)
Polonia Warszawa – Wisła Kraków 1:2 (1:1)
bramki: Miłosz Przybecki 14 – Cezary Wilk 34, Michał Chrapek 52
Polonia: Mariusz Pawełek – Jakub Tosik, Aleksandar Todorovski, Wojciech Szymanek, Igor Morozov, Daniel Gołębiewski (74. Jacek Kiełb) – Miłosz Przybecki, Tomasz Hołota, Łukasz Piątek (37. Martin Baran), Adam Pazio (50. Paweł Wszołek) – Piotr Grzelczak.
Wisła: Sergei Pareiko – Marko Jovanović, Arkadiusz Głowacki, Osman Chávez, Gordan Bunoza (56. Emmanuel Sarki) – Ivica Iliev (85. Daniel Sikorski), Radosław Sobolewski, Cezary Wilk, Michał Chrapek (90. Daniel Brud), Łukasz Burliga – Patryk Małecki.
sędziował: Bartosz Frankowski (Toruń).
żółte kartki: Grzelczak, Baran, Hołota, Tosik – Chávez, Bunoza.
widzów: 4000.
Jak zwykle jak szansa na „czub” tabeli, porażka niestety:(.
Moim zdaniem tym razem to głównie wina trenera. Kombinuje z tym Gołębiewskim na obronie, wysyłając go na Ilieva!?Gołąbek nie umie się ustawić, obrócić, a co najważniejsze zapomina się w obronie. Wszystkie groźne akcje były po zagraniach Ilieva. Zresztą wczoraj Gołąbek ogólnie się o piłkę potykał.
Gra obrony fatalna, wisła rozgrywała sobie piłkę wzdłuż 16-stki. Obrona czasami była równomiernie rozstawiona, a wisła całą drużyną jednym skrzydłem atakował, wytwarzając przewagę liczebną.
Nurtuje mnie pytanie, dlaczego podczas kontuzji Piątka tak długo trwało nim doszło do zmiany. Wydawało mi się, że jest normą, że w sytuacji kiedy jest już cień wątpliwości co do dalszej gry kontuzjowanego gracza, to ewentualny zmiennik szybko się przygotowuje. Tymczasem u nas zmiana trwała bardzo długo, co wykorzystał Czarek Wilk i z miejsca gdzie powinien operować defensywny pomocnik huknął nam bramkę.
Grzelczak drewniany jak „Dyzio”, który dziś występował a nie grał. Pazio kiepski. Na plus zaskoczył mnie Tosik. „Miły” bezsprzecznie najlepszy, ale to mnie nie zaskoczyło.
Jakoś miałem wrażenie, że nie było ambicji, którą pokazali na Lechu. No i nie było tej fury szczęścia, którą mieliśmy przy Bułgarskiej.
Na koniec żartem. Dlaczego Stokowiec zdjął boleśnie słabego Gołębiewskiego dopiero jako trzeciego?
Bo kapitan schodzi ostatni.
Wczoraj, na kilka minut przed meczem czterech zamaskowanych bandziorów z legii napadło na trzynastoletniego chłopca, ucznia gimnazjum, który szedł na Polonię. Wyskoczyli z krzaków, ściągnęli szalik z szyi i pędem uciekli między bloki w okolicy Zamenhofa i Lewartowskiego.
Dzieciak zdążył tylko krzyknąć „policja” na co czterech bandytów tylko spanikowało i jeszcze szybciej spierniczało.
Cała banda miała powyżej 20-tu lat, dosyć napakowana i wielka, niechlujnie ubrana. Odważni w grupie do jednego, małego chłopaka.
Dyzio – niestety tragicznie, Wszołek – b. słabo. Pozytywy: Tosik, Hołota, Miłosz i Pawełek, który bdb wznawiał (często ręką) grę. Szkoda, bo mogliśmy wygrać. W ogóle – składem z jesieni mielibyśmy naprawdę duże szanse na mistrza. Cóż – utrzymajmy się i módlmy o normalnego i bogatego właściciela!!!!