Prasa opisuje dzisiaj sprawę transferu Tomasza Brzyskiego. W „Fakcie” możemy się dowiedzieć, że były zawodnik „Czarnych Koszul” ma w Legii być zmiennikiem Jakuba Wawrzyniaka na lewej… obronie.
– W Polonii sprawę załatwiliśmy szybko. Nie robili mi żadnych przeszkód. Stamtąd pojechałem prosto na Legię, gdzie już przygotowano dokumenty. Nie zdążyłem pożegnać się z kolegami, rano wyjechali na zgrupowanie. Na pewno do nich zadzwonię, bo wspólnie przeżyliśmy fajne momenty. W niedzielę rozmawiałem z trenerem Piotrem Stokowcem, chciałem być fair. Dostałem od niego sms-a, życzył mi powodzenia i formy. To świetny człowiek i dobry trener, można powiedzieć, że kolega – opowiadał w „Przeglądzie Sportowym” Brzyski.
Żeby przejść do Legii, zrezygnował ze wszystkich zaległości, jakie wobec niego miały „Czarne Koszule”, czyli z ponad czteromiesięcznych poborów. Według „PS” zrekompensowała mu to „kwota za parafkę” pod umową z klubem z Łazienkowskiej.
– Nie mieliśmy wątpliwości – powiedział w rozmowie z Legia.com Bogusław Leśnodorski. – Transfer tego piłkarza zaakceptowaliśmy wspólnie z trenerem Janem Urbanem i dyrektorem sportowym Jackiem Mazurkiem – dodał. To główne postaci „komitetu”, który po zwolnieniu Marka Jóźwiaka decyduje o transferach klubu z Łazienkowskiej.
Na Łazienkowskiej wspierać go będzie Tomasz Kiełbowicz, który podobnie jak Brzyski przechodził z Polonii do Legii. Kiełbowicz w „Gazecie Wyborczej” przyznaje: – Do tej pory jak gramy na Polonii, to odczuwam niechęć kibiców. Ale ma to miejsce tylko na stadionie. Poza nim nigdy nie miałem żadnych nieprzyjemności. A te gwizdy na stadionie? To nawet pomagają się zmobilizować – twierdzi „Kiełbik”. Mimo tej stadionowej niechęci nie jest tak źle na mieście. Mistrz Polski z 2000 roku twierdzi, że kibice „Czarnych Koszul” podchodzą i nie są złośliwi.
„Weszło!” zastanawia się nad sensem tych przenosin. Mimo całego entuzjazmu, jaki wzbudza ten transfer – bo naprawdę nie widzimy minusów – mimo faktu, że na razie Legia głównie się wzmacnia, jest liderem, a na papierze wygląda bardzo solidnie, pamiętamy DOSKONALE ubiegły rok. I im lepiej wygląda sytuacja w Warszawie, tym bardziej spektakularne może być majowe pierdolnięcie o glebę, które Legia ma już świetnie wyćwiczone. Dlatego mimo wszystko nie ma co się jarać zawczasu, pożyjemy – zobaczymy.
Co na ten temat myśli sam piłkarz? W rozmowie z portalem „2×45.com.pl” stwierdził, że przenosiny do Legii są dobrym rozwiązaniem. – Wiadomo, że nie jest to łatwy temat, gdy przechodzisz z Polonii do Legii. Trudno cokolwiek tu powiedzieć. Miałem różne przemyślenia, dyskutowałem z moim agentem i uznaliśmy, że transfer na Łazienkowską będzie dobrym rozwiązaniem – mówi i dodaje, że ma nadzieję, że nie będzie musiał się bać wychodząc na ulicę. Zdaje sobie sprawę, że kibice mają mu za złe ten transfer.
Mimo wszystko liczy na wybaczenie. – Takie jest życie piłkarza, kibice muszą to zrozumieć. Nie mogę z góry ustalić jakiegoś scenariusza. Stoję przed życiową szansą, mam swoją rodzinę, swoje zobowiązania i muszę patrzeć perspektywicznie. Kariera piłkarza jest krótka, trzeba trochę odłożyć. W Polonii nie płacili… już nie będę zdradzał, od ilu miesięcy, w każdym razie trochę tego było. Wyszło jak wyszło. Chciałbym, żeby fani szybko o tym zapomnieli i nie mieli pretensji, że odszedłem do Legii – uważa „Brzytwa”.
