27-letni Adam Kokoszka rozwiązał w środę swój kontrakt z Polonią Warszawa i udał się do Wrocławia na rozmowy z władzami Śląska. Obrońca bardzo szybko doszedł do porozumienia z przedstawicielami swojego nowego klubu i złożył podpis pod półtoraroczną umową z opcją przedłużenia jej na kolejne dwa lata. W Śląsku Kokoszka będzie występował z numerem „3” na koszulce.
Dzisiejsza Gazeta Wyborcza zastanawia się jak powinna zagrać Polonia w meczu z Lechem Poznań aby wywieźć z Poznania punkty. Dziennikarze doszli do wniosku, że sposobem na zdobywanie bramek w Poznaniu jest:
Gra zbliżona do tej z jesiennego meczu obu drużyn, tj. Polonia powinna – skupić się na defensywie i oprzeć swój atak na długich zagraniach do najwyżej ustawionego zawodnika – kiedyś Władimir Dwaliszwilego, dziś Daniela Gołębiewskiego lub Pawła Wszołka. Napastnicy „Czarnych Koszul” powinni unikać schodzenia do środka pola, gdzie zwykle jest gęsto od zawodników Lecha i czyhać na tzw. „desancie”. Ten niezwykle prosty schemat, sprawdza się w grze przeciwko wysoko ustawionej obronie przeciwnika.
Ważne, by za piłką i uciekającym z nią napastnikiem podążyli pomocnicy. Atakujący musi mieć w pobliżu bramki rywala dwie opcje do wyboru – albo sam kończyć akcje, albo zgrywać futbolówkę do wchodzących w drugie tempo graczy. Dlatego Piotr Stokowiec – oprócz Gołębiewskiego i Wszołka – powinien zdecydować się na Miłosza Przybeckiego. 21-latek imponuje szybkością, ma znakomitą wydolność i – co równie istotne – potrafi dograć precyzyjne podanie do przodu i sam wykończyć akcje.
W grze obronnej z kolei: Pressing w obozie „Czarnych Koszul” był kiedyś normą. Ważną rolę spełniali defensywni pomocnicy, którzy jako pierwsi doskakiwali do rywala. Teraz, przy przebudowanej defensywie, Polonia broni bliżej własnej bramki, nie atakuje już na połowie rywala. Martin Baran i Igor Morozow nie posiadają takiego doświadczenia, jak Marcin Baszczyński i Adam Kokoszka, więc obaj są wspierani przez Jakuba Tosika. To sprawia, że Polonia gra specyficznym ustawieniem 1-4-1-4-1, gdzie bronić może aż siedmiu graczy. Tak skomasowana obrona może wytrącić Lechowi jego główne atuty – niezłą organizację w linii pomocy i grę skrzydłami. Poloniści powinni zmieniać rytm gry, nierzadko przerywać akcje rywala faulami, tak, by ten nie potrafił się zorganizować z przodu. Pytanie tylko, czy zepchnięci do defensywy poloniści będą potrafili płynnie przejść do ofensywy…
GW stara się również przewidzieć jakim składem Poloniści wybiegną jutro na boisku ustawiając wyjściową jedenastkę w następujący sposób: Sebastian Przyrowski – Aleksandar Todorovski, Morozov, Baran, Adam Pazio – Tosik – Wszołek, Tomasz Hołota, Łukasz Piątek, Przybecki – Gołębiewski
Jutrzejszy mecz Lecha z Polonią poprowadzi Paweł Gil z Lublina, który w bieżącym sezonie sędziował w dwóch meczach z udziałem Polonii, oba zakończyły się zwycięstwami „Czarnych Koszul” (3:1 z Wisła w Krakowie i 2:1 z Ruchem w Warszawie).
Na publikację bardzo obszernego artykułu o menedżerze piłkarskim Jarosławie Kołakowskim zdecydowała się Gazeta Wyborcza. Artykuł nakreśla historię działań tego warszawskiego menedżera piłkarskiego od początków jego działalności (na przełomie XX i XXI wieku) aż po dzień dzisiejszy.
Pan Kołakowski nie jest osobą anonimową na Konwiktorskiej i przez wiele lat „współpracował” z „Czarnymi Koszulami”/ Obecnie Pan Kołakowski jest menedżerem m.in. wschodzącej gwiazdy Polskiej piłki, skrzydłowego Polonii warszawa i reprezentacji Polski Pawła Wszołka.
W artykule wielokrotnie przewija się temat byłych i obecnych piłkarzy Polonii i ich związków z Panem Kołakowskim, a także odniesienia do działalności Pana Kołakowskiego w czasie kiedy Polonia spadła z ligi w sezonie 2005/06.