Brzyski jednak przyznał, że o ofercie Legii wiedział od kilku dni. – O takich rzeczach się nie mówi, nie powinny zbyt wcześnie wychodzić poza mnie, mojego agenta i kluby. Wszyscy wiedzieli, że dostałem zgodę od prezesa na odejście, dlatego szukałem nowego pracodawcy. Parę dni potrwało, nim sfinalizowaliśmy umowę z Legią.
Na koniec kilka informacji o Pawle Wszołku. Jörg Schmadtke, dyrektor sportowy Hannoveru 96 w „Fakcie”, że piłkarz miał prawo być przerażony umową. Nie był świadomy wszystkiego. – W trakcie rozmowy z nim odniosłem wrażenie, że wielu rzeczy dowiedział się dopiero od nas, że nie był do końca poinformowany, co mu oferujemy. Gdy poruszyliśmy niektóre kwestie, był bardzo zdziwiony – zdradził dyrektor niemieckiego klubu. Według nieoficjalnych informacji wynika, że kiedy odmówił po raz pierwszy podpisania kontraktu przed budynkiem klubowym pomiędzy nim, a agentem doszło do karczemnej awantury. Wszołek nie był zadowolony z warunków finansowych.
– Mogę oficjalnie potwierdzić, że jeśli Wszołek przejdzie w środę w Hanowerze badania medyczne, to podpiszemy z nim umowę. Na razie jeszcze nie złożyliśmy podpisów pod kontraktem, ale ustaliliśmy wszystkie warunki – dodaje w „Fakcie”. Ireneusz Król na transferze zarobi 6 mln zł. Część pieniędzy z transferu wpłynie na konto Józefa Wojciechowskiego.
W Hannoverze Wszołka wspierać będzie Artur Sobiech. – Wszołkowi radzę jedno: zasuwać na maksa od początku. W Hannoverze będzie miał wszystko, czego potrzebuje zawodowy piłkarz, ale w zamian za to klub wymaga totalnego zaangażowania. Paweł ma jednak ułatwione zadanie, bo ja tu jestem, a w klubie pracuje też Edward Kowalczuk, trener przygotowania fizycznego. Nie zostawimy go w potrzebie – twierdzi w „Super Expressie” były napastnik Polonii.
– Mamy kompleks pięciu boisk przy stadionie, dwie siłownie, specjalne boisko do siatkonogi i znakomitą opiekę medyczną. To moja odpowiedź – ocenił Sobiech.
Łukasz Teodorczyk podpisał 4-letni kontrakt z Lechem Poznań. Będzie on ważny od 1 lipca 2013 roku. Od wczoraj trwają rozmowy między klubami, aby za dodatkową opłatą „Teo” przeniósł się do stolicy Wielkopolski już tej zimy, bo poznaniacy bardzo potrzebują skutecznego napastnika.
Według „Gazety” pomysł wymiany na Jacka Kiełba może upaść. Zawodnik z powodu kontuzji w rundzie jesiennej zagrał tylko raz. Tuż po rozpoczęciu przygotowań doznał kolejnego urazu… W ubiegłym tygodniu przystąpił do treningów na Konwiktorskiej. Zapowiadało się na to, że na dobre odzyskał zdrowie. W sobotę Kiełb nie pojechał do Milanówka na sparing z Dolcanem Ząbki, znów zaczęło coś mu dolegać. W Polonii ma opinię gracza kryształowego, podatnego na kontuzje. To może mieć decydujące znaczenie przed podjęciem wymiany z Lechem.
Jeśli nie uda się dojść do porozumienia w lipcu Król otrzyma tylko ekwiwalent za wyszkolenie zawodnika, czyli ok. 35 tys. euro.
Stokowiec w „Fakcie” żali się na właściciela Polonii. – Polityka naszego klubu nie jest nastawiona na wyprzedaż. Dostałem zapewnienie od właściciela, że oprócz Edgara Çaniego z drużyny nikt nie ubędzie.
Teraz będzie musiał podjąć się cięższego zadania niż latem. Z zespołu odeszli już Marcin Baszczyński i Brzyski. Na tym polityka odchudzania klubu może się nie skończyć. – Nie da się ukryć, że zmiany już nastąpiły. Być może będziemy musieli zmienić nasz system taktyczny. Będzie to zależne od tego kto pozostanie w drużynie – tłumaczy trener Polonii w „Fakcie”.