Po usamodzielnieniu się Kołakowski został czołowym menedżerem w Polsce, z dziesiątkami piłkarzy pod swoimi skrzydłami. Dzięki temu rozdawał karty, w niektórych klubach miał większą władzę niż prezes albo właściciel. Tak jak w Polonii Warszawa w sezonie 2005/06.
Umieścił wtedy w broniącej się przed spadkiem drużynie piłkarzy z całego świata, dla których nie mógł znaleźć pracy gdzie indziej: Argentyńczyka Matíasa Favano, Brazylijczyków Rodrigo i Ari de Souse, Gwatemalczyka Luisa Swishera, Polaków Łukasza Paulewicza i Grzegorza Króla.
– Miałem zespół, który w sparingu przegrał 1:4 z Powiślanką Lipsko, choć jej piłkarze grający w IV lidze przed meczem rozgrzali się wódką. Czy ktoś słyszał, co dziś robi Rodrigo? Ci piłkarze byli dla nas bezużyteczni, ale ktoś ich wciskał na siłę – opowiada Cezary Moleda, szkoleniowiec „Czarnych Koszul” w tym okresie.
Kołakowski zadziałał jak skuteczny akwizytor. Sprzedał ówczesnemu właścicielowi klubu, nieżyjącemu już Janowi Ranieckiemu, piłkarski złom. Równocześnie pozyskiwał z Polonii srebra rodowe, zdolnych wychowanków. Polonia z hukiem spadła z ligi.
A także ponownie „rozdrapana” została sprawa niedoszłego transferu Pawła Wszołka do Hannoveru 96. W styczniu po Wszołka zgłosił się Hannover 96. Niemcy obserwowali go od dawna, wystąpili do agenta z prośbą o przeprowadzenie transferu. Rzadko się zdarza, by polski piłkarz odmówił wyjazdu na Zachód, a jeszcze do tak silnej i przyjaznej dla polskich zawodników ligi jak niemiecka.
Piłkarz ofertę od menedżera dostał we wtorek wieczorem, dzień po rozpoczęciu przygotowań z Polonią. Przedtem w szatni kolegom z drużyny, kibicom w klubowej knajpie, dziennikarzom w wywiadach zapowiadał, że chce grać jeszcze przez pół roku w polskiej lidze.
I nagle pojawia się propozycja transferu. Wszołek decyzję musi podjąć w kilka godzin. Radzi się kolegów, rodziny, trenera. Menedżer nie dzieli z nim rozterek, pojawia się tylko przy negocjacjach i usilnie namawia do wyjazdu. Kiedy Wszołek odmawia, Kołakowski przed budynkiem klubowym Polonii beszta go jak psa.
– Chłopak chyba się trochę wystraszył. Widocznie menedżer zbyt mocno forsował ten transfer – opisał sytuację w magazynie „Kicker” dyrektor sportowy Jörg Schmadtke. Kilka dni później przyleciał do Polski przekonać Wszołka do transferu. Kołakowskiego poproszono, by nie uczestniczył w negocjacjach.
Spotkali się pełnomocnicy piłkarza, obecnego i byłego właściciela Polonii, i Schmadtke. Dyrektor Hannoveru poprosił też o rozmowę z Wszołkiem w cztery oczy.
Warunki kontraktu zostają ustalone, ale ostatecznie Wszołek nie opuszcza Polonii. Od początku ten transfer wydawał mu się podejrzany. Zaproponowano mu niską – jak na warunki niemieckie – pensję, około 30 tys. euro brutto na miesiąc. Według „Przeglądu Sportowego” menedżer Arkadiusza Milika wynegocjował mu w Bayerze Leverkusen wynagrodzenie w wysokości 80 tys. euro na miesiąc plus 240 tys. euro za podpis.
– Mam wrażenie, że byłem oszukiwany – powtarzał Wszołek. Dziś nie chce wracać do tamtych wydarzeń. Zapowiedział, że zostanie przy Kołakowskim. Menedżer tłumaczy, że nawet wtedy jego klient nie winił go za nic.
Wszołek opuścić agenta nie może. Jego umowa została przedłużona 7 stycznia 2013 roku na dwa lata. Kołakowski był na piątkowym meczu Polonii z Lechią. Doglądał gry młodego piłkarza. Wszołek to atrakcyjny „towar”, numer 1 w stajni agenta, reprezentant kraju, 21-letni piłkarz. Trzeba o niego dbać.
Narodzi się nowa świecka tradycja, kiedyś była „pała na Kosmala” teraz będzie „pała na Miłego” 🙂
Oby w miarę skuteczna jak w przypadku Kosmalskiego :8: